Chorzów z drugim klubem w CLJ. Stadion namieszał w województwie!

24.11.2017
Na co dzień w cieniu wielkich śląskiej piłki są coraz lepiej rozwijającą się piłkarską akademią, która swoimi rezultatami potrafi zawstydzić większych sąsiadów. Najświeższy sukces Stadionu Śląskiego? Awans drużyny do prestiżowej Centralnej Ligi Juniorów, w który tej jesieni celowali konkurenci w teorii znacznie mocniejsi.
Łukasz Laskowski/PressFocus
Barażowy spacer
Z jednej strony mecze z wielką dla młodzieży stawką, z drugiej - bój z założenia nierówny. Faworytem barażowego dwumeczu z Pomologią Prószków byli piłkarze Stadionu - drużyny z województwa Śląskiego są bowiem na ogół po prostu zdecydowanie mocniejsze od nierównej konkurencji w województwie opolskim. W Chorzowie było 2:0 dla gospodarzy, a wyniki - szybko otwarty przez Adriana Krajewskiego i przypieczętowany po przerwie przez Bartosza Gałązkiewicza - nie odzwierciedlał przewagi uzyskanej na boisku przez ekipę Stadionu. - Nie znaliśmy Pomologii, wiedzieliśmy tylko że strzelają dużo bramek, a u siebie nie przegrali żadnego spotkania. Teraz mamy czas na analizę tego, co może czekać nas w rewanżu i jedziemy do Prószkowa po zwycięstwo. Dla moich zawodników, jak i całego klubu to duże wydarzenie, ale wydaje mi się że moi zawodnicy wytrzymali to ciśnienie - mówił po tamtym spotkaniu trener "Zielonych", Tomasz Osowski.


Rewanż wydawał się formalnością, ale tym razem przez całą pierwszą połowę chorzowianie mieli mocno pod górkę. Z jednej strony szukali gola zamykającego w praktyce rywalizację, z drugiej musieli uważać na wyjątkowo groźnych u siebie gospodarzy. Kto wie, czy kluczową dla całego dwumeczu nie była sytuacja z końcówki pierwszej połowy, gdy Kacper Kołotyło ze Stadionu kapitalnie obronił rzut karny, a później jego dobitkę. Po zmianie stron worek z bramkami rozwiązali już chorzowianie - najpierw głową do siatki przeciwnika trafił Łukasz Seweryn, a później Pomologię pogrążali kolejno Jakub Myszor, Mikołaj Ciukaj i Dawid Wiciński. Wielkie i całkowicie zasłużone świętowanie w szatni przyjezdnych (warto zobaczyć na poniższym filmie - znakomicie oddaje piękno i prawdziwość młodzieżowej piłki) trwało jeszcze długo po ostatnim gwizdku sędziego.


Młodsi, ale lepsi
W teorii barażowy dwumecz był zatem sprawą zdecydowanie prostszą od zakwalifikowania się do gier o awans. Szansę na grę w CLJ ma bowiem tylko mistrz województwa, a tutaj konkurencja jest wyjątkowo duża. W wygranie ligowych zmagań i dołączenie do Górnika Zabrze i chorzowskiego Ruchu mierzył przede wszystkim tyski GKS, który długo prowadził w tabeli, a swoja szansę wypuścił w ostatniej niemal chwili. Najpierw bezpośredniego pojedynku ze Stadionem w Tychach, w którym gospodarze w doliczonym czasie nie trafili do pustej bramki, a chwilę później dali sobie wbić gola na wagę trzech punktów dla chorzowian. Potem w końcówce jesieni, gubiąc punkty z również marzącymi przed sezonem o awansie Gwarkiem Zabrze i Zagłębiem Sosnowiec.

Piłkarzom z Chorzowa sprawy ułatwiać nie zamierzali również sąsiedzi z Cichej. "Niebiescy", którzy "pierwszą drużynę" jaka przed rokiem świętowała wicemistrzostwo Polski mają już w CLJ, w lidze wojewódzkiej plasowali się w ogonie tabeli. Przed starciem ze Stadionem przyjęli po pięć goli od Rekordu i Tychów, tydzień po meczu z "Zielonymi" zostali rozgromieni przez Rozwój aż 6:1. Na mecz z sąsiadami do gry desygnowali jednak tych, którzy na co dzień rywalizują w CLJ. Spotkanie skończyło się remisem, co tylko potwierdziło naprawdę duże możliwości ekipy z Parku Śląskiego.

Prymat w województwie to sukces tym większy, że zdecydowaną większość drużyny Stadionu stanowią chłopcy z rocznika 2002, a więc z reguły rok młodsi od konkurencji. Dla 15-latków to dopiero pierwsze miesiące w juniorskiej piłce, dlatego początkowo wcale nie skupiali się na grze o Centralną Ligę. - Uspokajałem chłopaków, mówiłem im, że mamy pół roku na to by przyzwyczaić się do juniorskiej piłki, bo ona jest inna od tego, czego doświadczyli w trampkarzach. Skończyło się tymczasem awansem do Centralnej Ligi Juniorów. Teraz szykujemy się na kolejne pół roku doświadczeń, bo znowu będziemy grać głównie ze starszymi przeciwnikami. No i zobaczymy gdzie będziemy w czerwcu - uśmiecha się trener Tomasz Osowski.


(foto. Rafał Rusek/PressFocus)

Kolejni wyjadą ze Śląska?
Awans do elity juniorskich rozgrywek to dla Stadionu sukces w pełni wypracowany. Po mistrzowski tytuł w województwie sięgnęła drużyna stanowiąca dziś wizytówkę całego klubu. Ale rocznik 2002 to nie jest u "Zielonych" wielki wyjątek, a duże talenty pojawiają się w każdej innej grupie wiekowej. I - niestety - szybko ze Śląska znikają. Tylko tego lata wyróżniający się gracze z roczników 2000, 2001, 2002, czy 2003 trafili m.in. do Cracovii, Zagłębia Lubin, czy Wisły Kraków. Co więcej 17-latkowie - Patryk Ochman, Radosław Kruppa i rok młodszy Kacper Kubasiak już grają w sparingach i ocierają się o szeroką kadrę pierwszej drużyny "Pasów".

- Pewnie, że cieszylibyśmy się, gdyby nasi wychowankowie zasilali ligowców ze Śląska. Tyle, że nasze kluby chciałyby pozyskiwać ich za darmo, a my w stworzenie warunków i wyszkolenie tych zawodników musimy stale inwestować. Oczekujemy przecież tylko normalnego ekwiwalentu, co nie powinno być kłopotem. Dowodem że można jest zresztą fakt, że dogadujemy się z klubami z całej Polski. Z drugiej strony jako szkółka satysfakcję będziemy mieć przede wszystkim z indywidualnych osiągnięć tych chłopaków. Chcemy po prostu, by grali jak najwyżej, spełniali marzenia, a kto wie - może kiedyś trafiali do dorosłej kadry Polski - tłumaczy Andrzej Miłkowski, wiceprezes Stadionu Śląskiego.


(foto. Rafał Rusek/PressFocus)

Świetne wyniki w szkoleniu nie uchodzą tymczasem uwadze futbolowego środowiska. Mecenasem projektu została od dawna identyfikująca się ze sportem firma Nice. Na meczach szkółki z Parku Śląskiego stale pojawiają się skauci z większych ośrodków. Tuż po meczu z Pomologią powołanie do reprezentacji Polski U16 otrzymał Łukasz Seweryn, a w kajetach selekcjonerów poszczególnych "młodzieżówek" widnieją nazwiska kolejnych wychowanków Stadionu. Jest pewnie zatem tylko kwestią czasu, gdy o piłkarzach wypuszczanych spod skrzydeł trenerów z Chorzowa zrobi się głośno na naprawdę dużą skalę.
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również