Dwa strzały, dwa gole. Mistrz wypunktowany przez osłabionego Lecha

20.06.2020

Choć Lech Poznań przez niemal całą drugą połowę grał w osłabieniu po czerwonej kartce dla Thomasa Rogne, zdołał odnieść bardzo cenne zwycięstwo na stadionie Piasta Gliwice. Podopieczni Waldemara Fornalika, mimo   znacznie większej ilości oddanych strzałów, nie zdołali podtrzymać świetnej serii meczów na własnym boisku i ponieśli pierwszą porażkę u siebie od 30 listopada. 

Norbert Barczyk/PressFocus

75. rocznica powstania klubu, 400. mecz Waldemara Fornalika w roli trenera w Ekstraklasie oraz powrót części kibiców na stadiony - piłkarze Piasta z pewnością mieli komu zadedykować ewentualne zwycięstwo z Lechem Poznań na inaugurację zmagań w rundzie dodatkowej. Co prawda gliwiczanie mogli być uważani za delikatnych faworytów sobotniego meczu, lecz Lech przy Okrzei też zdecydowanie miał o co grać. Ostatni raz poznaniacy wygrali na stadionie Piasta w lutym 2017 roku, a przełamanie tej złej passy zapewniłoby podopiecznym Dariusza Żurawia miejsce na ligowym podium i przedłużenie swoich szans na awans do europejskich pucharów.

Piast z kolei zamierzał zrewanżować się Lechowi za ostatnią porażkę 0:3 w Poznaniu i nie ustawać w gonitwie za liderującą w tabeli warszawską Legią. W głowach piłkarze Waldemara Fornalika mieli bowiem wydarzenia, jakie miały miejsce w końcówce poprzednich rozgrywek. Po 30. kolejkach sezonu 2018/2019 Piast też miał 7 oczek straty do stołecznego zespołu, a mimo to zdołał odrobić punktowe straty z nawiązką i zdobyć historyczne mistrzostwo. I podobnie jak przed rokiem, piłkarze i sztab szkoleniowy klubu stara się unikać składania daleko idących deklaracji. - W każdym meczu gramy o zwycięstwo i zobaczymy na którym miejscu uzyskany dorobek punktowy pozwoli nam zakończyć rozgrywki - przyznał enigmatycznie Fornalik w ostatnim wywiadzie, opublikowanym na oficjalnej stronie Piasta. 

Początek meczu przy Okrzei stał jednak pod znakiem spokojnej wymiany piłki i nieforsowaniu tempa. Dodatkowo w poczynaniach obu drużyn można było zauważyć niedokładność przy podejmowanych działaniach, co w dużej mierze wynikało jednak z grząskiej murawy i intensywnych opadów deszczu. Dopiero wraz z biegiem czasu Piast zaczął coraz częściej przebywać na połowie przeciwnika, jednak ich przewaga nie przyniosła za sobą żadnej stuprocentowej okazji na otwarcie wyniku. 

Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się zasłużonym bezbramkowym remisem - ciężko było bowiem myśleć o zmianie rezultatu, skoro oba zespoły przez 45 minut nie oddały żadnego celnego strzału i niespecjalnie kwapiły się do zmiany tego stanu rzeczy. Zgromadzeni na stadionie kibice liczyli jednak na to, że w drugiej części meczu na placu gry będzie działo się znacznie więcej, a w głównej roli nie będą występowały jedynie linie defensywy.

Druga połowa rozpoczęła się od dość mocnego uderzenia. Podobnie jak w niedawnych spotkaniach z Wisłą, Koroną i Jagiellonią Białystok, tak i dziś podopieczni Waldemara Fornalika otrzymali możliwość gry w przewadze jednego zawodnika. W 48. minucie kapitan Lecha - Thomas Rogne - musiał bowiem opuścić boisko z powodu drugiej żółtej kartki, którą zobaczył z powodu sfaulowania Piotra Parzyszka w walce o górną piłkę. Po tej sytuacji gospodarze dość szybko zdołali przejąć inicjatywę nad boiskowymi wydarzeniami, a Mickey van der Hart musiał trzykrotnie podjąć interwencję. Strzały Sebastiana Milewskiego, Kristophera Vidy oraz Toma Hateleya nie sprawiły jednak holenderskiemu bramkarzowi większego problemu, niemniej były one pewnym sygnałem, że Piast zamierza powalczyć o przedłużenie świetnej passy oraz o zbliżenie się do lidera. 

Gdy wielu osobom wydawało się, że gliwiczanie dopną swego i zdobędą upragnioną bramkę, w 66. minucie podopieczni Dariusza Żurawia oddali pierwszy celny strzał i… objęli prowadzenie. W rolę strzelca wcielił się 21-letni Jakub Moder, który wykonywał rzut wolny z ostrego kąta i popisał się fantastycznym uderzeniem w stronę dalszego słupka. Tym samym Piast stracił pierwszą bramkę u siebie od 15 grudnia 2019 roku i meczu z ŁKS-em Łódź. Trafienie na 0:1 zszokowało kibiców i zawodników Piasta, którzy potrzebowali trochę czasu, by powrócić na odpowiednie tory i spróbować powalczyć o zdobycie chociażby jednego pomysłu. Gliwiczanie nie wiedzieli jednak za bardzo, jak zmusić dobrze dysponowaną obronę Lecha do kapitulacji. 

Próby ataków gospodarzy ograniczały się do częstego wrzucania piłki w pole karne oraz do licznych strzałów z dystansu. Chyba najbliżej wyrównania stanu rywalizacji byli Mikkel Kirkeskov oraz Patryk Tuszyński - pierwszy z wymienionych zawodników oddał groźny strzał z rzutu wolnego, jednak piłka po jego próbie zatrzymała się tylko na poprzeczce. Chwilę później wprowadzony z ławki Tuszyński najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z lewej strony boiska, uprzedził interweniującego Djordje Crnomarkovicia i oddał mocne uderzenie głową. Większą czujnością wykazał się jednak Mickey van der Hart, który sparował futbolówkę w bok i uratował zespół od utraty dwóch punktów.

W czwartej minucie doliczonego czasu gry Piast miał jeszcze jedną stuprocentową okazję, ale główka Jakuba Czerwińskiego zatrzymała się tylko na poprzeczce, a następnie żaden z zawodników nie wykorzystał sporego zamieszania w polu karnym. Poznaniacy zdołali jednak oddalić zagrożenie, a wybicie piłki zapoczątkowało szybką kontrę, która zamknęła wynik sobotniej rywalizacji. Gola na 2:0 zdobył płaskim strzałem Pedro Tiba. 

Tym samym Lech odniósł trzecie zwycięstwo z rzędu bez straty bramki i zbliżył się do drugiego Piasta na odległość jednego punktu. Piast z kolei poniósł pierwszą porażkę u siebie od 30 listopada i wydaje się, że jego szanse na obronę tytułu mistrzowskiego są już wręcz minimalne. 

Piast Gliwice - Lech Poznań 0:2 (0:1)

0:1 - Jakub Moder 66’

0:2 - Pedro Tiba 90+4’

Składy:

Piast: Plach - Kirkeskov, Czerwiński, Korun, Konczkowski - Vida (67’ Alves), Sokołowski (76’ Jodłowiec), Hateley, Milewski - Parzyszek (77’ Tuszyński), Felix. Trener: Waldemar Fornalik

Lech: van der Hart - Puchacz, Rogne, Satka, Butko - Jóźwiak, Tiba, Ramirez (51’ Crnomarković), Moder, Kamiński (79’ Marchwiński) - Gytkjaer (73’ Żamaletdinow). Trener: Dariusz Żuraw

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)

Żółte kartki: Korun, Hateley (Piast) - Rogne, Moder, van der Hart, Butko (Lech)

Czerwona kartka: Rogne (48’, za dwie żółte)

Widzów: 1193 (liczba kibiców ograniczona ze względu na zagrożenie epidemiologiczne)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również