Znak firmowy Kołodzieja

08.12.2008
Dariusz Kołodziej został bohaterem Zabrza. Atomowym uderzeniem z rzutu wolnego strzelił swojego pierwszego gola w ekstraklasie i zapewnił Górnikowi cenne trzy punkty.
Były gracz Podbeskidzia od samego początku meczu z Jagiellonią Białystok próbował sił i uderzał z dystansu na bramkę Piotra Lecha. - Można powiedzieć, że do trzech razy sztuka. Już pierwszy strzał ze środka mógł się zakończyć golem. Gdyby piłka leciała trochę niżej, to byłaby bramka. Cieszę się, że jednak wpadło z wolnego. Choć szkoda tego drugiego, bo zabrakło kilku centymetrów. Przy 2-0 nie byłoby tej nerwowej końcówki - mówił szczęśliwy Kołodziej.

Pomocnik na swoje premierowe trafienie w barwach Górnika musiał czekać do ostatniego spotkania tej jesieni. - To był idealny moment na pierwszego gola w ekstraklasie. Chciałbym go zadedykować rodzinie oraz naszym wspaniałym kibicom, którzy po raz kolejny doskonale nas wspierali. Naprawdę fajnie się wychodzi z tego tunelu, widząc całą trybunę w barwach Górnika. Dziękujemy za wspaniałą atmosferę i cieszymy się, że przynajmniej na koniec udało nam się naszym sympatykom odwdzięczyć. Tej jesieni nie byli przez nas rozpieszczani - zaznaczał 26-letni zawodnik, który mógł w tym meczu zagrać w barwach… Jagiellonii. - „Jaga” mogła kupić mnie za śmieszne pieniądze, ale ostatecznie się na ten transfer nie zdecydowali. Trochę się im zrewanżowałem - uśmiechał się Kołodziej.

Za zwycięskiego gola pomocnik Górnika otrzymał koguta. Co z nim zrobi? - Czeka go delikatna śmierć - humanitarna - śmiał się. - Cieszę się, że go dostałem, bo jest to jakiś symbol. Zawiozę go do rodziny na święta. Obie mamy się ucieszą. Na pewno będą wiedziały, co z nim zrobić - zakończył wyraźnie zadowolony.
autor: Sebastian Skierski

Przeczytaj również