Dawid Janczyk: Powrót do reprezentacji jest na mojej liście

21.10.2014
Dawid Janczyk, w barwach gliwickiego Piasta, wraca do wielkiego futbolu. Z tej okazji opowiedział nam dzisiaj o czym myślał w 79 minucie meczu ze Śląskiem, czy mógłby grać jak Angel Di Maria i czy trener Nawałka powinien nieco częściej spoglądać w kierunku Gliwic.
Łukasz Laskowski/pressfocus.pl
Kim jest Dawid Janczyk każdy kibic piłkarski w Polsce doskonale wie. Były reprezentant kraju, uczestnik Mistrzostw Europy i Świata juniorów, jeden z najlepszych niegdyś napastników Ekstraklasy i bohater głośnego transferu do CSKA Moskwa. W ostatnich latach zawodnik poza rytmem meczowym, bez gry i jakichkolwiek sukcesów. Teraz wraca do grona czynnych ligowców, a może i znacznie dalej.

Sportslaski.pl: Zacznijmy od tego momentu, dzięki któremu tak naprawdę dzisiaj tu rozmawiamy. 79 minuta meczu we Wrocławiu, trener Garcia wywołuje twoje nazwisko, za chwilę, po kilku latach przerwy, znowu zagrasz w Ekstraklasie. Jak się wtedy czuł Dawid Janczyk?
Dawid Janczyk: Przede wszystkim byłem bardzo szczęśliwy. Powrót po tylu latach na ekstraklasowe boisko to wielka sprawa. Cieszyłem się także dlatego, że wiedziałem jak wielu ludzi, którzy to oglądają trzyma za mnie kciuki. Mecz obserwowali moi rodzice, moja żona i córka czyli najważniejsze osoby w moim życiu i wiem, że byli dumni z mojego powrotu.

We wcześniejszych konfrontacjach Piasta byłeś już brany pod uwagę przy ustalaniu szerokiego składu. Na placu gry jednak się nie pojawiałeś. Bardzo cię wtedy korciło żeby jak najszybciej nań wbiec?
Oj strasznie, już podczas rozgrzewek. Szczególnie podczas rywalizacji z Legią. (śmiech)

No właśnie: Legia. I twój ostatni tamże pobyt. Co tak naprawdę nie wyszło, co nie do końca zagrało, że wasze drogi się rozeszły?
Szczerze mówiąc sam nie wiem. Zawsze się dobrze czułem w Warszawie, wszystko było na właściwym miejscu i o czasie. Wszystko dograne. Coś jednak nie pasowało, nie czułem tej atmosfery, klimatu. Wydawało mi się, że to nie jest odpowiedni moment żebym był akurat tam. Chyba chciałem także odsunąć się od tego zgiełku, zamieszania, nieco wyciszyć i tutaj, na Śląsku, udało mi się to osiągnąć.

A jeśli miałbyś porównać oba kluby – Legię i Piasta, to co mógłbyś powiedzieć?
Teraz w Piaście jestem szczęśliwy. Jest mi tutaj dobrze. To co było złe jest poza mną. Bardzo ciężko pracowałem na to co udało mi się osiągnąć i sądzę, że zrobiłem pierwszy duży krok aby wrócić do grania na naprawdę wysokim poziomie.
Legia jest klubem bogatszym, to wszyscy wiemy ale oba zespoły są świetnie zorganizowane. Mają zaplecze, konkretne stadiony. Jak pokazał nasz ostatni mecz z Legią, wygrać można i z tymi teoretycznie lepszymi. Podsumowując jednakże nie mogę złego słowa powiedzieć ani na Legię, ani na Piasta.

No dobrze, cofnijmy się nieco w czasie: Rok 2007, Mistrzostwa Świata w Kanadzie. Dawid Janczyk strzela gole jak na zawołanie. Czy właśnie ten czas wspominasz jako najlepszy w całej karierze?
To był szalony, „dziwny” czas, w którym wszystko działo się nieco za szybko. Ja mam przecież dopiero 27 lat, a czasem wydaje mi się, że moim życiem mógłbym swobodnie obdzielić i cztery osoby. Gdy grałem w Kanadzie wszystko było podporządkowane futbolowi lecz równocześnie do wszystkiego można było podejść na pełnym luzie. Żyło się z dnia na dzień, bez obciążeń. Nic dziwnego, że łatwo było grać na wysokim poziomie niemalże cały czas. Wtedy wystarczyło po prostu wykorzystywać talent, jakim obdarzył cię Bóg.

To był ten dobry okres w twoim życiu. Potem przyszedł transfer do Moskwy i... coś tam nie wyszło. Co konkretnie?
Była zdecydowanie za duża rywalizacja. Grałem „ogony”, nie miałem miejsca w składzie, a ciężko się o nie walczy gdy twoimi konkurentami są zawodnicy wyceniani na 15 milionów euro. Myślę, że za wcześnie wylądowałem na tak "głębokiej wodzie". Z dala od rodziny, znajomych, sam. Otoczony jedynie wielkimi pieniędzmi i pokusami.
Może gdybym odszedł wówczas do innego, zachodniego klubu, cała moja piłkarska historia potoczyła by się zgoła inaczej.

Angel Di Maria, Sergio Aguero, David Luiz – ci zawodnicy grali przeciwko tobie we wspomnianych mistrzostwach w Kanadzie. Jak myślisz, dlaczego dziś są to topowi piłkarze na świecie, a nikt z ówczesnej kadry Michała Globisza takiej kariery nie zrobił.
No nie do końca nikt. Jest przecież Grzesiek Krychowiak. Ale nie sądzę, że zadecydowały o tym mniejsze umiejętności. To raczej kwestia różnych uwarunkowań, szans rozwoju, odpowiedniego podejścia. Myślę, że gdyby na przykład Di Maria i Janczyk trafili wtedy do tego samego klubu to mogłoby być różnie.

Wracamy więc do tu i teraz. Jesteś już kilka miesięcy w Gliwicach – jak się czujesz na Śląsku?
Jest super. Czuję się świetnie i w drużynie, i w mieście. Mam wspaniałą żonę, córkę. Wynajmujemy tutaj mieszkanie i jestem naprawdę zadowolony z sytuacji w jakiej się teraz znalazłem.

Skoro jest tak dobrze, to wnioskuję, że fakt iż twój kontrakt wygasa w czerwcu nie nastraja cię optymistycznie?
Zobaczymy co się wydarzy. Jeżeli wywalczę miejsce w składzie, sądzę że nie będzie problemów aby go renegocjować. Na początku tego roku zrobiłem sobie listę kroków, jakie muszę przejść by wrócić na właściwe, piłkarskie tory. Teraz powoli odznaczam kolejne punkty i zmierzam dalej, do wyznaczonych celów.

Jeżeli uda ci się zrealizować kolejne z zamierzeń, to pewnie gdzieś tam jest także ewentualny powrót do reprezentacji Polski. Czy trener Nawałka powinien odświeżyć sobie nazwisko Janczyk?
Nie chciałbym żeby zostało to źle odebrane ale powrót do kadry jest również na mojej liście. A skoro udaje się do tej pory realizować kolejne kroki, może i ten w którymś momencie będzie na wyciągnięcie ręki.

I tego właśnie z całych sił Ci życzymy.

Rozmawiał Miłosz Karski.
źródło: sportslaski.pl
autor: Miłosz Karski

Przeczytaj również