Jango futsalową Chelsea

21.12.2008
Czesi, Słowacy, Ukraińcy, Brazylijczycy oraz Polacy. Tak prezentuje się skład zespołu Jango Katowice. Nie brakuje przez to porównań katowiczan do londyńskiej Chelsea.
Coraz częściej można usłyszeć opinie, że Jango Katowice stało się „futsalową Chelsea”. Głównym powodem tego określenia jest liczba obcokrajowców w klubie. - Polski rynek jest dość ubogi, dlatego zmusza nas do szukania wzmocnień za granicą. W naszej ojczyźnie brakuje przede wszystkim rozgrywek młodzieżowych. W innych krajach nastolatkowie regularnie toczą boje, przez co mogą podnosić swoje umiejętności. U nas niestety tego nie ma i to odbija się na jakości piłki seniorskiej - mówi Adam Kaczyński, prezes Jango.

Aż połowę składu stanowią zawodnicy zza miedzy oraz dalszych zakątków świata. Są wśród nich: trzej Brazylijczycy, dwaj Czesi i Słowacy oraz Ukrainiec. Narodowości ukraińskiej jest również szkoleniowiec. - Rzeczywiście, jako pierwsi posiłkowaliśmy się taką ilością cudzoziemców. Uważam, że jest to dobry krok, gdyż podnosi poziom ligi, uatrakcyjniając tym samym rozgrywki - zaznacza prezes.

Katowiczanie przewodzą w futsalowej ekstraklasie. - Bez tych wzmocnień nie jestem pewien czy zajmowalibyśmy fotel lidera. Nie przegraliśmy żadnego meczu, czyli taka polityka zdaje egzamin. Okazuje się, że poszliśmy dobrą drogą - wyjaśnia sternik klubu.

Jango na tym jednak nie poprzestanie. - Przyjęliśmy pewien plan działania. Chcemy w tym sezonie zdobyć tytuł i powalczyć w europejskich pucharach. Żeby tego dokonać, musimy stworzyć silny zespół - podkreśla Kaczyński. - Sukces jest największym motorem napędowym. Dzięki wynikom będziemy mogli przyciągnąć większą rzeszę fanów, a co najważniejsze popularyzować ten sport. Wtedy łatwiej zachęcić młodzież, aby garnęła się do gry - dodaje.

Klub patrzy również przyszłościowo. - Powoli wdrażamy program rozwoju futsalu w Katowicach pt. „Futsal 2009”. Chcemy stworzyć szkółki, w których dzieci będą przygotowywane pod kątem tej dyscypliny. Trzeba działać w sferze szkolenia, żeby za kilka lat nie było problemów z wychowankami - kończy szef Jango.
autor: Mariusz Polak

Przeczytaj również