Kibice myślą o nowym Ruchu! "Sprawa jest dynamiczna"

02.05.2019

Rozpoczynający się właśnie maj będzie dla Niebieskich z Chorzowa przełomowy. Z jednej strony Ruch cały czas walczy o utrzymanie na szczeblu drugoligowym, chociaż z każdym dniem te szanse wydają się coraz mniejsze, z drugiej toczy się batalia o przyszłość samego klubu i profesjonalnej piłki w Chorzowie. Co może czekać "Niebieskich" w nadchodzących miesiącach?

Łukasz Laskowski/Press Focus

Czas na nowy Ruch?
Pomysł na utworzenie nowego podmiotu zaczął kiełkować w głowach kibiców Ruchu, przedstawicieli grup kibicowskich, już jakiś czas temu. W liście otwartym stowarzyszenia Wielki Ruch do akcjonariuszy klubu jakiś czas temu napisano „o konsultacjach prawnych odnośnie powołania nowego podmiotu sportowego, będącym kontynuatorem tradycji 14-krotnego mistrza Polski”. Temat przybrał na sile w ostatnich dniach, już po meczu z Elaną, który niemal pogrzebał szanse Niebieskich na utrzymanie w II lidze. Kibice spotkali się z władzami Chorzowa. Na propozycję fanów, by nowy klub był kontynuatorem spółki prowadzącej obecnego drugoligowca, a dotychczasowy twór został rozwiązany, prezydent Andrzej Kotala nie patrzy jednak ze zbyt wielkim entuzjazmem. Trudno się dziwić, biorąc pod uwagę, że miasto dotychczasowo pomagało finansować Ruch, również w formie udzielanych pożyczek. - Będą kolejne spotkania, ciężko jednoznacznie ocenić jak to teraz wygląda – mówią dyplomatycznie kibice. Fani planują również spotkania z władzami Śląskiego Związku Piłki Nożnej, zakładają też ewentualny scenariusz, że przejmą miejsce innego podmiotu w dotychczasowej klasie B. - Sprawa jest tak dynamiczna, że nawet o wielu sprawach nie chcemy mówić, za wcześnie jeszcze na to – mówią kibice. Jeśli uda im się zrealizować swój pomysł, chorzowianie "nowe życie" zaczynaliby prawdopodobni od IV ligi.

Rozpęd, czy stagnacja?

Wśród udziałowców pomysły na utrzymanie spółki przy życiu i nadanie jej nowego rozpędu są. Scenariusz jej dalszego funkcjonowania wciąż jest możliwy, a nawet najbardziej prawdopodobny. Fakt, że na Cichą trafił Jan Kocian był przecież pochodną zaangażowania Aleksandra Kurczyka, dotychczas "uśpionego", a wciąż trzeciego co do wielkości akcjonariusza. Sprawę utrudnia jednak przede wszystkim sytuacja sportowa. Spada nadzieja na to, że Ruch zagra w drugiej lidze. Nadzieje na utrzymanie "Niebiescy" szanse mają coraz mniejsze, a i otrzymanie licencji - z tego co słyszymy - nie musi należeć do łatwych. Perspektywy w trzeciej lidze? Na dzisiaj kiepskie. Bez trenerów, w dużej mierze bez obecnej drużyny, ale i bez kierownictwa, bo także na "stołku" prezesa miałoby dojść do zmiany. Za to wciąż z długiem, bo do spłaty pozostaje przecież kilkanaście rat układu sądowego, zawartego z wierzycielami. Tymczasem dotychczasowy największy akcjonariusz - firma Carbonex ze Zdzisław Bikiem - jest mocno dotknięty z sytuacją w klubie. Nie tylko wynikami osiąganymi przez piłkarzy, ale także z traktowaniem przez kibiców. Jak słyszymy od osób znających kulisy działalności "Niebieskich" - staje się sceptycznie nastawiony do dalszego finansowania Ruchu. To wszystko sprawia, że gra na czwartym szczeblu rozgrywkowym nie jest wariantem, który w obecnych warunkach aprobują choćby przedstawiciele kibiców, w tym "WR". 

Dwa kluby w Chorzowie?

Takiego scenariusza, kojarzonego chyba głównie z Wodzisławia Śląskiego, nie da się wykluczyć, choć trudno sobie go wyobrazić Jeżeli najpoważniejsi akcjonariusze dojdą do wniosku, że drużynę trzeba cierpliwie odbudowywać, proponując jedynie drobne zmiany w strukturach spółki, a kibice postawią jednak na swoim, to kto wie... czy fani nie będą mieć dylematu. W tym wypadku drużyna kibiców będzie musiała jednak zaczynać od samego dołu, od katowickiej klasy B, działać równolegle do "konkurenta". Taki obrót spraw - delikatnie mówiąc - nie należy do optymalnych.

Liga bez Ruchu?

Czasu na decyzje coraz mniej, więc ten scenariusz również należy rozpatrywać w kategorii możliwych. Założenie drużyny dla kibiców będzie procesem zarówno czasochłonnym, jak i drogim, a o tym co wydarzy się w spółce zadecyduje nadchodzące lato. Prowadzenie drużyny w trzeciej lidze wcale nie jest tanie, zwłaszcza wobec ewentualnego braku dotychczasowego wsparcia ze strony sponsorów, a proces licencyjny w trzeciej lidze też obowiązuje, choć jest już przeprowadzany przez związek wojewódzki. Spółka już dziś boryka się z nowymi problemami - choćby zaległościami wobec zawodników - a budowa nowej drużyny to przecież kolejne koszty. Teoretycznie możliwy byłby więc casus Ruchu Radzionków z 2012 roku, który po zakończeniu sezonu, mimo że utrzymał się na zapleczu Ekstraklasy, to wycofał się z rozgrywek. W kolejnym sezonie nie grał, porządkował swoje finansowe sprawy, zaczął spłacać długi i wrócił wraz z następnym sezonem, startując - zgodnie z regulaminem - dwie klasy niżej.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również