Dali radę bez "Kinga". Piast podtrzymuje pucharową formę

17.09.2020

Mimo dwukrotnej utraty wypracowywanego przez siebie prowadzenia, piłkarze Piasta Gliwice pokazali charakter i ostatecznie zameldowali się w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy. Zawodnicy Waldemara Fornalika, który z powodu kwarantanny nie mógł dziś poprowadzić swojego zespołu z ławki trenerskiej, pokonali u siebie austriacki TSV Hartberg 3:2 dzięki bramkom Martina Konczkowskiego, Patryka Sokołowskiego oraz rezerwowego Michała Żyry. 

Rafał Rusek/PressFocus

Po wywalczeniu historycznego awansu do kolejnej fazy eliminacji w rozgrywkach międzynarodowych, podopieczni Waldemara Fornalika zamierzali podtrzymać dobrą pucharową dyspozycję. Co prawda ligowa forma „niebiesko-czerwonych” w PKO Ekstraklasie wciąż pozostawia bardzo dużo do życzenia, co dobitnie potwierdził chociażby sobotni pojedynek w Grodzisku Wielkopolskim, ale w Lidze Europy oraz Pucharze Polski zespół mógł pochwalić się przed czwartkiem stuprocentową skutecznością. O utrzymanie takiego stanu rzeczy miało być jednak trudno, nawet pomimo faktu, że gliwiczanom udało się w trakcie losowania uniknąć starcia z żadną europejską potęgą.

Meczem przy Okrzei TSV Hartberg inaugurował pierwsze w swojej historii europejskie boje. Mimo że w obozie przedstawiciela austriackiej Tipico Bundesligi podchodzono do Piasta ze sporym respektem, a dodatkowo ciężko było w nim znaleźć arsenał gwiazd, zawodników trenera Schoppa z pewnością nie można było zlekceważyć. W Gliwicach doskonale zdawano sobie z tego sprawę, dlatego piłkarze i sztab szkoleniowy zgodnie przyznawał w trakcie ostatnich dni, że w czwartek czeka na nich najprawdopodobniej najtrudniejsze spotkanie w dotychczasowym sezonie. - Musimy być przygotowani na bardzo ciężki mecz. Mając takie nastawienie wierzę, że poradzimy sobie z przeciwnikiem. Na pewno będzie dużo pracy w defensywie, ale i w ofensywie chciałbym, żebyśmy na dużej intensywności popracowali i stworzyli sobie dużo sytuacji, które wykorzystamy - powiedział obrońca Jakub Czerwiński na łamach oficjalnej strony klubowej Piasta.

W podobnym tonie do czołowego zawodnika swojej drużyny wypowiadał się trener Waldemar Fornalik, który dodatkowo przyznał, że część ostatniej jednostki treningowej została przeznaczona na przeprowadzenie konkursu rzutów karnych, a poza tym Piast posiada szeroką wiedzę na temat austriackiego rywala. - Nie chcę mówić o najsilniejszych stronach przeciwnika, ale tak jak większość zespołów austriackich, grają agresywnie, dobrze prezentują się fizycznie i są dobrze zorganizowani. Myślę, że kluby austriackie, które występowały w europejskich pucharach w poprzednim sezonie, wyznaczyły jakiś kierunek i trend, za którym drużyny podążają. Agresja i wysoki pressing praktycznie na całym boisku. Tego się spodziewamy i do tego się przygotowujemy - zapewnił szkoleniowiec na wczorajszej konferencji prasowej.

Jak okazało się jednak niedługo przed pierwszym gwizdkiem sędziego Erika Lambrechtsa, Waldemar Fornalik stracił możliwość poprowadzenia swojego zespołu z ławki rezerwowych. Powodem takiego stanu rzeczy były przeprowadzone w klubie obowiązkowe testy na obecność SARS-COV-2, które wykazały dwa pozytywne wyniki. Jak później zaczęło informować kilka portali sportowych, jedną z zakażonych koronawirusem osób miał zostać właśnie pierwszy trener „niebiesko-czerwonych”, dlatego klub musiał niezwłocznie wdrożyć wszystkie niezbędne procedury. Po uzyskaniu rezultatów badania Fornalik wraz z jednym pracownikiem klubu został odizolowany od zespołu i wysłany na przymusową kwarantannę. 

Piasta w czwartkowym meczu musiał zatem poprowadzić asystent Tomasz Fornalik, który w porównaniu do ostatniego ligowego pojedynku z Wartą Poznań, posłał do boju nieznacznie odmieniony skład. Na lewą obronę powrócił bowiem Mikkel Kirkeskov, prawą stronę zajęli odpowiednio Tomas Huk oraz Martin Konczkowski, a miejsce na środku defensywy niespodziewanie otrzymał Piotr Malarczyk. Doświadczony stoper otrzymał zatem możliwość rozegrania pierwszych oficjalnych minut w sezonie 2020/2021. 

Mimo naprawdę poważnego osłabienia, gliwiczanie zaliczyli niezły początek spotkania, gdyż starali się oni wysoko podchodzić do swojego rywala i szybko odbierać mu futbolówkę. Z kolei pierwszy sygnał do otwarcia wyniku dał Piotr Parzyszek, który otrzymał dobre prostopadłe podanie od Patryka Lipskiego, ale w kluczowym momencie nie zdołał minąć dobrze ustawionego Rene Swete i ostatecznie nie oddał strzału. Chwilę później Austriak musiał już jednak skapitulować, a tym razem w roli głównej wystąpił wysoko ustawiony tego dnia Martin Konczkowski. Skrzydłowy w 10. minucie popisał się przebojową akcją prawą stroną boiska i po wbiegnięciu w pole karne oddał strzał pomiędzy nogami bramkarza.

W kolejnych minutach spotkanie przy Okrzei zaczęło się jednak wyrównywać, a Piast nie był w stanie pójść za ciosem i podwyższyć korzystnego dla siebie wyniku. Podopieczni Markusa Schoppa chcieli to wykorzystać, ale długie i momentami nużące rozgrywanie piłki przez rywala długo nie przynosiło mu żadnego wymiernego efektu w postaci choćby jednego celnego strzału. Aż przyszła 33. minuta i sytuacja, w której goście w końcu przyśpieszyli i umiejętnie wykorzystali fatalne wybicie piłki na oślep przez Tomasa Huka. Po przerwaniu akcji słowacki obrońca wystawił właściwie pod nogi futbolówkę Tobiasowi Kainzowi, co austriacki pomocnik skrzętnie wykorzystał i pokonał Placha mierzonym strzałem z dalszej odległości. 

Kibice Piasta, którzy mogli śledzić przebieg pucharowej rywalizacji jedynie przed telewizorami, z pewnością mieli nadzieję na to, że ich ulubieńcy zdołają ponownie wrócić na dobre tory. Ich oczekiwania zostały spełnione nie tylko za sprawą lepszej postawy (na którą składała się chociażby odpowiednia komunikacja, umiejętnie przesuwanie się, częste spychanie rywala na własną połowę czy po prostu większa kultura gry), ale i przede wszystkim dzięki ponownemu wyjściu na prowadzenie dzięki bramce bardzo aktywnego Patryka Sokołowskiego. 

Środkowy pomocnik w 62. minucie dopadł do odbitej futbolówki od jednego z rywali i poszukał sobie miejsca do oddania strzału. Starania te opłaciły się, gdyż 26-latek pokonał Swete precyzyjnym uderzeniem z okolicy linii pola karnego, po którym futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i ostatecznie wpadła do siatki. Tym samym Sokołowski poniekąd zrehabilitował się za sytuację z początku drugiej części gry, gdy nie wykorzystał on dobrego zgrania piłki głową ze strony Piotra Parzyszka i po swoim uderzeniu z powietrza trafił prosto w golkipera.

Prowadzeni dziś przez Tomasza Fornalika piłkarze nie zdołali jednak wyciągnąć odpowiednich wniosków z pierwszej połowy, bo na kwadrans przed końcem meczu ponownie wypuścili ciężko wywalczone prowadzenie z rąk. Wówczas Lukas Ried otrzymał dalekie podanie z głębi pola i po dokładnym przyjęciu futbolówki już w polu karnym, poradził sobie z asekurującym go duetem środkowych obrońców i pokonał Placha strzałem z ostrego kąta.

Gdy wielu zaczęło się spodziewać, że oba zespoły zafundują kibicom dodatkowe emocje w postaci dogrywki, to Piast zdołał ostatecznie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Jeden z głównych bohaterów czwartkowego widowiska - Martin Konczkowski - tym razem postanowił zamienić się w asystenta i całkowicie niepilnowany zdecydował się dośrodkować piłkę na środek pola karnego. Tam odpowiednim wyczuciem wykazał się z kolei rezerwowy Michał Żyro, który precyzyjną główką umieścił piłkę w bramce i tym samym zapewnił swojej ekipie pierwszy awans do trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy. Warto jednak jeszcze wspomnieć, że w ostatniej akcji meczu wspomniany Żyro miał jeszcze wymarzoną szansę na ustrzelenie dubletu - napastnik otrzymał podanie na wolne pole od Dominika Steczyka, ale będąc ustawionym właściwie tuż przed bramką Hartbergu, przeniósł futbolówkę bardzo wysoko nad poprzeczką.

Dzięki wygranej Piast dołączył do Lecha Poznań i Legii Warszawa, ale nie da się ukryć, że z grona polskich drużyn to właśnie na gliwiczan czekać będzie najtrudniejsze zadanie w kolejnej rundzie. W przyszły czwartek podopieczni Waldemara Fornalika zagrają bowiem na wyjeździe z ćwierćfinalistą poprzednich rozgrywek - FC Kopenhaga.

Piast Gliwice - TSV Hartberg 3:2 (1:1)

1:0 - Martin Konczkowski 10’

1:1 - Tobias Kainz 32’

2:1 - Patryk Sokołowski 61’

2:2 - Lukas Ried 75’

3:2 - Michał Żyro 84'

Składy:

Piast: Plach - Kirkeskov, Malarczyk (89' Rymaniak), Czerwiński, Huk - Jodłowiec, Sokołowski - Vida (78’ Steczyk), Lipski, Konczkowski - Parzyszek (71’ Żyro). Trener: Tomasz Fornalik (w zastępstwie za Waldemara Fornalika)

Hartberg: Swete - Gollner (67’ Ertlthaler), Luckeneder, Rotter, Lienhart (73’ Gölles) - Kainz, Tijani (89' Huber) - Rep, Ried, Klem - Tadić.  Trener: Markus Schopp 

Sędzia: Erik Lambrechts (Belgia)

Żółte kartki: Parzyszek, Jodłowiec (Piast) - Kainz, Rep, Rotter (Hartberg)

Widzów: bez publiczności 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również