Jango - Grembach 7-5

24.01.2009
Po dramatycznej drugiej połowie, Jango Katowice zdołało na własnym parkiecie pokonać drużynę Grembacha Zgierz.
Spotkanie lidera ekstraklasy z mocno przebudowaną w okresie zimowym drużyną Grembachu rozpoczęło się bez niespodzianki. Gospodarze od pierwszych minut zaatakowali i objęli prowadzenie. Po paru niewykorzystanych szansach, jak choćby trafienie Mauricio w słupek, miejscowym znacznie poprawiła się skuteczność. Na listę strzelców wpisali się kolejno: Jasiński, Andre i Machura. Przyjezdni odpowiedzieli dwoma bramkami, ale wszyscy w katowickiej hali byli spokojni o końcowy rezultat.

Nic bardziej mylnego! Po przerwie do głosu doszli piłkarze ze Zgierza. Jango stało i patrzyło się jak goście zdobywają kolejne gole. Na domiar złego, Ulfik za dotknięcie piłki ręką poza polem karnym, otrzymał drugą żółtą kartkę. W bramce zastąpił go Skorupski, ale długo nie trzeba było czekać żeby grający w przewadze rywale doprowadzili do wyrównania. - Tego nie da się wytłumaczyć. Po pierwszej połowie byliśmy myślami gdzie indziej i to się zemściło - próbował wyjaśnić Krzysztof Jasiński, zawodnik Jango.

Katowiczanie próbując zatrzymać szarżujących gości często uciekali się do faulu. Skutkowało to dwoma przedłużonym rzutami karnymi podyktowanymi na ich niekorzyść. Najpierw górą w pojedynku z Jakubem Sowińskim był Skorupski, a następnie Maciąg przestrzelił.

Ku uciesze kibiców miejscowych, Jasiński ponownie wpisał się na listę strzelców. - Był to ważny gol. Jednak nie cieszę się z niego, bo nasza słaba postawa przyćmiła wszystko. Mam nadzieje, że w szatni odbędziemy poważną rozmowę, aby takie sytuacje nie miały miejsca w przyszłości - denerwował się kapitan.

Grembach w końcówce wycofał bramkarza, aby zwiększyć siłę ataku. To nie przyniosło efektu. Na dwie sekundy przed ostatnią syreną Douglas wpakował piłkę do pustej bramki i było po meczu.[b]
[/b]
autor: Mariusz Polak

Przeczytaj również