Co dalej z Polonią? "Potrafimy liczyć i wiemy na co nas stać"

15.05.2020

Po świetnej jesieni i udanym starcie rundy wiosennej Polonia Bytom miała realne szanse na grę o awans do II ligi. W wyniku decyzji o przedwczesnym zakończeniu sezonu beniaminek kończy rozgrywki na drugim miejscu w stawce. Taki wynik może być trudny do powtórzenia w nowej rzeczywistości, do której "Niebiesko-Czerwonych" przygotowuje prezes Sławomir Kamiński.

Polonia Bytom

Łukasz Michalski: Zapadła decyzja o tym, że sezon III ligi na Śląsku zostaje zakończony. Jak przyjęto ją w Bytomiu? Z ulgą, czy z rozczarowaniem?
Sławomir Kamiński (prezes Polonii Bytom): Ze spokojem, bo przewidywaliśmy taką decyzję. Byliśmy w grupie, która optowała z tym, by nie kontynuować teraz rozgrywek. Widzimy co dzieje się dookoła, a dokończenie ligi w tym momencie byłoby rozwiązaniem potencjalnie narażającym na szwank zdrowie zawodników i ludzi związanych z futbolem. Żyjemy w trudnych czasach, więc pozostało nam przełknąć gorzkie wiadomości i przygotować się do przyszłego sezonu.

Byliście wśród drużyn, które ze sportowego punktu widzenia miały powody do tego, by optować za kontynuacją zmagań. Zwyciężyły rozsądek i chłodna kalkulacja?
Kalkulacja ma znaczenie. Mierzenie się z II ligą w momencie, gdy nie mamy jasnej sytuacji finansowej i nie wiemy co będzie za kilka miesięcy mogłoby być niewłaściwe na obecny czas. Sportowo gra się jednak oczywiście o to, by wygrywać i awansować. Drugie miejsce na mecie rozgrywek dla beniaminka i tak jest świetnym wynikiem. Wynikiem powyżej oczekiwań, bo kilka miesięcy temu deklarowaliśmy walkę o utrzymanie. Te rezultaty bardzo nas cieszą, to przede wszystkim zasługa zawodników i trenera.

Na co administracja Polonii wykorzystuje czas w okresie zamrożenia gospodarki?
Na to, by możliwie sprawnie ten lockdown przeprowadzić. Świat piłki został zamrożony, ale na pewno nie dla tych, którzy owo zamrożenie muszą przeprowadzać. Poza tym musimy działać racjonalnie i z wyprzedzeniem, więc przygotowujemy się na prawdopodobne scenariusze dla przyszłorocznej III ligi. Nie jest tajemnicą, że świat wokół nas będzie się zmieniał. Nie spodziewamy się, by wszystko wróciło do stanu sprzed pandemii. Będziemy pewnie operowali innym budżetem i nie będziemy mogli rozwijać się w tak dynamiczny sposób, jaki zaplanowaliśmy sobie wcześniej. Trzeba zabezpieczyć to, co najważniejsze: przetrwanie spółki prowadzącej klub tak, by Polonia Bytom nadal istniała. Ten klub ma silny charakter, podobnie jak jego zawodnicy i myślę, że najważniejsze obecnie jest zagwarantowanie sobie dalszej gry. Być może brzmi to niewłaściwie, ale wynik sportowy nie może nam zasłaniać rzeczywistości. Skupiamy się na tym, by zaproponować jakąś nową formułę. Jaką? Czerwiec i lipiec będą miesiącami, w których będzie się dało ją zaprezentować.

Głosy docierające z Bytomia jasno sugerują, że kadra Polonii w kolejnych rozgrywkach będzie słabsza, a aspiracje mniejsze niż dotychczas.
Kwestie aspiracji i ambicji musimy na jakiś czas zamrozić. Od długiego czasu wyciągamy Polonię z tarapatów organizacyjnych i finansowych. Ten proces będzie trwał, a sytuacja, z którą się mierzymy nie jest łatwa. Spółka ponosi koszty funkcjonowania niezależnie od tego, czy rozgrywki są prowadzone. Naszym głównym sponsorem jest miasto Bytom. Musimy bacznie obserwować, jak będą się zachowywać samorządy i ich budżety, które ze względu na pandemię już uległy dużym zmianom. Spodziewamy się, że w poszczególnych miastach na czoło wysunęły się teraz inne priorytety, więc planując dalsze kroki czekamy na rozwój wydarzeń.

Gdyby piłkarskie związki regionalne uderzyły pięścią w stół i zarządziły kontynuację rozgrywek, Polonia miałaby problem z ich wznowieniem?
Wszystko da się zrobić, ale daleki jestem od "gdybania". Tak jak wspomniałem, byliśmy za tym, by rozgrywek nie wznawiać. Mieliśmy bardzo pragmatyczne i racjonalne powody. Nie ma ważniejszych rzeczy niż zdrowie i mądry powrót do normalnego funkcjonowania. 

Sytuacja miasta zdążyła się już przełożyć na funkcjonowanie klubu?
Bytom cały czas pomaga. Deklaracje płynące wcześniej z ust prezydenta Mariusza Wołosza są podtrzymywane. Jesteśmy finansowani przez miasto i nie słyszeliśmy słów sugerujących w tym kontekście jakieś zmiany. Jesteśmy jednak na tyle rozsądni, że intuicyjnie chcemy zapobiec pewnym rzeczom. To nie dotyczy przecież tylko Bytomia i Polonii, choć tu specyfika jest obecnie wyjątkowa. My jednak szybko podjęliśmy trudne decyzje dotyczące redukcji wynagrodzeń. Mimo, że czasy są trudne cieszymy się, że piłkarze odnajdują się w nowej rzeczywistości, co pozwala klubowi dłużej "jechać na oparach", którymi dysponujemy.

Spotkałem się z opiniami, że zareagowaliście za ostro i być może wykorzystaliście po prostu sytuację by pomóc budżetowi, traktując epidemię jako alibi dla swoich działań.
To spekulacje. Czy działaliśmy za szybko? Pytanie, w którym bylibyśmy miejscu reagując dopiero dziś. A czy reakcja była zbyt mocna? Ona wynikała z kalkulacji, które prowadzimy. Relacja, którą budujemy z zawodnikami i naszym otoczeniem jest oparta na szczerych rozmowach. Takie odbyły się i tym razem. Nie było tak, że pomyśleliśmy: "To dobry moment, żeby zmniejszyć budżet kosztem piłkarzy". Po prostu potrafimy liczyć i wiemy na co nas stać. 

Przy okazji naszej ostatniej rozmowy zapowiedział pan, że oddaje się do dyspozycji Rady Nadzorczej. Od tego momentu nie znalazłem komunikatu stanowiącego konkluzję tamtej deklaracji.
Zostały podjęte decyzje, ale nie mnie o nich informować. To leży w kompetencjach Rady Nadzorczej i Prezydenta. Zmiany, które zostały wprowadzone objęły jednak absolutnie wszystkich, łącznie ze mną.

Pozostał pan jednak na stanowisku. Jakie zadania zostały panu postawione?
Moją intencją nie było poddać się w trudnym czasie i gdzieś się schować. Decyzja była podyktowana zachowaniem piłkarzy, którzy sami wyszli z inicjatywą ograniczenia swoich wynagrodzeń. Nie mógłbym postąpić inaczej i w tym zakresie oddałem się do dyspozycji zwierzchników. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze jak zakończy się sezon, więc rozmowy o tym co dalej możemy rozpoczynać dopiero teraz. Wcześniej takie dyskusje nie miałyby większego sensu. Dziś możemy zacząć przygotowania do nowego sezonu, a moim zadaniem jako prowadzącego spółkę jest rozmowa na ten temat z pionem sportowym. Na tej podstawie spotkam się ze swoimi przełożonymi i omówimy możliwe warianty.

Z końcem 2019 roku sporo mówiło się o tym, że przygotowuje pan spółkę do jej przekształcenia, a później oddania w ręce prywatnych inwestorów. Potwierdzał to również prezydent Wołosz. Ten temat uległ wyciszeniu, czy jest już nieaktualny?
Pandemia wyciszyła wszystko. Prace związane z restrukturyzacją spółki i przygotowaniem jej na różne warianty trwają. To procesy wymagające czasu. Mówimy o odpowiednich procedurach, wycenach, to wszystko rzeczy, których nie da się zrobić z dnia na dzień. Tym bardziej, że mowa o 100-letnim, ważnym dla miejscowej społeczności klubie, więc każda decyzja wymaga dużej rozwagi i odpowiedzialności. Podczas obchodów 100-lecia pozwoliłem sobie użyć takiego zwrotu, że nazwa miasta jest wpisana w nazwę klubu, a klub wpisany w historię miasta. Polonia nigdy nie przestała być ważna. Działania podejmowane przez Bytom mają cele naprawcze. Nic nie przebiega bez konsultacji i rozważania poszczególnych scenariuszy przed podjęciem kluczowych decyzji. One muszą być najlepsze dla Polonii, tak by ta trwała i dobrze funkcjonowała. Polonii nie może stać się krzywda. Po przeformatowaniu się usiądziemy do rozmów o dalszych planach i scenariuszach na przyszłość klubu. Zaprezentujemy najpewniej na przełomie czerwca i lipca.

Dostaliście pozytywny impuls od kibiców. Na wirtualne derby z Ruchem Chorzów fani Polonii kupili już prawie 5 tysięcy "cegiełek". Próbują pomagać mimo trudnych czasów.
To dla nas bardzo cenny gest. Mieszkańcy Bytomia są zżyci z Polonią i odwrotnie. Ta relacja wraca na właściwe tory. Warto podkreślić, że Wirtualne Derby to inicjatywa Stowarzyszenia Kibiców. Bardzo się z niej cieszę. Pomoc kibiców jest nieoceniona, a liczba sprzedanych "biletów" świadczy o tym, jak wielu klub ma fanów. To budujące dla nas i zawodników. Będziemy działać dalej.

Są skrajne scenariusze dla przyszłości klubu?
Nie lubię spekulować. Wszystkie warianty muszą być wyważone, jestem przeciwnikiem skrajności. Proszę nie spodziewać się snucia czarnych, lub bardzo hurraoptymistycznych scenariuszy. Interesują mnie twarde fakty i to, co będzie się dało zrobić, gdy poznamy możliwości budżetowe. 

Wygląda jednak na to, że zostaniecie zmuszeni do przejścia na bardziej amatorskie zasady działania sekcji piłkarskiej?
Myślę, że na tym szczeblu wszystko zmierza w kierunku, w którym ta perspektywa dotknie większość klubów. Wszystkie będą bowiem mogły pozwolić na mniej ze względu na kurczące się budżety. Bliskie jest mi słowo "racjonalizacja", choć może się ono niektórym źle kojarzyć. Myślę, że dysproporcja w wynagrodzeniach na niższych poziomach rozgrywkowych zacznie się wyrównywać. W każdej gałęzi gospodarki czekają nas kryzysowe czasy. Nie będzie tak, że ktoś ogłosi koniec epidemii, po czym wszyscy zaczniemy udawać, że nic się nie stało i wracamy na te same tory. Ten proces trochę potrwa.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również