Kapitan i najlepszy strzelec odkupili winy. Raków z ważnym przełamaniem

14.06.2020

Po serii meczów, w których Raków Częstochowa tracił punkty przez swoje błędy w defensywie oraz strzelecką indolencję, piłkarze Marka Papszuna przełamali złą passę i odnieśli pierwsze zwycięstwo po wznowieniu rozgrywek. W ostatnim spotkaniu przed podziałem Ekstraklasy na grupę mistrzowską oraz spadkową, beniaminek pokonał "u siebie" Zagłębie Lubin 2:1, a gole zdobyli krytykowani w ostatnich tygodniach Tomas Petrasek i Felicio Brown Forbes. 

Rafał Rusek/PressFocus

Wbrew oczekiwaniom wielu kibiców oraz obserwatorów najwyższej klasy rozgrywkowej, niedzielna Multiliga nie niosła za sobą zbyt dużego ciężaru gatunkowego. Już przed ostatnią kolejką sezonu zasadniczego wiadome było, jakie drużyny wywalczyły sobie miejsce w górnej ósemce, a komu pozostanie możliwość walki „jedynie” o mistrzostwo grupy spadkowej. 

Piłkarze Rakowa Częstochowa i Zagłębia Lubin mogli mieć jednak szczególne poczucie niezrealizowanego celu oraz odczuwać przy okazji spory niedosyt. Oba kluby, głównie z powodu popełnionych błędów i niepotrzebnie straconych punktów (w sześciu łącznie rozegranych spotkaniach po wznowieniu rozgrywek, zdobyły one zaledwie siedem na osiemnaście możliwych oczek), straciły bowiem szanse na zajęcie miejsca w grupie mistrzowskiej oraz automatyczne zapewnienie sobie utrzymania. Mimo to wątpliwe jest, choć w Ekstraklasie często dochodziło do zaskakujących zwrotów akcji, by którykolwiek z wymienionych zespołów nagle wmieszał się w nerwową walkę o utrzymanie ligowego bytu. Przed 30. kolejką Raków i Zagłębie miały nad czternastym zespołem w tabeli aż osiem punktów przewagi, a za ich dodatkowy handicap służy fakt, że aż cztery z siedmiu spotkań w grupie spadkowej rozegrają one u siebie.

Mimo że los beniaminka przed rundą finałową był już dobrze znany, podopieczni Marka Papszuna podchodzili do niedzielnego pojedynku bardzo zmotywowani, chcąc zmazać plamę z przegranego 2:3 meczu z Wisłą Kraków. - Pozostaje nam zrealizować nasz główny cel na ten sezon, czyli utrzymać się w Ekstraklasie. Chcemy to zrobić jak najszybciej, by nie dostarczać sobie i kibicom niepotrzebnych nerwów. Mecz z Zagłębiem jest bardzo ważny. Wszyscy jesteśmy wściekli na to, co wydarzyło się w meczu z Wisłą i nie ma lepszego lekarstwa z perspektywy sportowca, niż mecz za 3 dni - przyznał bramkarz Jakub Szumski, cytowany przez oficjalną stronę klubową Rakowa.

Kibice częstochowskiego zespołu mieli jednak nadzieję nie tylko na zdobycie pierwszych trzech punktów od 3 marca, ale także na poprawę gry defensywnej oraz lepszą skuteczność swoich snajperów. Niedzielny mecz mógł rozpocząć się dla zmotywowanych gospodarzy wyjątkowo dobrze, bo już w 6. minucie sędzia Bartosz Frankowski podyktował dla Rakowa rzut karny. Sebastian Musiolik wgrał piłkę w boczny sektor pola karnego, Fran Tudor postanowił błyskawicznie zgrać ją do środka, ale sprawną akcję Rakowa zatrzymał Lubomir Guldan. Początkowo wydawało się, że kapitan Zagłębia zablokował futbolówkę ręką, jednak analiza VAR wykazała dobrą interwencję Słowaka i spowodowała odwołanie decyzji arbitra.

Podopieczni Marka Papszuna nie zrazili się tamtym zdarzeniem i w kolejnych minutach podjęli kolejną próbę ataku. W 19. minucie gospodarze stanęli przed wręcz dwustuprocentową okazją na objęcie prowadzenia, lecz tak jak w poprzednich ligowych meczach, ponownie dał o sobie znać problem ze skutecznością. Po mocnej wrzutce aktywnego Kamila Piątkowskiego z prawej strony boiska, tuż przed bramką odnalazł się Felicio Brown Forbes. Kostarykański napastnik, niemający dobrej passy w ostatnich dniach, zdołał co prawda jeszcze ograć kryjącego go Dejana Drazicia, ale jego strzał z bliskiej odległości przeleciał bardzo wysoko nad bramką. Niedługo później swojej szansy po strzale z dystansu spróbował wspomniany wcześniej Piątkowski, ale jego próbę z okolic 20 metra pewnie wybronił Hładun. 

Uderzenie młodzieżowca zostało jednak uznane przez Canal+ mianem najlepszej akcji, co dobitnie potwierdza, że pierwsza połowa meczu w Bełchatowie stała na bardzo niskim poziomie. Obie drużyny zgodnie oddały po zaledwie jednym celnym strzale i choć wydawało się, że optyczna przewaga była po stronie Rakowa, wynikało z niej bardzo mało. Zgromadzeni przed telewizorami kibice z pewnością liczyli na to, że w drugiej połowie ich ulubieńcy oraz rywale z Lubina zaprezentują się znacznie lepiej, a dodatkowo któraś z drużyn zdoła otworzyć swój bramkowy dorobek.

Ku uciesze sympatyków zespołu gospodarzy, Raków postanowił po zmianie stron błyskawicznie zabrać się do roboty, a efektem ich dominacji był zdobyty gol w 48. minucie. Po świetnym dośrodkowaniu Petra Schwarza z prawej strony boiska, w polu karnym najlepiej zachował się Tomas Petrasek. Czeski obrońca, niepilnowany właściwie przez nikogo, popisał się celną główką i tym samym zdobył swojego szóstego gola w rozgrywkach i niejako zrehabilitował się za swoją słabą postawę w ostatnich tygodniach. Raków nie zamierzał jednak zadowolić się jednobramkowym prowadzeniem, a szansę na zdobycie swojego gola miał również Sebastian Musiolik. Pochodzący z Knurowa zawodnik, który ostatni raz wpisał się na listę strzelców 15 lutego, był bowiem bliski dobrego zwieńczenia szybkiej kontry swojego zespołu. Piłka po strzale wspomnianego napastnika odbiła się jednak tylko od słupka i wypadła poza boisko.

Zagłębie po utracie bramki potrzebowało trochę czasu, by wrócić na odpowiednie tory i spróbować odrobić powstałe straty. Gdy jednak podopiecznym Martina Seveli udało się po dłuższej przerwie przeprowadzić pierwszą szybką akcję, zapewniła ona wyrównanie stanu rywalizacji. Po szybkiej wymianie piłki i rozklepaniu wysoko ustawionej defensywy Rakowa, futbolówka ostatecznie trafiła pod nogi Bartosza Białka. Młodziutki napastnik bez większych problemów poradził sobie z atakującym go Kamilem Piątkowskim, wbiegł w pole karne i na koniec oddał mocny strzał w prawe górne okienko.

Po poczynaniach obu drużyn było dobitnie widać, że w przerwie w szatniach musiało paść kilka słynnych „mocnych słów”. Tempo spotkania z minuty na minutę coraz bardziej rosło, piłka przenosiła się od jednego pola karnego do drugiego, a zawodnicy nie zamierzali zadowolić się tylko jednym punktem. Ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylili gospodarze, a upragnione przełamanie po serii zmarnowanych okazji zaliczył Felicio Brown Forbes. Napastnik popisał się mierzonym uderzeniem po ziemi, lecz w akcji bramkowej należy jeszcze wyróżnić rezerwowego Patryka Kuna (mimo niskiego wzrostu ochronił piłkę przed dwoma rosłymi defensorami Zagłębia) oraz Davida Tijanicia, który zaliczył efektowną asystę piętą.

Ostatecznie mecz dwóch całkowicie odmiennych połów zakończył się zwycięstwem Rakowa, który dzięki zdobytym trzem punktom rozpocznie rundę dodatkową z dziesiątego miejsca w tabeli. 

Raków Częstochowa - Zagłębie Lubin 2:1 (0:0)

1:0 - Tomas Petrasek 48’

1:1 - Bartosz Białek 60’

2:1 - Felicio Brown Forbes 73’

Składy:

Raków: Szumski - Jach (67’ Kun), Petrasek, Piątkowski - Kościelny, Tijanić (87’ Oziębała), Sapała, Schwarz, Tudor - Musiolik, Brown Forbes (80’ Malinowski).Trener: Marek Papszun

Zagłębie: Hładun - Balić, Guldan, Kopacz, Czerwiński - Starzyński (62’ Poręba), Bashkirov - Bohar (84’ Szysz), Zivec, Drazić (84’ Sirk) - Białek. Trener: Martin Sevela

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)

Żółte kartki: Jach, Petrasek (Raków)

Widzów: bez publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również