Klops bramkarza i... wreszcie koniec

01.12.2018

Zaledwie remisem z Górnikiem Łęczna kończą ligowe granie w 2018 roku piłkarze chorzowskiego Ruchu. Podopieczni trenera Marka Wleciałowskiego prowadzili po efektownym uderzeniu Michała Walskiego, ale wynik - pechowym samobójem - ustalił ich bramkarz, Kamil Lech.

Marcin Bulanda/PressFocus

Ruch sobotnie spotkanie z łęcznianami rozpoczął z zamiarem szybkiego objęcia prowadzenia. Już w 2. minucie mocno na bramkę Patryka Rojka uderzał Maciej Urbańczyk, ale golkiper Górnika instynktownie obronił ten strzał. Kilka minut później niewiele pomylił się Mateusz Majewski który szukał okazji do tego, by wykorzystać szansę jaką dał mu trener Marek Wleciałowski, pozwalając na trzeci w tym sezonie występ w grze o punkty. W 20. minucie po podaniu od Lukasa Duriski bramkarza rywali próbował zaskoczyć Mateusz Bogusz, ale Rojek poradził sobie z uderzeniem 17-latka z Chorzowa. Swoją okazję na gola miał również Duriska, ale po idealnej wrzutce Tomasza Podgórskiego przeniósł piłkę nad poprzeczka.

Im bliżej końca pierwszej części spotkania, tym słabsze widowisko fundowali kibicom zgromadzonym na trybunach mimo mroźnej pogody piłkarze jednych i drugich. Na wyróżnienie zasługiwał jednak aktywny Michał Walski, przez którego przechodziło sporo akcji gospodarzy. I właśnie Walski - już po przerwie - otworzył rezultat spotkania. 21-latek w 54. minucie fantastycznie przymierzył zza pola karnego, uderzeniem w samo okno zdobywając swoją drugą bramkę w sezonie.

Piłkarze trenera Franciszka Smudy jeśli przed przerwą zapędzili się pod pole karne Ruchu, strzelali bardzo niecelnie, bądź trafiali w nogi obrońców "Niebieskich". Po stracie gola musieli jednak odważniej ruszyć do odrabiania strat. Pomógł im fakt, że swojego dnia nie miał w sobotę Kamil Lech. Najpierw dość nieporadnie bronił uderzenie korzystającego z błędu Pawło Miachkowa Pawła Wojciechowskiego, odbijając piłkę prosto pod nogi Patryka Szysza, ale tym razem gola udało się uniknąć. 5 minut później golkiper "Niebieskich" pechowo wpisał się do sędziowskiego protokołu golem samobójczym. Dobry strzał oddał Piotr Rogala, piłka odbiła się od poprzeczki, a później od... lecącego w jej kierunki Lecha, po czym wpadła do siatki gospodarzy.

"Niebiescy", którzy w pod wodzą Marka Wleciałowskiego dwukrotnie mecze przy Cichej rozstrzygali w końcówkach, tym razem nie potrafili znaleźć sposobu na przechylenie szali wygranej na swoją korzyść. Goście postawili na skuteczną obronę, przez którą gospodarze nie potrafili się przebić. Zablokowane uderzenie Tomasza Podgórskiego i bardzo niecelna próba Walskiego nie mogły dać nadziei na trzecie z rzędu, domowe zwycięstwo.

Pierwszą w swojej historii II-ligową rundę 14-krotni Mistrzowie Polski kończą na dopiero 12. miejscu w tabeli. Aspiracje do szybkiego powrotu na zaplecze Ekstraklasy przy Cichej powinni chyba odkładać na kolejne rozgrywki...

Ruch Chorzów - Górnik Łęczna 1:1 (0:0)
1:0 - Michał Walski 54'
1:1 - Kamil Lech 78'-sam

Ruch: Lech - Podgórski, Duriska, Kulejewski, Miahkow - Kowalski (82' Mandrysz), Obst, Urbańczyk, Walski, Bogusz - Majewski (68' Balicki). Trener: Marek Wleciałowski.

Górnik: Rojek - Zagórski, Midzierski, Rogala, Pajnowski (64' Szewczyk) - Szysz, Sasin, Tymosiak, Pisarczuk, Essam (84' Dzięgielewski) - Wojciechowski. Trener: Franciszek Smuda.

Sędzia: Marcin Szrek (Kielce)
Żółte kartki: Podgórski (Ruch), Pajnowski, Sasin, Tymosiak, Szewczyk (Górnik)

autor: ŁM

Przeczytaj również