Jesienią poznali ich kibice. Piłkarze, którzy zaburzają futbolowy „eko-system”

22.12.2021

Ruch transferowy w naszych klubach już się zaczyna, ale my jeszcze wracamy do tego, co się działo latem. Na definitywną ocenę transferów jeszcze przyjdzie czas, ale postanowiliśmy przyjrzeć się zawodnikom, którzy jeszcze wiosną grali w niższych klasach rozgrywkowych. W ostatnich miesiącach pokazali, że różnica pomiędzy makroregionem a szczeblem centralnym wcale nie musi być taka wielka. Można dostać się między uznanych ligowców i nie być skazanym na grzanie ławy. Przykłady takie są widoczne zwłaszcza w pierwszej lidze, gdzie poziom w ostatnich latach przecież znacznie się podniósł.

Łukasz Sobala/PressFocus

Jednym z najlepszych przykładów śmiałego wejścia na szczebel centralny jest Marcin Kozina. 20-latkowi trochę pomógł obecny przepis o młodzieżowcu. Tyszanie po minionym sezonie potrzebowali wzmocnić rywalizację wśród młodych zawodników, ale inna rzecz, że Kozina umiejętnie z tej uchylonej furtki skorzystał. Młody zawodnik trafił do zespołu trenera Artura Derbina z LKS-u Goczałkowice-Zdrój, gdzie zagrał zaledwie jeden sezon. Wcześniej przebijał się w Rekordzie Bielsko-Biała. Liczby bronią jednak ten transfer. Jesienią zagrał on łącznie w siedemnastu spotkaniach w drużynie walczącej o awans. – Taki był mój cel latem. Zawsze wiedziałem, że mój moment nadejdzie. Przyjście do Goczałkowic rok temu było pewnym ryzykiem, ale wiedziałem co robię. Teraz latem również byłem przekonany, że sobie poradzę. Chciałem walczyć o miejsce w pierwszej jedenastce i zbierać minuty – mówi młody pomocnik.

Kilku kolegów z trzeciej ligi Kozina spotkał jesienią w Fortuna I lidze. To chociażby 25-letni Szymon Szymański z Rekordu Bielsko-Biała, który dopiero w Skrze Częstochowa otrzymał prawdziwą szansę na szczeblu centralnym. W Jastrzębiu, w obliczu trudnej sytuacji, dano szansę Łukaszowi Gajdzie, który ostatnie pół roku spędził w wówczas trzecioligowym ROW Rybnik oraz Dariuszowi Kamińskiemu. 23-latek z Lubania miał już za sobą grę w drugoligowej Olimpii Grudziądz, ostatni sezon spędził jednak w trzeciej lidze, w Wisłoce Dębica. Zwłaszcza bez tego drugiego trudno sobie było wyobrazić górniczą jedenastkę w drugim półroczu 2021 roku. 

Warto także wspomnieć o pochodzącym z Rudy Śląskiej, ale ogrywającym się w podkrakowskich Niepołomicach Bartoszu Włodarczyku. W Puszczy już w poprzednim sezonie stawiano na czołowych zawodników trzeciej ligi, a latem podtrzymano ten trend. Do zespołu trafił między innymi właśnie 27-letni Bartosz Włodarczyk, który niemal dekadę spędził na trzecioligowych boiskach. Wydawało się, że w pewnym momencie nawet zakończy swoją przygodę piłkarską, ale dobre występy w MKS-ie Kluczbork zostały dostrzeżone. Jesienią zdobył co prawda tylko jedną bramkę, ale zagrał w szesnastu meczach ligowych. Zważywszy na problemy zdrowotne, które go nie opuszczały, to wynik bardzo dobry.

Przykładem zawodnika, który bez zbędnego respektu wchodzi do doświadczonej szatni jest również Mateusz Machała. W Zagłębiu Sosnowiec nie brakuje uznanych nazwisk i doświadczonych ligowców, ale 21-letni defensor śmiało i odważnie poczyna sobie w ogranym towarzystwie. Zawodnik, który pierwsze mecze w Zagłębiu zaliczył już w końcówce ubiegłego sezonu, jeszcze kilka miesięcy temu grał w czwartej lidze. Teraz ma za sobą całkiem udaną rundę i jest z pewnością jednym z tych zawodników, z którym w Sosnowcu wiążą konkretną przyszłość.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również