Gol kapitana nie wystarczył. Nieudane zakończenie wyjątkowego roku

21.12.2019

Piłkarze Piasta Gliwice nie pozostali zbyt długo na zwycięskiej ścieżce i w niezbyt dobrym stylu zakończyli kończący się rok. Podopieczni Waldemara Fornalika ulegli w Płocku miejscowej Wiśle 1:2, a jedyną bramkę dla śląskiego zespołu zdobył kapitan Gerard Badia. 

Adam Starszyński/PressFocus

Po bardzo wymagającym, ale zwycięskim spotkaniu z Łódzkim Klubem Sportowym, piłkarze Piasta zamierzali pójść za ciosem i zakończyć wygraną kończący się rok. Warunkiem koniecznym było jednak pokonanie na wyjeździe Wisły Płock, która ostatni raz sięgnęła po komplet punktów 27 października i aktualnie znajduje się poza górną ósemką. Tym samym za faworytów sobotniej rywalizacji można było uznać gliwiczan, pomimo faktu, że w trakcie swojej gry w Ekstraklasie nie odnieśli jeszcze zwycięstwa w Płocku.

Po dość spokojnym pierwszym kwadransie, gospodarze postanowili zabrać się do ofensywy i wykorzystać jeden ze swoich głównych atutów. Mowa o świetnie wykonywanych stałych fragmentach gry przez Dominika Furmana - nie inaczej było w przypadku sytuacji z 16. minuty, gdy Wisła otrzymała rzut wolny po faulu Mikkela Kirkeskova na Mateuszu Szwochu. Wspomniany Furman zdecydował się na mocną wrzutkę w pole karne, tor lotu piłki przedłużył jeszcze Alan Uryga, a futbolówka ostatecznie trafiła pod nogi osamotnionego Giorgiego Merebashviliego. Po szybkim przyjęciu Gruzin oddał dość anemiczny strzał, który zapewne trafiłby w ręce Frantiska Placha, gdyby nie próba interwencji Patryka Sokołowskiego i zmienienie przez niego toru lotu piłki. 

Tym samym Wiśle udało się wyjść na prowadzenie, czego gliwiczanie nie mogli uznać za dobry omen. W końcu podopieczni Radosława Sobolewskiego zwykli nie przegrywać w tym sezonie, jeżeli jako pierwsi strzelali gola na własnym stadionie. Mistrzowie Polski nie zrazili się jednak tą statystyką, a stracony gol dodał im trochę animuszu. Przyjezdni w pierwszej połowie oddali więcej strzałów, częściej pokazywali się w ofensywie, ale na stuprocentową okazję z ich strony trzeba było poczekać do 35. minuty. Wówczas Marcin Pietrowski zdecydował się na wrzutkę w głąb pola karnego, gdzie niczym rasowy snajper zachował się Gerard Badia. Hiszpan wygrał pojedynek główkowy z dużo wyższym Damianem Michalskim i pokonał Thomasa Dahne strzałem po koźle w stronę dalszego słupka.

Pierwsza połowa na stadionie im. Kazimierza Górskiego ostatecznie zakończyła się remisem, co z przebiegu całej rywalizacji można było uznać za sprawiedliwy rezultat. Można było się jednak spodziewać, że po zmianie stron obie drużyny pokażą jeszcze więcej i powalczą nie tylko o zakończenie roku zwycięstwem, ale również o lepsze nastroje przy świątecznych stołach. Nadzieje kibiców spełniły się dość szybko - Piast i Wisła w pierwszym kwadransie drugiej połowy zaczęły prowadzić grę „cios za cios”, a początkowo bliżsi wyjścia na prowadzenie byli gospodarze. Szanse na ustrzelenie dubletu miał Merebashvili, ale jego uderzenie zza pola karnego świetnie wybronił Plach. Chwilę później na tą sytuację mógł odpowiedzieć hiszpański duet Felix-Badia. Pierwszy z wymienionych zawodników wgrał piłkę z głębi pola, natomiast kapitan Piasta przyjął ją i oddał minimalnie niecelny strzał obok bramki. 

Konkretniejsi w swoich poczynaniach byli jednak gospodarze, a szczególnie najaktywniejszy na boisku Giorgi Merebashvili. Skrzydłowy potwierdził swoją dobrą dyspozycję w 57. minucie, gdy zszedł z piłką przed pole karne, minął trzech zawodników (m.in. Marcina Pietrowskiego i Toma Hateleya) i oddał potężny strzał z około 18 metra. Efektownie trafienie Gruzina ostatecznie przypieczętowało zwycięstwo płocczan i zapewniło przy okazji przerwanie ich 6-meczowej passy bez zdobytego kompletu punktów. Choć po straconym golu Piast starał się przejąć kontrolę nad wydarzeniami, a gra częściej przenosiła się na połowę drużyny trenera Sobolewskiego, w poczynaniach przyjezdnych brakowało konkretów oraz pomysłu na zmianę niekorzystnego rezultatu. 

Podopieczni Waldemara Fornalika potwierdzili zatem, że nie zdołali w pełni zapomnieć o ostatnim kryzysie, a zimowa przerwa na pewno im się przyda. Obrońcy mistrzowskiego tytułu najprawdopodobniej zakończą rok na szóstej pozycji, choć mogą jeszcze spaść lokatę niżej, jeżeli zwycięstwo w Zabrzu odniesie Jagiellonia Białystok. 

Wisła Płock - Piast Gliwice 2:1 (1:1)

1:0 - Giorgi Merebashvili 16’

1:1 - Gerard Badia 35’

2:1 - Giorgi Merebashvili 57’

Składy:

Wisła: Dahne - Tomasik, Uryga, Michalski, Stefańczyk - Ambrosiewicz (85’ Cabezali), Rasak - Merebashvili (90+1’ Sahiti), Furman, Szwoch - Ricardinho (79’ Nowak). Trener: Radosław Sobolewski

Piast: Plach - Kirkeskov, Malarczyk, Korun, Pietrowski - Badia (80’ Rymaniak), Hateley, Sokołowski (60’ Jodłowiec), Milewski, Felix - Parzyszek (73’ Tuszyński). Trener: Waldemar Fornalik

Sędzia: Paweł Gil (Lublin)

Żółte kartki: Ricardinho (Wisła) - Malarczyk, Pietrowski (Piast)

Widzów: 2318

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również