Z kogo się śmiejecie? Z siebie się śmiejecie!

12.12.2016
W mediach gruchnęła informacja o kolejnych problemach chorzowskiego Ruchu. 14-krotnym Mistrzom Polski w oczy coraz mocniej zagląda widmo zniknięcia z mapy poważnego futbolu. Wśród piłkarskiej społeczności poruszenie, część kibiców innych śląskich klubów już mrozi szampany, tak na wypadek urzeczywistnienia dramatu przy Cichej.
Rafał Rusek/PressFocus
W Katowicach i Zabrzu cieszą się z widma degradacji Ruchu. W Chorzowie co dwa tygodnie mają ubaw z fatalnej frekwencji przy Bukowej, a co roku nabijają się z nieudanych prób powrotu katowiczan do Ekstraklasy. W Zabrzu sami z hukiem spadli z ligi, a drużyna Górnika ogląda plecy rywali z Wigier Suwałki, co z szyderczym uśmiechem kwitują na obiekcie Piasta. Wdzięcznym obiektem drwin stała się bytomska Polonia, która od lat jest synonimem biedy i organizacyjnej degrengolady. 
 
Stawiam tezę, że przeciętny kibic w regionie - bez względu na to któremu z wiodących klubów sympatyzuje - od dwóch dekad szlachetny trunek ma okazję odkorkować tylko wtedy, gdy nie wiedzie się lokalnemu rywalowi. Śląski kibic, przyzwyczajony do szarości i przeciętności, a odzwyczajony od sportowych sukcesów największą radość, satysfakcję, przeżywa gdy u sąsiada dzieje się źle. Żyjemy w czasach, w których każdy może pośmiać się z każdego, ale nikt i nikomu nie ma czego zazdrościć!
 
"GKS zbankrutuje, Ruch z ligi spadnie, zostanie tylko Górnik i Śląskiem zawładnie" - taką wizję kilkanaście lat temu snuli w Zabrzu. Wtedy jeszcze o przyjaźni z kibicami z Katowic nie było mowy. Katowiczanie właśnie na lata żegnali się z poważną piłką, Chorzów mknął w kierunku ówczesnej II ligi - zabrzanie stawali przed szansą "zdominowania" rynku. Rzeczywistość mocno zweryfikowała tamte marzenia, choć było blisko - firma Allianz miała zagwarantować, że przy Roosevelta w końcu "zagrają jak za dawnych lat". Nie zagrali, ku ogromnej uciesze fanów zza miedzy. Mijają lata, a obraz nędzy i rozpaczy nabiera coraz smutniejszych kolorów. 
 
Tymczasem mentalność śląskich trybun wciąż każe im szukać pocieszenia w problemach innych. Kibice "niebieskich", gdy tylko ochłoną z utęsknieniem będą wyczekiwać pociągnięcia za sobą zadłużonych po uszy Górników z Zabrza. Ci i tak na dobre zadomowili się na zapleczu elitarnych rozgrywek, a prezydent miasta zarządzającego klubem nawet nie zauważa powodów do niepokoju. Aferą żyje też trójkolorowa część Katowic jakby nie dostrzegając, że obiekt przy Bukowej ma ochotę odwiedzać - i to w porywach - raptem 2500 ludzi. I pal licho, gdy idzie tylko o sportowe niepowodzenia - to wpisane jest w rywalizację, w naturę zagorzałego kibica. Gorzej, gdy chodzi o przetrwanie śląskich legend najpopularniejszej dyscypliny sportu.
 
Zdaje się, że wciąż nie zauważamy, że jako region staliśmy się jedynie piłkarskim zaściankiem. Szaro-burym muzeum, z legendami o górnikach, hutnikach i wiekopomnych rywalizacjach o mistrzowskie tytuły. Że okazji do derbowych konfrontacji mamy coraz mniej, a lada moment rzesze fanów ze Śląska będą emocjonować się tym, co dzieje się w niższych ligach, gdzieś między Woźnikami a Knurowem. Dziadek opowiadał o wyczynach Cieślika i Pohla, ojciec zabierał na derbowe starcia, kluczowe dla losów największych krajowych laurów. My? Opowiemy co najwyżej o tym, jak to "GieKSę" pogoniono z aferą korupcyjną w tle, a Ruch spuszczono z niej za kombinowanie przy umowach piłkarzy.

Z regionu ucieka uzdolniona młodzież, gracze z nazwiskami wracają ewentualnie na piłkarską emeryturę, staliśmy się poletkiem do ogrywania piłkarzy z mocniejszych ośrodków i ostatnią szansą dla "odpalanych" z zawodowej piłki. W międzyczasie gdzieś, niezauważenie zniknęły bytomskie Szombierki, Ruch z Radzionkowa czy Odra Wodzisław. Naprawdę dalej wierzymy, że na krzywdzie drugiego zbudujemy własną potęgę? Naprawdę, mimo doświadczeń, chcemy kolejnych zapaści, radości z dowodów na degradację śląskiej piłki? I to wszystko ściskając jednocześnie szale z Górnośląskim herbem w dłoni?
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również