#2 Falstart ekstraklasowiczów, sukcesy skoczków

01.01.2019

W lutym zostały wznowione rozgrywki LOTTO Ekstraklasy, jednak Górnik i Piast rozpoczęły zmagania od sporego falstartu. Pozostałe kluby dopinały swoje transfery, w Chorzowie sporo było mowy o aferze odzieżowej, a ogromną radość przynieśli nam polscy skoczkowie. 

Norbert Barczyk/PressFocus

W lutym śląskie zespoły dopinały ostatnie transfery oraz kończyły swoje przygotowania do rundy wiosennej. Przed ciężką walką o utrzymanie uzbroił się Rozwój Katowice, pozyskując swojego wychowanka, Tomasza Wróbla. Do Podbeskidzia trafił prawy obrońca, Filip Modelski, GKS Tychy pozyskał napastnika Jakuba Vojtusa, natomiast Górnik Zabrze potwierdził transfer Adriana Gryszkiewicza dzień przed wznowieniem rozgrywek Ekstraklasy. 

Beniaminek na początku lutego podpisał nową umowę sponsorską z STS-em, ale początek wiosennych zmagań wypadł w jego wykonaniu fatalnie. Eksperymentalnie złożona linia defensywna nie dała sobie rady w Płocku i choć Górnik dwukrotnie obejmował prowadzenie po błędach Thomasa Dahne, ostatecznie uległ Wiśle 2:4. Słaby początek wiosny zanotował również gliwicki Piast. Podopieczni Waldemara Fornalika przegrali u siebie z Jagiellonią Białystok 0:2, a o sobie dała znać przede wszystkim słabo dysponowana obrona. Po tej serii gier zawodnicy z Okrzei utknęli na samym dnie ligowej tabeli. Oba kluby zaliczyły jednak solidne przełamanie w następnej kolejce - Piast wywiózł cenne 3 punkty z Gdańska, natomiast Górnik w znakomitym stylu ograł Termalikę 3:0. 

Znakomitą wiadomością dla kibiców z Zabrza był również potwierdzenie, że Górnik już w marcu rozegra sparing z zaprzyjaźnionym Hajdukiem Split. Prezent dla swoich fanów sprawiła także katowicka GieKSa. 27 lutego miała bowiem miejsce premiera filmu Michała Muzyczuka pt. „Dekada GieKSy”, przedstawiająca najpiękniejszy okres w historii funkcjonowania klubu, czyli jego sukcesy w latach 80. i 90. 

W przeciwieństwie do wspomnianych wcześniej drużyn Górnika i Piasta, kluby z niższych szczebli rozgrywały w lutym tylko mecze sparingowe, choć w niektórych spotkaniach było naprawdę ostro (w pojedynku GKS-u Katowice z młodzieżową drużyną Dynama Kijów, sędzia pokazał dwie czerwone kartki).

Ostro zrobiło się również po… aferze odzieżowej, którą spowodował dyrektor Ruchu, paradujący w kurtce z naszywką Legii. - Wychodzę z założenia, że od tego co się nosi na grzbiecie ważniejsze jest to, co się nosi w sercu. A tam mam miejsce i na „L” i na „R” i na cała polską piłkę od Left do Right. Jeśli jakikolwiek kibic Ruchu poczuł dyskomfort na widok mojej legijnej kurtki zapewniam, że potrafię wyciągać wnioski. A kurtkę mam też inną, choć może nie tak ciepłą – przyznał Krzysztof Ziętek w oświadczeniu, opublikowanym na stronie pierwszoligowca.

Jednym z głównych pozytywów po stronie Ruchu było za to wykupienie historycznego herbu, zastawionego przez poprzednie władze „Niebieskich”. Dodatkowo prezes Janusz Paterman zapowiedział na mównicy chorzowskiego kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, że jego zespół jest gotowy na walkę o ligowy byt. Mimo zapowiedzi klub nie wypełnił wymogu Komisji Licencyjnej w sprawie spłaty zaległości wobec byłych piłkarzy i trenerów, ale ligową wiosnę zaczął z dorobkiem, z jakim kończył ubiegły rok. Trybunał Arbitrażowy przy PKOl zdecydował o wstrzymaniu decyzji PZPN-u o odjęciu sześciu punktów ze skromnego dorobku „Niebieskich”.

Zmiany dosięgły również system rozgrywek w Ekstraklasie oraz na jej zapleczu. Rada nadzorcza Ekstraklasa SA podjęła decyzję, że najwyższa liga wciąż będzie rozgrywana formatem ESA-37, czyli po 30 kolejkach rozegranych zostanie siedem kolejnych (podział na grupy mistrzowską i spadkową, ale bez dzielenia punktów). Od sezonu 2019/2020 spadać będą trzy drużyny. Bezpośredni awans do Ekstraklasy wywalczą dwa pierwsze zespoły 1. Ligi, natomiast o trzecie premiowane miejsce powalczą w barażach ekipy z miejsc 3-6.

Ciekawie w lutym było również na skoczniach narciarskich, a najlepsi zawodnicy rywalizowali m.in. o medale olimpijskie w Pyeongchangu. Kamilowi Stochowi udało się obronić złoto na dużej skoczni, natomiast zespół trenera Horngachera zdobył pierwszy drużynowy medal na IO. W składzie „brązowej czwórki” zabrakło jednak Piotra Żyły, choć wiślanin w przedolimpijskim konkursie w Willingen był w stanie wskoczyć na 3. miejsce. 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również