Czerwona kartka, rzut karny i gol samobójczy pomogły Piastowi pokonać beniaminka w końcówce meczu!

20.09.2019

W spotkaniu rozpoczynającym dziewiątą serię gier PKO Ekstraklasy naprzeciwko siebie stanęły dwie śląskie drużyny - mistrz Polski z Gliwic oraz częstochowski beniaminek. Odległość w ligowej tabeli dzieląca oba zespoły przed pierwszym gwizdkiem sędziego wynosiła zaledwie dwa punkty, przez co „Krzyżowcy” mieli szansę przeskoczyć podopiecznych Waldemara Fornalika, obchodzącego tego dnia jubileusz dwóch lat pracy w Piaście. Co warte odnotowania, było to pierwsze starcie niebiesko - czerwonych z Rakowem w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Łukasz Sobala/PressFocus

Przed rozpoczęciem spotkania faworytem rywalizacji wydawali się gospodarze, i to nie tylko z racji zeszłosezonowego triumfu oraz niedużego stażu piłkarzy Rakowa w PKO Ekstraklasie. Częstochowianie zdołali dotychczas zdobyć tylko dwa gole w meczach wyjazdowych, co w obliczu statystyki mówiącej o szczelnej obronie Piasta na własnym stadionie (zaledwie trzy stracone bramki) mogło ustawić rywalizację jeszcze przed jej startem. Ponadto, niebiesko – czerwoni wyszli na to spotkanie dodatkowo zmotywowani z dwóch powodów: pierwszym był jubileusz wspominanego już Waldemara Fornalika, który w Gliwicach pracuje od dokładnie dwóch lat, drugim natomiast fakt, że ostatnia porażka przy Okrzei z Lechią Gdańsk przerwała imponującą serię Piasta dwudziestu nieprzegranych starć przed własną publicznością.

Optymizm w serca kibiców Rakowa wlewały jednak wspomnienia zwycięstw w spotkaniach z Lechią Gdańsk czy Jagiellonią Białystok, do których zawodnicy Marka Papszuna także nie przystępowali z łatką silniejszego zespołu. Sensację „Krzyżowcom” ułatwić mogła również słaba dyspozycja Piasta w dwóch ostatnich kolejkach, zakończonych porażkami aktualnych mistrzów Polski. Co ciekawe, ostatni raz sytuacja, w której gliwiczanie dwukrotnie z rzędu uznawali wyższość rywala, miała miejsce dopiero w październiku ubiegłego roku.

Spotkanie otworzyło się jednak bardzo szybko, bo już w 5. minucie częstochowianie przedarli się przez defensywę gospodarzy i zdobyli pierwszego gola. W akcji kluczową rolę odegrał młodzieżowiec Michał Skóraś, który do wyjściowej jedenastki „wskoczył” na przedmeczowej rozgrzewce z powodu kontuzji Patryka Kuna. 19-latek świetnym podaniem prostopadłym obsłużył wbiegającego w pole karne Miłosza Szczepańskiego, a ten wyłożył piłkę Felico Brown Forbesowi. Kostarykanin umieszczając futbolówkę w pustej bramce, zanotował już czwarte ligowe trafienie w tym sezonie. Gol kompletnie odmienił optykę bazujących na liczbach analityków, bowiem dotychczas częstochowianie wygrywali każde spotkanie, w którym jako pierwsi notowali trafienie.

Gliwiczanie w pierwszej połowie kilkukrotnie starali się zaskoczyć świetnie spisującego się od początku sezonu Michała Gliwę, lecz popisujący się imponującymi interwencjami bramkarz przyjezdnych nie popełnił żadnego błędu. Najbliższy wpisania się na listę strzelców w zespole mistrza Polski był Piotr Parzyszek, którego dwa groźne uderzenia okazały się zbyt mało precyzyjne, by polski napastnik mógł cieszyć się z trzeciego gola w bieżących rozgrywkach.

Widać było, że na przedmeczowej odprawie Marek Papszun zaznajomił swoich piłkarzy ze statystką, która mówiła, że aż sześć z siedmiu straconych goli w tym sezonie przez gliwiczan padło w drugich połowach. „Krzyżowcy” nieco uśpieni w końcówce pierwszej odsłony, po przerwie wyszli z nowym wigorem, co skutkowało kilkoma dogodnymi okazjami do zdobycia bramki.

Druga połowa mogła zacząć się w dokładnie ten sam sposób co pierwsza, jednak euforię gości powstrzymała poprzeczka. Metalowe obramowanie obił przesunięty na lewą stronę boiska Daniel Bartl, po kolejnym dobrym podaniu 21-letniego Miłosza Szczepańskiego. Następnym momentem, kiedy akcja pracy serca kibiców przy Okrzei 20 została zatrzymana, był strzał głową blisko dwumetrowego Tomáša Petráška. Gdyby niezwykle skuteczny czeski obrońca trafił do siatki rywali, częstochowianie zamieniliby już szósty stały fragment na gola w tej edycji PKO Ekstraklasy, a Petrášek strzeliłby po raz trzeci w meczu wyjazdowym.

Kiedy nic nie wskazywało na odwrócenie losów spotkania, doszło do kuriozalnej sytuacji w polu karnym gości. Gola z bliskiej odległości trzykrotnie w jednej akcji starał się zdobyć wprowadzony na boisko z ławki rezerwowych Patryk Sokołowski. Pomimo, iż żadna z łącznych czterech prób gliwiczan nie okazała się skuteczna, atak przyniósł jednak gospodarzom korzyść, bowiem sędzia Wojciech Myć dopatrzył się nieprzepisowej interwencji Igora Sapały. Arbiter zdecydował się podyktować rzut karny, a do tego pokazał czerwony kartonik byłemu piłkarzowi niebiesko – czerwonych. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Jorge Felix, który strzałem w środek bramki po raz piąty w bieżących rozgrywkach wpisał się na listę strzelców.

Wzbudzająca kontrowersję decyzja Mycia kompletnie odmieniła obraz meczu. Zaledwie trzy minuty po wyrównaniu, mistrz Polski objął prowadzenie. Pechowcem, który skierował piłkę do własnej bramki, okazał się dotychczas rozgrywający dobre zawody Michał Skóraś. Młody zawodnik popełnił fatalny „kiks”, a jego imiennik po raz drugi w tym sezonie został zaskoczony przez swojego kolegę z drużyny. Aby dopełnić tragedii, dodajmy, że wcześniejszym samobójczym trafieniem „pochwalić się” może usunięty w tej kolejce z boiska Igor Sapała.

Gdyby komuś było mało dramatycznych historii, Raków w ostatniej akcji meczu stanął przed szansą na wywiezienie z Gliwic punktu. W 96. minucie meczu piłkę głową uderzał z okolic piątego metra… Michał Skóraś, jednak młodzieżowiec pomylił się nieznacznie. Po strzale sędzia zakończył emocjonujące spotkanie, dzięki któremu Piast wskoczył do górnej ósemki PKO Ekstraklasy.

 

Piast Gliwice – Raków Częstochowa 2:1 (0:1)

0:1 – Felicio Brown Forbes 6’
1:1 – Jorge Felix 77’
2:1 – Michał Skóraś (sam.) 80’

Piast: Plach – Mokwa, Korun, Malarczyk, Kirkeskov – Hateley, Milewski – Felix, Jodłowiec (70’ Sokołowski), Badia (90+1’ Huk) – Parzyszek (60’ Tuszyński)
Trener: Waldemar Fornalik

Raków: Gliwa – Azemović (86’ Kolev), Petrášek, Jach – Skóraś, Sapała, Schwarz, Bartl – Musiolik (88’ Babenko), Szczepański (90’ Luković) – Forbes
Trener: Marek Papszun

Sędzia: Wojciech Myć (Lublin)
Żółte kartki: Felix, Malarczyk, Hateley (Piast) – Petrášek, Jach (Raków)
Czerwone kartki: Sapała (Raków)

Widzów: 4260

autor: Mateusz Antczak

Przeczytaj również