Dodatkowy beniaminek w II lidze. Ktoś wykorzysta precedens?

20.05.2020

Komisja do spraw nagłych Polskiego Związku Piłki Nożnej zdecydowała, że Hutnik Kraków - obok Motoru Lublin - będzie drugim beniaminkiem II ligi, który wywalczył promocję z pierwszej grupy ligi III. Taki precedens sprawia, że wiceliderzy pozostałych makroregionów również mogą poszukać sposobu na awans do rozgrywek ze szczebla centralnego.

Marcin Bulanda/PressFocus

– Myślę, że dzięki tej decyzji zwyciężył przede wszystkim sport i zdrowy rozsądek. Absolutnie nie chcę włączać się w dyskusję i interpretację przepisów Lubelskiego Związku Piłki Nożnej, który autonomicznie prowadził rozgrywki w grupie IV, III ligi piłkarskiej. Mam nadzieję, że przyjęte rozwiązanie zadowoli wszystkich zainteresowanych, a Motor Lublin i Hutnik Kraków pomyślnie przejdą proces licencyjny i swą obecnością oraz klasą sportową wzmocnią drugoligowe zmagania – skomentował decyzję Komisji ds. Nagłych Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek za pośrednictwem oficjalnej strony Federacji.

Stężyca powalczy

Kontrowersyjną decyzję podjęto z powodu skomplikowanej sytuacji w tabeli IV grupy III ligi. Decyzją Lubelskiego ZPN-u zwycięzcą zmagań został tam Motor Lublin, który przegrał swój mecz z mającym tyle samo punktów Hutnikiem Kraków. Choć według regulaminu w takiej sytuacji decydować miały wyniki bezpośrednich starć między obiema ekipami, w związku z nierozegraniem rewanżu na boisku w Lublinie pierwsze miejsce przyznano zespołowi Motoru, legitymującemu się w tabeli lepszym bilansem bramkowym. Aby uniknąć niepotrzebnych sporów Komisja d/s Nagłych PZPN zdecydowała się na "wciągnięcie" do II ligi również krakowian, chcąc uniknąć krzywdzenia którejkolwiek z drużyn.

Takie rozwiązanie budzi jednak kolejne kontrowersje. Skoro z jeden z grup można było promować aż dwóch beniaminków, dlaczego tyle samo awansów nie przyznać ekipom z pozostałych makroregionów? Jak poinformował za pośrednictwem twittera Maciej Grygierczyk z Katowickiego Sportu, ze ścieżki stworzonej dla Hutnika Kraków będzie próbowała skorzystać również Radunia Stężyca. Wicemistrz II grupy III ligi w niedokończonym sezonie 2019/20 oglądał plecy KKS-u Kalisz, do którego po 18 meczach tracił 5 punktów. Mimo to ekipa z województwa pomorskiego nie chce rezygnować z zaskakującej możliwości awansu.

Nie chcą "zielonego stolika"

Teoretycznie z podobnego punktu widzenia na sprawę mogliby spojrzeć w Bytomiu. Polonia, dzięki wygranej na inaugurację wiosny z Foto-Higieną w Gaci wspięła się na fotel wicelidera grupy III. Jak słyszymy przy Olimpijskiej, "Niebiesko-Czerwoni" nie są jednak zainteresowani zakulisowymi "gierkami" i nie zamierzają starać się o niespodziewany awans. - Jeśli mamy walczyć o promocję, róbmy to na boisku. Z przyczyn obiektywnych nie jest to dziś możliwe. Nie chcemy brać udziału w jakiejś szarpaninie - deklaruje ze stanowczością Sławomir Kamiński, prezes BS "Polonia Bytom".

2-krotni Mistrzowie Polski przyznają również, że na starania o szczebel centralny zwyczajnie nie są gotowi. - Dokładnie wiemy na co nas stać. Możemy myśleć o dalszym graniu, ale w III lidze, bo wobec decyzji o zakończeniu sezonu już się z tym pogodziliśmy. Sport jest po to, by nagrody w postaci zwycięstw i awansów przychodziły na skutek ciężkiej i solidnej pracy. Nie interesują nas więc wojny podjazdowe i uczestnictwo w jakimś balu na Titanicu. Idą trudne czasy, poczekajmy kilka miesięcy i zobaczmy, w jakiej sytuacji finansowej są kluby. Pamiętajmy, że poza aspiracjami sportowymi są jeszcze możliwości finansowe i infrastrukturalne. Od dłuższego czasu próbujemy odbudować Polonię i staramy się to robić w przemyślany sposób. Odchylenie w jakimkolwiek kierunku pod wpływem emocji byłoby niekorzystne. Zaprogramowaliśmy się na powrót do sportowej rywalizacji, a nie wchodzenie gdzieś od kuchni i marnowanie energii na walkę z systemem - twardo stąpa po ziemi sternik "Niebiesko-Czerwonych".

"Niebiescy" przygotowani

Jeśli nie Polonia, to może Ruch? Trzeci zespół w tabeli zimą bodaj najgłośniej z całej stawki zapowiadał walkę o powrót na II-ligowe boiska. Strata punktów na inaugurację wiosny w Lubinie sprawiła, że podopieczni trenera Łukasza Berety osunęli się na trzecią pozycję w stawce. Gdyby jednak uchylono furtkę szczebla centralnego dla drugiego przedstawiciela III grupy III ligi... - Chętnie byśmy skorzystali - słyszymy z obozu "Niebieskich". - Skoro stworzono precedens w postaci awansu dla dwóch drużyn z grupy IV, sprawiedliwie byłoby dać tą możliwość przedstawicielom pozostałych makroregionów. Jeśli Polonia nie będzie o to zabiegać, organizacyjnie jesteśmy gotowi, by od jesieni grać w II lidze - zapewnia Tomasz Ferens, rzecznik prasowy chorzowian.

Ruch, jako jedna z drużyn z II-ligowymi aspiracjami już wcześniej złożył stosowne dokumenty licencyjne, na wypadek gdyby wygrał zmagania w swojej grupie. - To standardowy zabieg, zgodnie z którym kluby walczące o awans są proszone o wcześniejsze składanie wniosków tak, by komisja mogła przygotować się do ich rozpatrzenia. Spełniamy wszystkie wymogi, chcieliśmy powalczyć o II ligę na boisku, więc musieliśmy być gotowi. Ale póki co tylko przyglądamy się sprawie, sami zastanawiamy się jak to wszystko się potoczy... - analizuje Ferens.

Koniec łaskawości?

Trudno jednak przypuszczać, by piłkarska centrala w swojej łaskawości okazanej Hutnikowi posunęła się o kolejny krok. Jak udało nam się ustalić, członkowie Komisji d/s Nagłych PZPN nie rozpatrywali kwestii innych niż tej dotyczącej rywalizacji Hutnika Kraków i Motoru Lublin. W kuluarach można usłyszeć, że rozszerzenie trzeciego poziomu rozgrywkowego do 22 drużyn - a tyle liczyłaby II liga w przypadku awansu aż 8 beniaminków - nie jest dziś brane pod uwagę. Tym bardziej, że "uchylenie" furtki dla wiceliderów rodziłoby kolejne kontrowersje. Poza deklaracjami płynącymi z Bytomia, stanowczo ucinającymi spekulacje o możliwości promocji dla Polonii, patowa sytuacja miałaby zapewne miejsce w grupie I. Tam tyle samo punktów mają ekipy wicelidera, Sokoła Aleksandrów Łódzki i trzecich w stawce rezerw Legii Warszawa. Te drużyny w sezonie 2019/20 na boisku spotkały się tylko raz - w Aleksandrowie padł wówczas remis 1:1. Co istotne, warszawianie rozegrali dotychczas jedno spotkanie mniej od wyżej notowanego ze względu na bardziej korzystny bilans goli sąsiada w tabeli. Rozwiązaniem mógłby być powrót do pomysłu zorganizowania zmagań w dwóch grupach, ale taka inicjatywa już wcześniej spaliła na panewce...

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również