Dostał bilet "last minute"

16.02.2009
Ireneusz Adamski został wystawiony na listę transferową i przygotowania do wiosny rozpoczął z drużyną z Młodej Ekstraklasy. Dwa dni przed wylotem do Turcji, wrócił do pierwszego zespołu Ruchu.
Sparing z Widzewem Łódź oglądał jeszcze z wysokości trybun, jako jeden z tych zawodników, którzy mogą sobie szukać nowego pracodawcy. Sytuacja zmieniła się na dwa dni przed wylotem pierwszej drużyny na drugi obóz. - Otrzymałem telefon od kierownika zespołu, że mam się pakować. Bardzo się ucieszyłem, bo piłka to mój zawód, a z Ruchu odchodzić nie chcę. Mam dobry kontakt z chłopakami z zespołu. Poza tym fajnie się tak wyrwać z zimnej Polski do ciepłych krajów - uśmiecha się "Adams".

Na razie 35-letni obrońca nie otrzymał jasnego przekazu, że zostaje na Cichej. Dlatego chce przekonać Bogusława Pietrzaka, że przyda się drużynie. - Będę wysyłał sygnały, że warto na mnie ciągle stawiać. Co prawda w ostatnich tygodniach nie przygotowywałem się z pierwszą drużyną, ale też nie obijałem się. Zresztą treningi zespołu Młodej Ekstraklasy były naprawdę ciekawe - wskazuje.

Kontrakt Adamskiego z Ruchem wygasa z końcem czerwca. Doświadczony zawodnik po cichu liczy, że zagra jeszcze w takim meczu, jak Wielkie Derby Śląska. - Gdyby mnie to nie bawiło, nie sprawiało frajdy, to już dałbym sobie spokój z piłką. Jest jednak zdecydowanie inaczej - dodaje.
autor: Krzysztof Kubicki

Przeczytaj również