Czy to już kryzys? „Nie ma co się załamywać”

24.10.2021

Trudno było przypuszczać, że Niebiescy przejdą przez drugoligowe rozgrywki „suchą stopą”, ale pewnie mało kto się spodziewał, że kryzysowy – jak na razie – moment w drugiej lidze dla Ruchu przypadnie na mecze z Wisłą Puławy i Zniczem Pruszków. - Każdy mecz w tej lidze będzie bardzo trudny i zwycięstwo trzeba będzie wyszarpać – powtarzane nieraz słowa trenera Ruchu, Jarosława Skrobacza teraz odbijają się jeszcze większym echem.

Adam Starszyński/PressFocus

Słowa szkoleniowca Ruchu mają teraz tym większe znaczenie, że po domowej porażce z Wisłą Puławy pojawiały się głosy, że Niebieskim, zwłaszcza w pierwszej połowie, zabrakło odpowiedniej determinacji. Mecz w Pruszkowie pokazał jednak, że problem leży głębiej, a gracze wicelidera - a może jednak bardziej trzeba akcentować, że to piłkarze beniaminka II ligi – złapali lekką zadyszkę. Zarówno fizyczną, jak i mentalną. - Od początku tego meczu graliśmy źle, słabo. Co tu dużo mówić... Trzeba się wziąć w garść, bo to drugie spotkanie z rzędu, które nie wygląda tak, jak do tego wszystkich przyzwyczailiśmy. Trzeba się jak najszybciej obudzić z tej złej dyspozycji, bo wygląda to marnie – mówił po spotkaniu w Pruszkowie Łukasz Janoszka.

Sobotni mecz chorzowianom totalnie nie wyszedł. Ruch przegrał na wyjeździe 2:0, a jeżeli ktoś mógł pokusić się o kolejne bramki, to byli to wyłącznie gospodarze. Na brawa w chorzowskiej ekipie zasłużył jedynie bramkarz, Jakub Bielecki. - Gospodarze byli zespołem lepszym i wygrali zasłużenie – przyznał po meczu krótko opiekun Ruchu, Jarosław Skrobacz. - Przed meczem zakładamy sobie pewne rzeczy, a później wychodzi nieco inaczej. Ciężki powrót dla nas wszystkich, na pewno będziemy myśleć nad tym, by w kolejnych spotkaniach było lepiej – dodaje jeden z trójki stoperów Ruchu, Tomasz Dyr.

Problemy, które już w pierwszych spotkaniach Ruchu były widoczne, teraz jeszcze mocniej się ujawniły. Ujmując w kilku słowach: skuteczność z przodu i w defensywie. - Tracimy za dużo bramek, jesteśmy zbyt bierni, zbyt łatwo przeciwnicy dochodzą do strzałów – mówił o grze defensywnej całego zespołu Ruchu Tomasz Dyr. Do tej pory mogący liczyć na ofensywnie usposobionych i skutecznych pomocników Ruch potrafił wiele mankamentów „zakryć”. Teraz się to już nie udaje. - Pierwsza połowa to była jedna z lepszych połów w wykonaniu mojej drużyny. W drugiej odsłonie stworzyliśmy bardzo dużo okazji, udało się podwyższyć wynik i trochę uspokoić grę, choć rezultat mógł być jeszcze lepszy. Mój zespół zasługiwał na trzy punkty – komplementował swoją drużynę występujący w tym meczu w roli pierwszego trenera Znicza, Daniel Kokosiński.

Przed Ruchem teraz mecz z Olimpią Elbląg, która wyrasta na kolejną, po Niebieskich, największą niespodziankę tego sezonu. Ekipa z północy Polski zajmuje obecnie trzecie miejsce w tabeli i traci do Ruchu trzy punkty. Stawka tego meczu jest więc jasna. - Może z Olimpią będzie nam się grało lepiej, choć myślę, że styl gry drużyny z Elbląga jest podobny do tego, który w tym meczu zaprezentował Znicz. Trzeba się nastawić, że będzie to spotkanie, w którym będziemy musieli prowadzić grę i atak pozycyjny – dodaje popularny „Ecik”. Ważniejsze chyba jednak od tego co wydarzy się w sobotę, wszak do końca sezonu jeszcze bardzo daleka droga, jest to, jak chorzowianie zareagują na negatywne wyniki i przepracują najbliższy tydzień. Spokojny trening pozwoli myśleć o powrocie na wcześniejsze tory.

Przeczytaj również