Wyrównany pojedynek przy Edukacji. GKS zremisował z liderem

26.10.2019

W piętnastej kolejce Fortuny 1. Ligi GKS Tychy podejmował na własnym stadionie lidera z Poznania. Remisowy wynik odzwierciedlił przebieg spotkania, w którym żaden zespół nie zdołał zdominować przeciwnika. Pięknym golem popisał się Maciej Mańka, który grając na prawej obronie zanotował w tym sezonie już trzy trafienia oraz tyle samo asyst.

Łukasz Sobala/PressFocus

W sobotni wieczór GKS Tychy podejmował na własnym stadionie Wartę Poznań, która na południe Polski przyjechała w roli lidera Fortuny 1. Ligi. Dobra forma „Zielono – białych” w obecnych rozgrywkach może zaskakiwać, gdyż jeszcze w ubiegłym sezonie piłkarze z Wielkopolski, będąc beniaminkiem zaplecza PKO Ekstraklasy, do ostatnich kolejek musieli bić się o utrzymanie. Latem poznaniacy dokonali jednak rewolucji w szatni, w wyniku której z zespołu odeszło aż trzynastu zawodników, a na ich miejsce pozyskano dwunastu nowych graczy. Do zmiany doszło również na ławce trenerskiej, bowiem od początku bieżącej rundy Wartę z powodzeniem prowadzi Piotr Tworek.

Rywalizacja rozgrywana w ramach piętnastej serii gier Fortuny 1. Ligi miała wyjątkowe znacznie dla dwóch piłkarzy. Mowa oczywiście o Tomaszu Boczku, który w barwach tyskiej drużyny wystąpił w 56 spotkaniach, a w drugim roku w GKS-ie środkowy defensor rozegrał wszystkie możliwe minuty w sezonie, oraz Łukaszu Grzeszczyku. Kapitan, jak również najlepszy strzelec i asystent sobotnich gospodarzy, reprezentując poznański klub w 2012 i 2013 roku, w 29 występach zdobył trzy gole oraz obejrzał jedną czerwoną kartkę. Co ciekawe, doświadczony pomocnik opuścił boisko w starciu z… tyszanami.

W pierwszej lidze GKS miał okazję mierzyć się z Wartą czterokrotnie. W tych meczach Ślązacy ani razu nie byli zmuszeni uznawać wyższości rywala, a ostatnia konfrontacja pomiędzy sobotnimi przeciwnikami przy Edukacji 7 zakończyła się jednobramkowym zwycięstwem tyskiego zespołu, któremu wygraną zagwarantował gol 18-letniego Kacpra Piątka. Tym razem, starcie podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza z poznaniakami można było nazwać pojedynkiem najskuteczniejszej ofensywy z najszczelniejszą obroną rozgrywek. Stwierdzenie, że „Trójkolorowi” prezentują w obecnym sezonie „radosny futbol”, wydaje się jak najbardziej właściwe, bowiem zdołali oni strzelić aż 30 bramek (z czego 17 przed własną publicznością), lecz nie ustrzegli się również od straty 23 trafień. Piłkarze z Wielkopolski są zdecydowanie bardziej wyrachowani w swoich działaniach, gdyż w bieżących rozgrywkach Adrian Lis, broniący dostępu do bramki Warty, wyciągał piłkę z siatki zaledwie trzynaście razy.

Pierwszą klarowną sytuacją w piątym starciu GKS-u z poznańskim zespołem była szansa dwukrotnie zmarnowana przez Roberta Janickiego. Tyszan od straty gola uchronił Konrad Jałocha, który pomimo świetnej interwencji wypuścił piłkę z rąk oraz Maciej Mańka, blokujący ponowne uderzenie na linii bramkowej.

Początek pierwszej połowy należał do Warty Poznań, która dłużej utrzymywała się przy futbolówce i potrafiła stworzyć sobie więcej okazji do oddania strzału. W dalszej części tej odsłony coraz częściej do głosu dochodzili gospodarze, czego wynikiem były niewykorzystane okazje bramkowe Dominika Połapa. Wychowanek śląskiej drużyny dwa razy poderwał z siedzeń kibiców przy Edukacji 7, lecz w obu sytuacjach sprytniejsi okazywali się defensorzy gości, którzy zatrzymywali 19-letniego skrzydłowego.

Podobny scenariusz miał miejsce po przerwie. Już w 50. minucie Jałocha zmuszony został do efektownej parady za sprawą uderzenia głową Michała Jakóbowskiego z okolic jedenastego metra. Kilka chwil później groźnym strzałem zza pola karnego popisał się Łukasz Trałka, ale golkiper GKS-u i tym razem zachował czujność.

Sześć minut później odpowiedzieli jednak gospodarze, którzy przeprowadzili składną akcję zwieńczoną pięknym golem Macieja Mańki. Po kilku podaniach przed „szesnastką” gości piłka trafiła pod nogi Łukasza Grzeszczyka. Ten natychmiastowo wycofał do lepiej ustawionego Mańki, a prawy obrońca podciął futbolówkę i lekkim, lecz precyzyjnym uderzeniem umieścił ją w prawym narożniku bramki Adriana Lisa. Gol pozwolił skutecznemu obrońcy powiększyć dorobek strzelecki do trzech trafień, a kapitan GKS-u i były zawodnik Warty, dzięki bramce może chwalić się już siedmioma asystami w bieżących rozgrywkach.

Radość z prowadzenia nie trwała jednak długo, bowiem w 65. minucie Warta wyrównała stan rywalizacji. Wprowadzony na boisko z ławki rezerwowych Gracjan Jaroch wymanewrował w polu karnym Marcina Biernata i z lewej strony uderzył na bramkę tyszan. Jałocha poradził sobie z pierwszym strzałem, lecz już bezsilny był wobec dobitki Jakóbowskiego, który z metra umieścił piłkę w siatce.

Duże ożywienie w grze ofensywnej gospodarzy wprowadziła zmiana Szymona Lewickiego, który zmienił na murawie Mateusza Piątkowskiego. Pomimo kliku prób tyszan w końcówce spotkania, jak również paru szans gości w drugiej połowie, wynik spotkania nie uległ zmianie, a rywale podzielili się punktami. Mecz można by podzielić na fazy, w których raz dominowali podopieczni Ryszarda Tarasiewicza, a raz inicjatywę przejmowali poznaniacy. Trudno wskazać lepiej dysponowany zespół, jednak gospodarze zostawili po sobie dobre wrażenie w konfrontacji z faworyzowanym przed starciem liderem Fortuny 1. Ligi.

GKS Tychy – Warta Poznań 1:1 (0:0)

1:0 – Maciej Mańka 56’
1:1 – Michał Jakóbowski 65’

GKS: Jałocha – Mańka, Biernat, Sołowiej, Szeliga – Steblecki, Daniel – Połap, Grzeszczyk, Szumilas (30’ Krišto) – Piątkowski (71’ Lewicki).
Trener: Ryszard Tarasiewicz.

Warta: Lis – Grobelny, Kieliba, Ławniczak, Kiełb – Kupczak, Trałka – Jakóbowski, Janicki (80’ Laskowski), Napołow (67’ Rybicki) – Kiklaisz (60’ Jaroch).
Trener: Piotr Tworek.

Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok)
Żółte kartki: Steblecki, Daniel, Piątkowski, Szeliga (GKS) – Grobelny, Janicki, Kiełb, Jakóbowski (Warta)

Widzów: 3816

autor: Mateusz Antczak

Przeczytaj również