Bolt, Powell, Lavillenie - na ten Memoriał zawsze przyjeżdżają najwięksi

25.04.2018
Poziom sportowy Memoriału Kamili Skolimowskiej stale wzrasta, a jest to możliwe dzięki zapraszanym gwiazdom ze świata lekkiej atletyki. Przez 9 lat w warszawskich zawodach wystąpiło wiele gwiazd światowego formatu, którzy nie tylko osiągali w mityngu znakomite rezultaty, ale także dodawali imprezie mnóstwo kolorytu. 
Rafał Oleksiewicz/Pressfocus
Gwiazda, która prędko do Polski nie wróci
W 2011 roku organizatorzy Memoriału postanowili poszerzyć imprezę o nowe dyscypliny i w porównaniu do pierwszej edycji turnieju, w której startowali tylko młociarze i młociarki, na starcie mityngu stanęli także m.in. biegacze czy dyskobole. Obsada turnieju wydawała się być wyjątkowo mocna, ale zdecydowanie największym zainteresowaniem w Warszawie cieszył się niepełnosprawny biegacz Oscar Pistorius. Już podczas rozgrzewki zawodnika z RPA otaczał tłum ciekawskich kibiców, których musieli odganiać ochroniarze. Zawodnik, który od dziecka ma amputowane nogi poniżej kolan i biegał w specjalnych protezach z włókien węglowych, odwiedził wówczas Polskę po raz pierwszy. Lekkoatleta na przyjazd i udział w imprezie zdecydował się głównie dlatego, by oddać hołd zmarłej Skolimowskiej, choć nie miał możliwości poznać jej osobiście. W rozmowach z innymi lekkoatletami usłyszał o niej wiele ciepłych słów, a wspomniany hołd oddał jej w najlepszym możliwym stylu. Południowoafrykańczyk pewnie wygrał bieg na 400 metrów, a drugiego w stawce Piotra Wiaderka wyprzedził o 0,37 sekundy. 

Na pierwszym planie Oscar Pistorius, zwycięzca biegu na 100 metrów w 2011 roku (fot: Wikipedia)
 
Wiele osób uznało jednak zwycięstwo Pistoriusa za niesprawiedliwe, bowiem niegdyś przeprowadzone badania biomechaniczne miały udowodnić, że używane przez biegacza protezy dają mu dużą przewagę nad w pełni sprawnymi zawodnikami. -  95 procent ludzi docenia to, co robię i wspiera mnie, czerpie z tego pozytywną energię. 5 procent zawsze będzie przeciwko. Trudno. Od lat nawołuję, żeby ludzie niepełnosprawni nie zamykali się na świat, lecz szukali nowych możliwości i szans. Czy to źle? - stwierdził Pistorius w wywiadzie z portalem Sport.pl, udzielonym tuż po zakończonej konkurencji.
 
Pistorius przyznał również, że nasz kraj bardzo mu się spodobał i chętnie odwiedzi go jeszcze raz. W najbliższym czasie zawodnik w Polsce na pewno się nie pojawi, bowiem odsiaduje on wyrok pozbawienia wolności za zamordowanie swojej dziewczyny, Reevy Steenkamp. Wokół tej sprawy narosło mnóstwo kontrowersji (zdecydowanie więcej niż w związku z jego startami z pełnosprawnymi zawodnikami), a swoją zbrodnię Pistorius tłumaczył tym, że wziął Steenkamp za włamywacza. Proces sądowy w tej sprawie trwał blisko kilka lat, ale w 2017 roku lekkoatleta otrzymał najwyższą karę za morderstwo w swoim kraju, czyli 15 lat pozbawienia wolności. Sąd odliczył jedynie z tego wyroku 19 miesięcy, które 31-latek spędził już wcześniej w więzieniu.
 
Sporo kontrowersji wywoływała również osoba Asafy Powella - jednej z największych gwiazd Memoriału w roku 2015. 2 lata przed przyjazdem Jamajczyka do Warszawy, Powell otrzymał kilkunastomiesięczną dyskwalifikację za wykrycie w jego krwi zabronionej oxilofriny. 35-latek odczuwał wówczas spory wstyd przed swoimi kibicami, ale szybko rozpoczął walkę o dobre imię. Niedługo po rozpoczęciu dyskwalifikacji zdołał udowodnić przed sądem, że zakazany środek znalazł się w organizmie bez jego wiedzy. Znajdował się w składzie jednej z odżywek, którą oficjalnie stosował. Sąd uniewinnił sportowca i przyznał, że winę za zaistniałą sytuację ponosi jedynie producent suplementu.
 
Powella oczyszczono z wszelkich zarzutów i wrócił na bieżnie w dobrym stylu. W Memoriale w biegu na 100 metrów Jamajczyk okazał się najlepszy, wyprzedzając drugiego Turka Ramila Quliyeva o ćwierć sekundy.
 
Braterska siła
Za zdecydowanie największą gwiazdą ostatniej do tej pory edycji mityngu był Francuz Renaud Lavillenie, który już w czerwcu wystąpi na Memoriale im. Janusza Kusocińskiego na Stadionie Śląskim. 31-latek jest aktualnym rekordzistą świata w skoku o tyczce, a najlepszy wynik w historii osiągnął w Doniecku w lutym 2014 roku. Lavillenie przeskoczył poprzeczkę zawieszoną na wysokości 6 metrów i 16 centymetrów, pobijając rekord legendarnego Serhija Bubki (6,14 metrów), dzierżony przez prawie 20 lat. W zeszłorocznym mityngu w Warszawie Francuz pewnie pokonał swoich przeciwników, skacząc na Stadionie Narodowym dokładnie 5,91 metra. Co ciekawe, tuż za nim w klasyfikacji konkursu uplasował się... jego młodszy brat Valentin, który skoczył o prawie 30 centymetrów niżej. Skład podium tamtych zawodów uzupełnił nasz reprezentant, Paweł Wojciechowski.

Największa gwiazda zeszłorocznej edycji Memoriału - tyczkarz Renaud Lavillenie (fot: Rafał Oleksiewicz/PressFocus)
 
Oprócz wspomnianych wcześniej lekkoatletów, od 2009 roku w memoriale naszej najmłodszej mistrzyni olimpijskiej wystąpiło wielu innych medalistów Igrzysk Olimpijskich i Mistrzostw Świata. Do grona gwiazd zza granicy, które do tej pory wzięły udział w zawodach w Warszawie, można również zaliczyć m.in. dyskobola Roberta Hartinga (mistrza olimpijskiego z Londynu, długo uznawanego za największego rywala Piotra Małachowskiego w walce o największe laury), młociarza Krisztiana Parsa, który także zgarnął złoto olimpijskie w Londynie czy Rosjankę Tatianę Łysenko – dwukrotną złotą medalistkę w Mistrzostwach Świata w rzucie młotem. 
 
Gwiazda się ceni
Prawdziwym strzałem w dziesiątkę okazało się jednak zaproszenie do udziału w Memoriale w 2014 roku samego Usaina Bolta. - Pomysł zaproszenia Usaina narodził się w 2012 roku. Pierwszy rok poświęciliśmy na badanie terenu, zaś zabiegi bezpośrednio zmierzające do ściągnięcia go do Polski rozpoczęliśmy po podjęciu decyzji o przeniesieniu mityngu na Stadion Narodowy. Rozmowy zainaugurowane zostały w lipcu 2013 r. Zanim jednak przekonaliśmy Bolta, musieliśmy najpierw wpłynąć na jego trenera Glena Millsa, który miał decydujące zdanie i musiał ocenić, czy start w nowym miejscu będzie dla jego podopiecznego optymalny. Dopiero potem negocjowaliśmy z zawodnikiem i jego menedżerem – przyznaje Marcin Rosengarten, dyrektor Memoriału Kamili Skolimowskiej. 
 
Co prawda rozmowy z Boltem na temat finansów trwały bardzo krótko, jednak opłacenie jego udziału w konkursie kosztowało podobno więcej niż opłacenie wszystkich pozostałych uczestników mityngu razem wziętych. Jeden z najwybitniejszych lekkoatletów w historii pokazał za to w Warszawie niebywałą sportową klasę, uzyskując w biegu na 100 metrów wynik 9,98 sekund. To do dziś niepobity rekord świata w hali. Bolt po zawodach czuł się znakomicie, ale odczuwał lekką... zazdrość względem Pawła Fajdka. Jamajczyk przyznał, że Polak całkowicie skradł mu show, gdyż w trakcie jego występu ustanowił on nowy rekord Polski w rzucie młotem. 

 
W trakcie swojej przebogatej kariery Bolt był w stanie zdobyć osiem złotych medali olimpijskich, 11 razy stanął na najwyższym stopniu podium w MŚ i cały czas dzierży rekordy świata w biegu na 100 i 200 metrów. Po nieudanych Mistrzostwach Świata w Londynie w 2017 roku, Jamajczyk postanowił zakończyć karierę lekkoatlety, całkowicie poświęcając się.. piłce nożnej. Choć sporo mówiło się o jego ewentualnym zasileniu południowoafrykańskiej drużyny Mamelodi Sundowns FC, na razie 31-latek wystąpi spotkaniu charytatywnym, które zostanie rozegranie 10 czerwca br. na stadionie Old Trafford w Manchesterze. 
 
Na razie nie wiadomo, jakie zagraniczne gwiazdy wystąpią w tegorocznym Memoriale, który po 9 latach został przeniesiony z Warszawy na Stadion Śląski. Dotychczasowa historia mytingu każe być pewnym, że - jak co roku - gwiazd nie zabraknie. - Memoriał odbędzie się raptem kilka dni po Mistrzostwach Europy w Berlinie, czyli największej w tym sezonie imprezie w tej dyscyplinie sportu. Spodziewamy się tam gradu medali dla "Biało-Czerwonych", sądzę więc, że na Stadion Śląski trafimy w momencie, w którym nasi sportowcy znajdą się w absolutnym centrum uwagi. Anita Włodarczyk, Paweł Fajdek, Piotr Małachowski, Adam Kszczot, Piotr Lisek to przecież magnesy, które z pewnością przyciągną na Śląski wielką widownię - zapowiada Marcin Rosengarten. - Na Memoriale Kamili Skolimowskiej zawsze byli wszyscy najwięksi w danym sezonie. Gwiazdy lśniące największym blaskiem przyjeżdżają do nas bardzo chętnie, bo poziom sportowy jest tu bardzo wysoki - zapewniał nas niedawno dyrektor Memoriału.

Już potwierdzonymi lekkoatletami są w tym momencie ambasadorzy imprezy, Anita Włodarczyk i Piotr Małachowski. Dwójka polskich wybitnych zawodników, medalistów olimpijskich, została uznana za swoistych rodziców chrzestnych rzutni na chorzowskim stadionie. To gwarancje, że to miejsce będzie w przyszłości świadkiem niesamowitych lekkoatletycznych pojedynków uwieńczonych rekordowymi wynikami. 
 
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również