Gdzie dwóch się bije, tam Liszka skorzysta?

Dla Daniela Liszki spotkanie z Zagłębiem Lubin było dwunastym występem w Lotto Ekstraklasie. Zdecydowaną większość tych meczów zagrał jednak znacznie bliżej bramki rywala, ale w związku z kontuzjami Adriana Gryszkiewicza i Michała Koja trafił na lewą stronę obrony - i trzeba przyznać, że dał radę! 18-latek nie tylko dużo biegał (12,48 km, trzeci wynik w drużynie), ale też miał 100-procentową skuteczność odbiorów (4/4) oraz sporo wygranych pojedynków (13 na 17 - więcej miał tylko Szymon Żurkowski). Zawodnik 6 razy nabył piłkę i 4 razy ją stracił. Całkiem nieźle jak na dopiero drugi występ na nowej pozycji.

- To chłopak z 2000 rocznika, który dopiero wchodzi do wielkiej piłki. Urodził się w Biskupicach, więc nie tylko gra tutaj ze względu, że kiedyś chce wykonywać zawód piłkarza, ale jest emocjonalnie związany z klubem - podkreśla trener Marcin Brosz. Dla niego dobry występ Liszki to bardzo dobra wiadomość, bo oznacza większą konkurencję w zespole.

- Mam teraz trzech zawodników. Był przygotowywany na inną pozycję, ale wskoczył na lewą obronę ze względu na urazy. Michał i Adrian muszą najpierw się wyleczyć, a potem powalczyć o miejsce. O to chodzi w piłce, żeby grał ten, który jest na dany moment najlepszy - przyznaje szkoleniowiec.

Liszka był jednym z 11 młodzieżowców, którzy w weekend grali od pierwszej do ostatniej minuty. Bramkę zdobył tylko jeden młody - Mateusz Bogusz z Ruchu Chorzów. Wśród "seniorów" bardzo dobrze spisał się klubowy kolega Liszki, Igor Angulo, który strzelił dwa gole. Co ciekawe, jak wyliczyła oficjalna strona zabrzan, Zagłębie Lubin było 23. polskim klubem, któremu Hiszpan strzelał bramkę w oficjalnym meczu. Łącznie snajper w trójkolorowych barwach już 53-krotnie cieszył się z trafienia w trójkolorowych barwach.