Zabrakło skuteczności. GKS remisuje w Łodzi.

22.09.2018
GKS Tychy nadal pozostaje bez wygranej na wyjeździe, ale dziś oglądaliśmy zupełnie inny zespół Trójkolorowych niż w poprzednich spotkaniach. Tyszanie wreszcie zagrali ciekawą, ofensywna piłkę, ale z Łodzi wracają z jednym punktem.
Rafał Rusek/Press Focus
Kibiców tyskiego GKS-u i ŁKS-u Łódź łączą przyjacielskie stosunki i często "mecze przyjaźni" nie dostarczają kibicom zbyt wielu emocji, gdyż żadna z drużyn nie chce zrobić drugiej krzywdy. Dziś mieliśmy jednak mały wyjątek od reguły, bo na boisku działo się naprawdę sporo.

Tyszanie z reguły kiepsko rozpoczynają spotkania i później muszą gonić wynik. W spotkaniu z ŁKS-em to jednak oni ruszyli do ataku od pierwszych minut. Jeszcze przed upływem kwadransa byli bliscy objęcia prowadzenia, gdy Vojtus bardzo ładnie znalazł podaniem Grzeszczyka, ale jego uderzenie zatrzymało się na słupku bramki gospodarzy. łodzianie nie pozostawali dłużni i często gorąco było także pod bramka Jałochy. Ten jednak od kilku spotkań jest pewnym punktem swojego zespołu i dziś również tyski bramkarz należał do najjaśniejszych postaci na boisku. Pochwalić należy również jego vis a vis, który podobnie jak Jałocha w kilku sytuacjach ratował swój zespół. W końcówce pierwszej połowy tyszanie zdominowali rywali i piłka przebywała głównie w okolicach pola karnego łodzian, ale zdecydowanie brakowało skuteczności.

po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Nadal to Trójkolorowi prowadzili grę i to oni byli bliżsi objęcia prowadzenia. Szczególnie groźnie było przy stałych fragmentach gry egzekwowanych przez Łukasza Grzeszczyka. Kapitan GKS-u wyraźnie wraca do formy jaką prezentował na wiosnę. Może nie jest jeszcze idealnie, ale momentami było widać przebłyski jego wysokich umiejętności. W 69 minucie świetną akcja popisał się Mateusz Grzybek, który oddał bardzo mocny strzał zza pola karnego, ale Kołba zdołał końcami palców wybić piłkę na rzut rożny. Kilka chwil później to goście mogli zdobyć bramkę. Nie popisali się tyscy obrońcy, którzy zostawili zbyt wiele miejsca Kujawie, ale strzał napastnika ŁKS-u przeleciał minimalnie nad poprzeczką. Podobnie było w 79 minucie, gdy z Bryła uderzał z kilku metrów, ale piłka jakimś cudem minęła słupek bramki Jałochy. Końcówka meczu należała do gospodarzy, którzy próbowali raz po raz dośrodkowywać w pole karne tyszan, ale defensywa zespołu Ryszarda Tarasiewicza zachowała czujność i czyste konto do ostatniego gwizdka sędziego.

GKS Tychy remisuje więc w Łodzi, gdzie przez większą część meczu był zespołem lepszym. W tyskiej ekipie brakuje skutecznego napastnika, który potrafi "z niczego" zdobyć gola. Taki może być Jakub Vojtus, ale widać, że Słowak wciąż nie jest w najlepszej dyspozycji.

ŁKS Łódź - GKS Tychy (0:0)


ŁKS: Kołba – Grzesik, Rozwandowicz, Sobociński, Bogusz – Bielak, Wolski, Łuczak (80' Kostyrka)– Pyrdoł (57' Kujawa), Bryła, Dani Ramirez

GKS: Jałocha – Grzybek, Kowalczyk, Tanżyna, Abramowicz – Piątek, Daniel – Adamczyk (73' Monterde), Grzeszczyk, Bernhardt (67' Mańka), Vojtus (89' Steblecki)

Żółte kartki: Kujawa, Sobociński - Daniel, Tanzyna, Vojtus
Sędzia: Artur Aluszyk (Szczecin)
Widzów: 4512


 
źródło: SportSlaski.pl
autor: Michał Piwoński

Przeczytaj również