Gwarek urwał punkty liderowi. "Znowu postawiliśmy się zawodowcom"

07.03.2020

Gwarek Tarnowskie Góry na przywitanie ligi urywa punkty liderowi tabeli. Przez długi czas podopieczni trenera Krzysztofa Górecko prowadzili we Wrocławiu z rezerwami Śląska, ostatecznie wywożąc ze stolicy Dolnego Śląska cenny remis. - Jestem bardzo zadowolony. Znowu jako klub półamatorski postawiliśmy się zawodowcom - mówi w drodze powrotnej szkoleniowiec tarnogórzan.

Rafał Rusek/PressFocus

Prezent dla rywali zza miedzy

To spotkanie mogło w pewien sposób zdefiniować cele Gwarka na rozpoczynającą się rundę. Ewentualna wygrana we Wrocławiu dawałaby możliwość "doskoczenia" do zajmujących miejsca na podium Ruchu Chorzów i Polonii Bytom, ewentualna porażka redukowałaby szanse na grę o awans do minimum. Podział punktów na inaugurację wiosny to wynik, który cieszy zapewne głównie ekipy z Chorzowa i Bytomia. - Jasne, że tak jest, ale my zagraliśmy przede wszystkim dla siebie. Chcemy punktować i skończyć na jak najlepszym miejscu. Poza tym ciągle trzeba być ostrożnym i kontrolować przewagę nad strefą spadkową, bo gdyby się zdarzyło że z ligą pożegna się więcej niż trzy drużyny, to te różnice punktowe nie będą wcale duże - zauważa trener Górecko.

Stały fragment (nie)ćwiczony

Gwarek zagrał we Wrocławiu bez Andrzeja Wiśniewskiego i Kamila Cholerzyńskiego. Obaj doświadczeni gracze usiedli na ławce, bo nie są jeszcze w pełni sił po urazach z którymi zmagali się w trakcie okresu przygotowawczego. Wobec takiego obrotu spraw między słupkami gości stanął Mateusz Rosół i... pracy w pierwszej połowie miał zaskakująco niewiele. Gwarek grał konsekwentnie, dobrze odbierał na swojej połowie piłki przeciwnikowi i pracował na stałe fragmenty, które dały efekt w postaci prowadzenia. W 25. minucie z rzutu wolnego dośrodkował Jakub Kuliński, przed bramką wysoko skoczył Kevin Kołodziej i głową pokonał Dariusza Szczerbala. - A wie pan, że my zimą prawie nie poświęcaliśmy czasu stałym fragmentom? Nie było na to czasu, mieliśmy problem ze znalezieniem pełnowymiarowych boisk, więc szlifowaliśmy ten element przy okazji sparingów. Ale mamy kilka schematów, wiemy jak się zachować i je wykorzystać, no i potrafiliśmy to przełożyć na gola - uśmiechał się Górecko.

Załatał lukę

Dobrą robotę w ekipie gości wykonywał sprowadzony zimą z Pniówka Pawłowice Sebastian Siwek. Doświadczony pomocni często był "pod grą", regulował tempo akcji swojej drużyny, zaliczając udany debiut w nowych barwach. - Tak samo wyglądał w sparingach. To chłopak, którego "widziałem" u siebie już latem, ale zabrakło na niego finansów. Teraz udało się ten transfer przeprowadzić i Siwek świetnie załatał nam lukę po odejściu "Koli" Bętkowskiego, dając w dodatku więcej w defensywie - pochlebnie ocenia swojego gracza trener Górecko.

Piłka w siatce wrocławian wylądowała przed przerwą jeszcze w 43. minucie. Po rzucie rożnym głową zgrywał Adam Dzido. O oddanie strzału powalczył Dawid Jarka, ale skutecznie przeszkadzali mu defensorzy rywala. Między wrocławian wbiegł z impetem Patryk Timochina, który z bliska trafił do bramki, ale zdaniem arbitra popełnił przy tym przewinienie. - Chłopcy na boisku nie protestowali, wydaje mi się, że podstawy do takiej decyzji były - przyznawał szkoleniowiec Gwarka.

"Wypstrykani" przed przerwą

Śląsk, choć piłkę miał pod nogami częściej, bramce rywala zagroził tylko dwukrotnie. Najpierw w pole karne przedarł się Sebastian Bergier, ale defensorzy gości na tyle uprzykrzyli mu życie, że nie zdołał oddać czystego strzału. W końcówce pierwszej odsłony z dystansu po przechwycie kropnął Szymon Krocz, ale piłka o centymetry minęła spojenie słupka z poprzeczką bramki tarnogórzan. - Jestem zadowolony z tej pierwszej połowy. Graliśmy agresywnie, mądrze się broniliśmy, ale nie ma co tu kryć - trochę się tym "wypstrykaliśmy" - komentował Górecko.

Istotnie, druga połowa toczyła się pod wyraźne dyktando gospodarzy. Wrocławianie zaczęli szybciej operować piłką, częściej grali na jeden kontakt i przedzierali się pod pole karne Gwarka. Tu jednak dobrą robotę wykonywali obrońcy, którzy w porę wybijali futbolówkę spod nóg ofensywnych graczy Śląska. - My zaczęliśmy z kolei szukać długiej piłki, a wcale nie chcemy tak grać. To wynikało jednak z tego, że rywal grać agresywniej i szybciej. A dla tej młodzieży, która trenuje zawodowo, nie ma dużej różnicy między pierwszą a dziewięćdziesiątą minutą - zauważał trener przyjezdnych.

Gwarek stracił prowadzenie w 71. minucie. Śląsk miał rzut wolny około 30 metrów od bramki przeciwnika. Rozegrał go krótko, by po chwili piłka znalazła się pod nogami Przemysława Bargiela. Ten sprytnie obsłużył czyhającego w "szesnastce" Bergiera, który uprzedził Kołodzieja i nie dał szans Rosołowi. 

W końcówce obie drużyny miały swoje szanse na to, by przechylić szalę wygranej na swoją korzyść. Śląsk wciąż przeważał i dwa razy sprawdził czujność Rosoła. Bramkarz Gwarka dwa razy w porę wychodził z bramki, najpierw powstrzymując będącego na dobrej pozycji Mateusza Maćkowiaka, później nie dając oddać strzału Bartoszowi Borunowi. W pierwszej z tych sytuacji 33-letniego golkipera asekurowali jeszcze obrońcy, wybijając piłkę z linii bramkowej. Dwukrotnie przed szansą na zadanie decydującego ciosu stanęli również rezerwowi tarnogórzan. Najpierw Patryk Joachim naciskał próbującego wznawiać grę od własnej bramki Szczerbala. Zabrał mu nawet piłkę, ale później odrobinę się "zagotował", słabym uderzeniem pozwalając naprawić swój błąd golkiperowi Śląska. Na 5 minut przed końcem Sławomir Pach posłał długą piłkę do Sebastiana Dworaczka, który znalazł się w polu karnym i oddał płaski strzał, po którym piłka przetoczyła się centymetry od zewnętrznej strony słupka.

Tęsknili za boiskiem

Po 18 rozegranych spotkaniach Gwarek ma 28 punktów i do lidera z Wrocławia wciąż traci 9 punktów. W sobotę straty nie udało się zredukować, ale w Tarnowskich Górach i tak ze zdobyczy wywiezionej z Dolnego Śląska są bardzo zadowoleni. - Twardo stąpamy po ziemi. Zdajemy sobie sprawę, że na wielu płaszczyznach nie mamy szans w rywalizacji z Polonią i Ruchem. Choćby pod względem infrastruktury treningowej jesteśmy sto lat za tymi klubami. Finansowo też dzieli nas przepaść. Ruch do Lubina pojechał dzień przed spotkaniem, my sobie na takie koszarowanie pozwolić nie możemy. Zimą prawie nie mieliśmy do czynienia z pełnowymiarowymi murawami! Ćwiczyliśmy głównie na mniejszym boisku "Jordanu" w Tarnowskich Górach, na naszą trawę weszliśmy dopiero dzień przed meczem ze Śląskiem, a i to tylko na chwilę, bo było grząsko i nie możemy sobie pozwolić na to by zniszczyć nawierzchnię - wskazuje trener Górecko. - Dlatego nie wybiegamy daleko w przyszłość. Trzeba punktować w kolejnych meczach, zapewnić sobie spokojne granie, a później zobaczymy. Będzie okazja powalczyć o podium, to o nie powalczymy. Będzie szansa na coś więcej, spróbujemy ugrać więcej - spokojnie definiuje cele na trwający sezon 47-letni szkoleniowiec.

Śląsk II Wrocław - Gwarek Tarnowskie Góry 1:1 (0:1)

0:1 - Kevin Kołodziej 25'
1:1 - Sebastian Bergier 71'

Śląsk II (skład wyjściowy): Szczerbal - Mąckowiak, Kotowicz, Boruń, Bergier, Scalet, Bargiel, Poprawa, Wiech, Krocz, Kucharczyk. Trener: Piotr Jawny.

Gwarek: Rosół - Dyląg, Dzido, Kołodziej, Pipia - Timochina (67' Cholerzyński), Kuliński (82' Dworaczek), Mazurek, Siwek (74' Pach), Pączko (80' Joachim) - Jarka. Trener: Krzysztof Górecko.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również