Starcia Górnika Zabrze z Piastem Gliwice zawsze elektryzują fanów piłki nie tylko z Górnego Śląska. Tym bardziej, gdy gra toczy się o coś więcej, niż „tylko” trzy punkty w ligowej tabeli. W środowe popołudnie Piast podjął w Gliwicach lokalnego rywala w wyścigu o Puchar Polski.
Karne zadecydowały. Górnik wygrywa derby i gra dalej w Pucharze Polski
Spotkanie pucharowe w środku tygodnia zawsze zmusza szkoleniowców do układania składów swoich zespołów od podstaw. W starciu derbowym to trener Urban zdecydował się na poważniejszy eksperyment. Z drugiej strony nie miał on zbyt dużego pola manewru. Waldemar Fornalik za to postawił na nowe nabytki. W pierwszej jedenastce zobaczyliśmy więc Wilczka, Kaputa i Reinera.
Szybko stało się jasne, że murawa w Gliwicach, krytykowana już podczas spotkania z Pogonią, nie pozwoli na płynną grę. Problemy w rozegraniu miały obydwa zespoły, natomiast to zabrzanie, którzy warunki poznali dopiero na rozgrzewce, tracili piłkę częściej, z początku nie potrafiąc wyjść spod własnego pola karnego i ruszyć z kontratakiem. Dość niebezpiecznie zrobiło się w okolicach dwudziestej minuty, gdy na nierównej murawie pośliznął się Jakub Czerwiński. – Nie doszukiwałbym się wielkich scenariuszy w tym spotkaniu. Mecz był bardzo intensywny, boisko nie pomagało w tym, aby kreować składne akcje. Nie powiem, że był to mecz walki, bo wszyscy próbowali grać w piłkę, ale na tym terenie kosztowało nas to dużo zdrowia. A, że starcie było wyrównane, zakończyło się ono rzutami karnymi – mówił Jan Urban, trener Górnika Zabrze.
Choć z początku to gliwiczanie przeważali, gdy tylko obie ekipy dostosowały swoją grę do panujących warunków, szanse stały się równe. Niemożliwe było rozgrywanie piłki po ziemi, dlatego też obie ekipy próbowały bezpośrednich zagrań. Po pierwszej części spotkania zabrakło efektu w postaci bramek, choć były ku temu dobre okazje. Świetne dośrodkowanie Roberta Dadoka zmarnował Piotr Krawczyk, który piłkę umieścił prosto w rękawicach Frantiska Placha. Z drugiej strony na idealnej pozycji do strzału znalazł się Kamil Wilczek, jednak nowy-stary napastnik Piasta chybił.
Dobrze wyglądał występ Dariusza Pawłowskiego, który tym razem miał więcej do powiedzenia w ofensywie. To dość nieoczywiste, bo wahadłowy Górnika miał na swoim koncie kilka nieudanych spotkań. Tego samego nie można jednak powiedzieć o kilku innych piłkarzach. Napastnicy obu zespołów zaprezentowali się słabo, jednak i tak wystąpili w drugich 45. minutach. Na zmiany jako pierwszy zdecydował się trener Fornalik, wypuszczając na murawę dość potężne działa. Arkadiusz Pyrka i Rauno Sappinen mieli odmienić oblicze gry Piasta. Estończyk już po kilku chwilach po wejściu popisał się świetnym rajdem, wystawiając na próbę defensywę Górnika. Jego druga świetna próba została zatrzymana przez Rafała Janickiego, który zrehabilitował się po popełnionym wcześniej błędzie. Dużo mobilności na skrzydle wprowadził także Arkadiusz Pyrka, choć wcześniej Erik Janża nie miał wielu kłopotów z zatrzymaniem Michaela Ameyawa. Debiutu doczekał się również Tihomir Kostadinov, kolejny z zimowych zakupów ekipy z Gliwic.
Na reakcję Jana Urbana nie trzeba było długo czekać. Na nieco ponad 20 minut przed końcem spotkania swój fatalny występ zakończył Piotr Krawczyk, a na boisku w Gliwicach pojawiły się dwie największe gwiazdy klubu, Bartosz Nowak i Lukas Podolski. Zabrzanie musieli jednak mocniej popracować w defensywie.
Piast pozostawił po sobie lepsze wrażenie w drugiej połowie, a jednak nieskuteczność obu zespołów nie pozwoliła żadnemu z nich objąć prowadzenia. To oznaczało dogrywkę, z której trenerzy nie mogli być zadowoleni. - Jeżeli dojdziemy do optymalnej formy i ustawienia, to jestem spokojny o to, że nasi napastnicy będą zdobywać bramki. Warunki nie sprzyjały dzisiaj wyszukanym zagraniom – komentował Fornalik.
Szkoleniowiec Piasta Gliwice odniósł się również do sytuacji z końcówki drugiej połowy, w której Michał Chrapek padł na murawę w polu karnym Górnika. – W 85. minucie miała miejsce kontrowersyjna sytuacja z udziałem Michała Chrapka. Widziałem powtórki i dla mnie był to rzut karny, zdziwił mnie brak reakcji. Michał miał rozcięty język – mówił trener.
W dogrywce Jan Urban zdecydował się na odważne zagranie, zmieniając na raz dwóch środkowych pomocników, Julesa Mvondo i Krzysztofa Kubicę, w których miejsce pojawili się Manneh oraz Stalmach. I choć w dodatkowych trzydziestu minutach działo się nie wiele, w samej końcówce gliwiczanie narzucili wyższe tempo. Pomimo kilku dobrych sytuacji, Górnicy obronili własną bramkę. O zwycięzcy miały zatem zadecydować rzuty karne.
W bramce stanęło dwóch świetnych i doświadczonych golkiperów, Grzegorz Sandomierski i Frantisek Plach. Po czterech seriach rzutów karnych to Polak miał więcej powodów do dumy – obronił aż dwa rzuty karne, o jeden więcej od swojego rywala. Jako piąty w drużynie Górnika Zabrze do piłki podszedł Robert Dadok. Frantisek Plach doskonale wyczuł wahadłowego „Trójkolorowych”, jednak strzał był na tyle dokładny, że piłka przeszła tuż obok rękawicy golkipera. Na Górnika Zabrze w ćwierćfinale czeka już Lech Poznań. – Będziemy grali o wszystko, ale w naszej lidze nie możemy sobie pozwolić na takie manewry. Rotujemy raczej między pozycjami, a nie zawodnikami. Na przykład dzisiaj Cholewiak i Dadok zagrali na „dziesiątkach”. Próbujemy różnych rozwiązań – mówił szkoleniowiec zabrzan zapytany o swoje priorytety.
Zabrzanie po raz ostatni wykonywali serię jedenastek w 2007 roku, w meczu przeciwko Lechii Gdańsk. Starcie to padło łupem gdańszczan, natomiast ostatnie zwycięstwo zabrzan w serii jedenastek to rok 1998 i pojedynek z Ruchem Radzionków. W środowy wieczór zapisali oni także nową kartę w historii zmagań pucharowych. Po raz pierwszy od sezonu 1993/1994 wyeliminował dwa ekstraklasowe zespoły. Wówczas były to Zagłębie Lubin oraz Siarka Tarnobrzeg, tym razem Radomiak Radom i Piast Gliwice.
– Odpadać w takim meczu, po dogrywce i rzutach karnych, nie jest przyjemne. Po słabej pierwszej połowie przeszliśmy na inny system gry, zaczęliśmy grać odważniej. Efekty były, ale niestety nie udało nam się zdobyć bramki. A co do karnych? Nie będę oryginalny, ale powiem, że można to ćwiczyć i ćwiczyć, a później przychodzi mecz, stres, bramkarz, a piłkarze sami podejmują decyzje – mówił Waldemar Fornalik.
Za nieco ponad dwa tygodnie obie ekipy będą miały okazję do rewanżu, ponownie na obiekcie Piasta Gliwice. Tym razem powalczą one o punkty w PKO BP Ekstraklasie. Górnik wiosnę rozpoczyna od zwycięstwa i awansu w Pucharze Polski, Piast zaś do niedanej potyczki w rozgrywkach pucharowych dorzucić musi porażkę z Pogonią na inaugurację zmagań ligowych.
– Każdy dobry moment trzeba umieć wykorzystać, a gorsze momenty skrócić w czasie. Zespół przeżywa ciekawą historię, tak w lidze, jak i w Pucharze. Nigdy się nie wie, dokąd można dojść. Są to rozgrywki w których zawsze było i będzie wiele niespodzianek – komentował po spotkaniu Urban.