Furtka dla Ruchu może się otworzyć. "Zapowiada się kalambur prawniczy"

01.04.2020

Pandemia koronawirusa i przerwany sezon ligowy powoduje, że częściej powracamy do sytuacji z 1939 roku, gdy to jedyny raz ligowcy musieli przerwać rozgrywki ligowe. Sytuacja jednak nieporównywalna, ale zarówno wtedy, jak i teraz, przynajmniej do tej pory, nie wyłoniono mistrza Polski. Czy Ruch i Legia są w identycznym położeniu – zapytaliśmy historyka piłki nożnej, Mariusza Kowolla.

Ruch Wielkie Hajduki w kwietniu 1939 - Ilustrowany Kurier Codzienny / Narodowe Archiwum Cyfrowe

Zaczniemy trochę prowokacyjnie, dlaczego Ruchowi Chorzów tytuł mistrza Polski za 1939 rok się nie należy?
To był przede wszystkim zupełnie inny system rozgrywek. Dopiero po wojnie wprowadzono zasadę, że wszystkie drużyny przez weekend czy też w zaplanowanym terminie powinny rozegrać swoje mecze. Tak żeby po każdej kolejce wszystkie drużyny miały tę samą liczbę spotkań, a prezentowana tabela mogła być obiektywna. Zdarzały się oczywiście wyjątki, a mecze odrabiano w wolnym terminie. W 1939 roku takiego systemu jeszcze nie było. Już pierwsza kolejka to był tylko jeden mecz. W pierwszym terminie meczowym Ruch Chorzów miał rozegrane jedno spotkanie, a pozostałe drużyny nie grały. Tak samo było w kolejnych. W efekcie mamy tabelę, w której nie została rozegrana dana liczba spotkań. Więc pada pytanie czy można brać taką tabelę pod uwagę? Bo tutaj mamy punkt zaczepienia do wybijania konkretnych argumentów Niebieskim o przyznaniu tego tytułu.

Ważny jest też regulamin rozgrywek.
Nie wiemy, jaki był, przynajmniej ja nie mam wiedzy na ten temat. Prawdopodobnie nie dowiemy się tego, ponieważ dokumentacja została spalona w czasie wojny. I nie wiemy jaki był tam zapis, czy była jakakolwiek informacja na temat tego, co ewentualnie może się wydarzyć, kiedy te rozgrywki nie zostaną dokończone. Czy było wiadomo jak ustalać tabelę w przypadku, kiedy nie są rozegrane wszystkie spotkania, czy tabela zostaje uwzględniona po konkretnej liczbie rozegranych meczów. Na Śląsku niemieckim był wówczas taki przepis, być może też funkcjonował w polskim, że nie decydowała liczba punktów zdobytych. Decydował iloraz punktów zdobytych do straconych.

Mogłeś mieć więcej punktów, ale i tak nie byłeś pierwszy.

Od kilku tygodni przewija się dyskusja o 1939 roku i tytule mistrzowskim dla Ruchu. Może to tylko kwestia sezonu ogórkowego, ale czy Ciebie to śmieszy, czy jednak rozważasz poważnie te wszystkie argumenty?
Ciężko mi jednoznacznie kogoś przekonać, że Ruch zasługiwał na tytuł mistrzowski lub też nie. W tych meczach nierozegranych było bardzo dużo spotkań pomiędzy zainteresowanymi. Drużyny, które były za Ruchem czyli Wisła Kraków i Pogoń Lwów także mogły potracić punkty. Mnie najbardziej intryguje w tym całym temacie ewentualna argumentacja, czy uchwała Polskiego Związku Piłki Nożnej dotycząca w obecnym sezonie przyznania tytułu mistrzowskiego Legii. Bo tutaj moim zdaniem przy ewentualnym nierozważnym zapisie otwiera się rzeczywiście furtka dla Ruchu. Jeżeli powstanie zapis, że Legia otrzymuje tytuł po ostatniej pełnej rozegranej kolejce, to wracamy do sierpnia 1939 roku. A to, że jedna drużyna miała więcej rozegranych spotkań, a druga mniej, to już nie wina Ruchu. Gdy powstanie zapis, biorący pod uwagę tabelę po kolejce, gdzie wszystkie drużyny mają równą ilość spotkań, to znowu można spróbować. 50 procent spotkań plus jedno rozegrane, również zostaje spełnione. Ruch straci argumenty jedynie, gdy wejdzie uchwała, która jest obecnie, a piłkarze wyjdą jeszcze na boiska. Wtedy można mówić, że piłkarze wiedzieli jakie są zasady i grali już w momencie uchwalenia tej zasady. Natomiast wszystkie inne zdarzenia mogą powodować, że ktoś w Chorzowie może pomyśleć o wnioskowaniu o tytuł. Zapowiada się kalambur prawniczy.

Wierzysz w taki scenariusz? Wydaje się, że powstanie regulamin, który nie pozostawi żadnego pola do interpretacji.
Gdyby Polski Związek Piłki Nożnej użył zwrotu, że z powodu zdarzeń nadzwyczajnych zapis tyczy się bieżącego sezonu, to Ruch może również apelować, bo sytuacja w 1939 roku była co najmniej tak samo poważna.

Ciekawa sytuacja była w... Nigerii. W sezonie 2017/2018 rozgrywki nie zostały dokończone z powodu polemiki wewnątrz związku. Z powodu konfliktu kolejne mecze odwołano natomiast rozpoczynała się już afrykańska liga mistrzów i kogoś trzeba było zgłosić i uznać mistrzem, tak żeby Nigeria miała swojego przedstawiciela. I wówczas organizator ligi zebrał wszystkie kluby i wspólnie ustalono, wszyscy się pod tym podpisali, że mistrzem zostaje drużyna, która w momencie przerwania rozgrywek była na pierwszym miejscu. Gdyby w tym sezonie podobny manewr zastosować, że wszystkie kluby podpisują zgodę, że nie wyrażają sprzeciwu i uznają tytuł Legii, to Ruch nie ma już żadnych argumentów. Nie będzie w stanie uzyskać tego samego, chociażby z tego powodu, że część klubów nie istnieje.

Tak po ludzku, Ruchowi się należy mistrzostwo za 1939 rok. Był najlepszy sportowo?
Ciężko oceniać szanse którejkolwiek z drużyn, bo jednak wahania formy były duże. Ernest Wilimowski miał 26 bramek w momencie przerwania sezonu, ale dziesięć z nich zdobył w jednym meczu. Mogło czasami się wydawać, że drużyna Ruchu jest wypalona, z roku na rok grała tym samym składem, były pogłoski, że Wilimowski miał oferty i może wyjechać, ale to jednak Ruch był liderem. Wisła z kolei miała bardzo młody obiecujący skład, ze świetną grupą juniorską. AKS Chorzów był bardzo mocny, nadchodziły ciekawe miesiące, może oni byliby w stanie zepchnąć Ruch z pierwszego miejsca i nagle okazałoby się, że inna drużyna z Chorzowa zostałaby mistrzem? Kilku znakomitych zawodników tam grało. Dużo niespodzianek robiła Polonia Warszawa, była niżej w tabeli, ale nie można było jej lekceważyć. Drużyny z tamtych czasów miały znaczne wahania formy, łatwiej się grało u siebie, gorzej na wyjeździe.

Jak pokazałeś w obliczeniu w pięciu ostatnich meczach przed rozpoczęciem działań wojennych najlepiej spisał się... AKS Chorzów.
Kiedy rozpoczęły się działania wojenne AKS został zmieniony na Germania Königshütte, a drużyna ta trzykrotnie wygrywała mistrzostwa Śląska. Więc to rzeczywiście była bardzo mocna ekipa. Okres wojenny był to bardzo specyficzny okres i nie tylko umiejętności sportowe decydowały o tym, jak drużyny się prezentowały. W 1937 roku AKS w tabeli był drugi, a Ruch trzeci. 1939 rok mógł być kontynuacją tego trendu. Z kolei podział na sympatyków AKS i Ruchu to był podział narodowościowy. Ruch miał tradycje powstańcze, więc bardziej skupiał wokół siebie sympatyków utożsamiających się z polskością, natomiast AKS dopiero w latach dwudziestych został przymuszony do zmiany nazwy na polskobrzmiącą, więc skupiał wokół siebie bardzo dużo zwolenników mniejszości niemieckiej.

Panuje opinia, że działania wojenne zabrały najlepsze lata Ruchowi. Można mówić, że tak samo ucierpiał AKS?
To byłoby najpiękniejsze móc się przekonać w sportowej rywalizacji, jak te drużyny by sobie wówczas poradziły... Pamiętajmy, że w Chorzowie była wówczas jeszcze jedna ciekawa drużyna, Kresy, która miała dość młody skład. Powstali później niż AKS czy Ruch, ale pod koniec lat 30-tych zebrała się tam grupa fajnych i ciekawych piłkarzy. W 1939 roku trenerem Kresów została legenda AKS Erwin Mikisz, a przed wojną potrafili oni wygrać z Ruchem 4:1. To też o czymś świadczy. Nie wiadomo, czy z czasem by się nie okazało, że w nie tak dużym mieście jest jeszcze jeden klub, który jest kolejnym konkurentem. Najłatwiej jest powiedzieć, że wojna zabrała najlepsze lata Ruchowi, bo jednak w tym okresie Niebiescy mieli ciąg sukcesów i być może zostałby podtrzymany, ale według mnie AKS wchodził w ten swój najlepszy moment i również mógł sięgnąć po mistrzostwo Polski. To była drużyna 24 - 26-latków, którzy wchodzili w najlepszy wiek piłkarza. Nie ulega wątpliwości, że wojna najlepszym piłkarzom zabrała wspaniały okres, to oni najwięcej stracili. Zarówno w klubach, jak i w reprezentacji, z którą w 1942 roku mogli odegrać poważną rolę na Mistrzostwach Świata.

Swoimi zasobami wydałeś książkę o futbolu w okresie II wojny światowej na śląsku "Futbol ponad wszystko". Długo trwały prace i zbiory?
Właściwie 10 lat. Nie pracowałem oczywiście codziennie, ale wszystkie urlopy to były odwiedziny archiwów, bibliotek. Selekcja poszczególnych materiałów, skany, założenie wydawnictwa. Najwięcej materiałów znalazłem na Uniwersytecie Wrocławskim, ale dużo udało się także sprowadzić z Niemiec. Kiedyś przypadkiem w internecie znalazłem skany niemieckich gazet o Erneście Wilimowskim, Gerardzie Wodarzu i Teodorze Peterku. Zainteresowałem się, chciałem się dowiedzieć więcej i tak wpadłem w ten nurt. Pierwszy tom był swoistym preludium, teraz zabieram się za drugi. Chodzi o lata 1933-1939, gdy Adolf Hitler był już przy władzy, działo się wiele ciekawych rzeczy w tym okresie. Dłubię sobie powolutku, materiałów mam dość, spokojnie pracuję, zobaczymy czy mi się uda wydać.

Książkę "Futbol ponad wszystko. Historia piłki kopanej na Górnym Śląsku. 1939-1945" autor rozprowadza poprzez platformę Allegro (nick Marll80). Do nabycia również w wybranych księgarniach internetowych.

Przeczytaj również