GieKSa strzela na treningach

12.08.2008
Skuteczność, a raczej jej brak, jest od początku sezonu największą bolączką piłkarzy GKS Katowice. - Na treningach piłka bardzo często ląduje w siatce. Musimy przenieść to także na ligę - mówi Damian Sadowski, zawodnik zespołu z Bukowej.

Po odniesionym w bardzo ładnym stylu domowym zwycięstwie ze Zniczem Pruszków, katowiczan spotkał zimny prysznic w Płocku. Co ciekawe w pierwszym przypadku GieKSa zdołała zgarnąć komplet punktów, mimo, że to rywal trafił do siatki jako pierwszy. W starciu z Wisłą piłkarze z Bukowej prowadzili, ale potem dali sobie strzelić trzy gole.

 

- Gdybyśmy grali u siebie, to na pewno nie pozwolilibyśmy rywalowi na aż tyle - uważa Damian Sadowski, skrzydłowy GKS Katowice. - Na własnym stadionie łatwiej o maksymalną mobilizację. Z drugiej strony, analizowaliśmy mecz z Wisłą i druga bramka dla rywala została zdobyta z ewidentnego spalonego. Przede wszystkim cały czas brakuje nam skuteczności. Jeśli poprawimy ten element, to o zwycięstwa będzie nam znacznie łatwiej. Trener chwali nas za postawę na zajęciach. Na treningach piłka bardzo często ląduje w siatce. Musimy przenieść to także na ligę - zauważa 21-letni zawodnik.

 

Po ostatnim spotkaniu nie w pełni sił jest kilku graczy GieKSy. Na urazy narzekają Adrian Napierała, Szymon Kapias i właśnie Sadowski. - Chodzi o problemy z mięśniem dwugłowym. Jutro wyjaśni się, czy to coś groźnego. Mam lekkie obawy, bo ból jest rzeczywiście spory - zaznacza Sadowski. W sobotnim meczu z Odrą Opole do dyspozycji Jana Żurka będzie już na pewno Paweł Sobczak. Uraz nosa, jaki przytrafił się napastnikowi podczas meczu ze Zniczem, okazał się w miarę niegroźny.

autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również