Co dalej z domem dla Polonii? "Nie mamy z kim rozmawiać"

11.12.2018

- Do tej pory nikt nie zaprosił nas do rozmowy, nikt się do nas nie odezwał. Przeciąganie tego wszystkiego w nieskończoność jest niekorzystne dla obu stron. Nie możemy czekać z założonymi rękami dlatego podjęliśmy taką a nie inną decyzję - tłumaczy Adam Kaczyński z firmy S-Sport, która tydzień temu wycofała się z kontynuowania przebudowy stadionu bytomskiej Polonii. 

Norbert Barczyk/PressFocus

Minął tydzień, odkąd spółka Bytomski Sport poinformowała o odstąpieniu przez S-Sport od umowy dotyczącej modernizacji stadionu piłkarskiego przy Olimpijskiej. Roboty ustały, a 2-krotni Mistrzowie Polski stracili perspektywę powrotu na własne boisko. S-Sport zdecydował się na wypowiedzenie umowy obawiając się, że zleceniodawca nie dysponuje wystarczającymi środkami na dokończenie inwestycji. - Wykonawca zgodnie z prawem na każdym etapie inwestycji może wystąpić do zamawiającego z wnioskiem o przedstawienie finansowych gwarancji jej ukończenia. Miasto miało na to określony ustawą czas, ale nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Bez reakcji pozostawały również nasze próby kontaktu ze Spółką Bytomski Sport, poza mailem przesłanym 30 listopada, zawierającym prośbę o przedłużenie okresu oczekiwania na stosowną odpowiedź - mówi Adam Kaczyński, dyrektor zarządzający S-Sport.

Tymczasem o stosowne gwarancje firma miała prosić od 23 sierpnia. - Nie mamy z kim rozmawiać. Nowe władze funkcjonują już jakiś czas, w tym czasie nie było z ich strony choćby próby spotkania się i omówienia dalszych etapów inwestycji. Z naszego punktu widzenia sposób w jaki do sprawy podchodzi Bytomski Sport sprawia, że musieliśmy jakoś zareagować. Ruch jest teraz po stronie zleceniodawcy - tłumaczy Kaczyński..

Swoje zarzuty w stronę wykonawcy kieruje jednak bytomska spółka. W oświadczeniu wydanym przed tygodniem czytamy, że od początku realizacji umowy wykonawca nie dotrzymywał stosownych terminów. - Trudno mi się do tego odnieść, przyjdzie na to czas. Należy rozmawiać w kontekście faktów i specyfiki, w jakiej odbywa się to przedsięwzięcie. Bytomski Sport miał się na przykład wyprowadzić z przeznaczonego do rozbiórki budynku przy Olimpijskiej, a funkcjonuje tam do dziś. W międzyczasie okazało się, że część obiektów nie należy do niego. Przygotowany PFU (program funkcjonalno użytkowy) posiadał wiele wad, nie uwzględniał np. parkingów i kiosków gastronomicznych. Było wiele czynników i dziwi mnie, że nikt o tym nie chce rozmawiać. W Bytomiu nie mogą teraz mówić, że o tym nie wiedzieli. Tym bardziej, że nawet obecny prezes nie jest osobą zupełnie nową, bo wcześniej uczestniczył w przygotowaniach do całej inwestycji - zastanawia się dyrektor S-Sport.

Z oświadczenia Bytomskiego Sportu dowiadujemy się również, że były już prezes spółki Zbigniew Cienciała zawarł aneks do umowy, którego treść miała być utrzymywana w tajemnicy przed pracownikami spółki i Urzędem Miejskim. Tymczasem dokument miał zmieniać istotne postanowienia umowy dotyczące wspomnianych terminów. - Jeszcze raz powtarzam: aneks nie zakładał wzrostu kosztów jak i zmiany terminu zakończenia inwestycji. Niepotrzebnie tworzy się wokół tego dokumentu atmosferę sensacji - wyjaśnia Kaczyński.

Część prac została przez firmę S-Sport wykonana. Bez względu na to, jak dalej potoczy się sprawa budowy obiektu przy Olimpijskiej, wykonawca będzie dążył do odzyskania środków zainwestowanych w przedsięwzięcie. - Wcale nie musiało się to tak skończyć, ale po drugiej stronie nie widzimy kompletnie żadnego zainteresowania tematem kontynuowania inwestycji. Zaproponowaliśmy ciekawe rozwiązanie, fajny obiekt, którego budowa mieściła się w określonym budżecie. Byliśmy otwarci na to, by przynajmniej na razie zredukować plany do zbudowania na przykład jednej, bądź dwóch trybun. Każdą umowę można aneksować, ale trzeba mieć drugą stronę do rozmowy. W tym momencie z naszego punktu widzenia umowa jest rozwiązana z winy zamawiającego - zaznacza Kaczyński, nie chcąc na tym etapie podać rzędu kwot, jakich jego firma może domagać się od Bytomskiego Sportu.

Na dziś sytuacja piłkarskiej Polonii jest nie do pozazdroszczenia. Drużyna z Olimpijskiej wyprowadziła się w lipcu, ligowe mecze rozgrywa na obiektach Szombierek, a stary stadion na dziś nie nadaje się już do użytku. - Prace rozbiórkowe praktycznie się skończyły. Pozostała kwestia wspomnianego budynku, którego nie mogliśmy rozebrać bo pomimo wielokrotnych deklaracji nie został opuszczony. Opuściliśmy plac budowy, ale prace projektowe cały czas trwały. Miesiąc temu przedstawiliśmy wstępny projekt budowlany, który miał być konsultowany z użytkownikami. Niestety nic się w tej kwestii nie działo. Kompletna cisza - irytuje się Kaczyński.

Zarząd Bytomskiego Sportu oraz przedstawiciele Urzędu Miasta wstrzymują się z komentowaniem sprawy i - póki co - odsyłają do opublikowanego 3 grudnia oświadczenia, zapowiadając jednocześnie zwołanie w nieodległym terminie specjalnej konferencji prasowej poświęconej inwestycji przy Olimpijskiej.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również