Wynik jest, styl wciąż do poprawy. Biało-czerwoni wygrywają w "Kotle Czarownic"

11.11.2020

Piłkarze reprezentacji Polski zaliczyli dość udany powrót na chorzowski Stadion Śląski. Mimo tego, że Ukraina była w dzisiejszym meczu stroną przeważającą, to podopieczni Jerzego Brzęczka wykazali się zabójczą skutecznością i odnieśli zwycięstwo 2:0 po bramkach Krzysztofa Piątka i Jakuba Modera.

Rafał Rusek/PressFocus

Po dwóch latach przerwy i meczu Ligi Narodów z Włochami, piłkarze reprezentacji Polski wrócili dziś na chorzowski Stadion Śląski. Tym razem jednak o atmosferę sportowego święta miało być trudniej, gdyż z powodu panującej pandemii towarzyskie spotkanie z Ukrainą musiało odbyć się bez udziału publiczności. O całkowite zapłonięcie słynnego „Kotła Czarownic” chcieli zatem zadbać podopieczni Jerzego Brzęczka, na których podczas ostatniego zgrupowania w 2020 roku czekają decydujące zmagania w Lidze Narodów i walka o awans do turnieju finałowego wspomnianych rozgrywek.

Pojedynek z Ukrainą można było zatem potraktować jako pewną próbę sił oraz poligon doświadczalny dla piłkarzy, którzy rzadziej przywdziewają biało-czerwone barwy. Z tego powodu w wyjściowym składzie Polaków pojawili się chociażby pochodzący z Zabrza Łukasz Skorupski, były piłkarz Górnika Paweł Bochniewicz, a także dwóch debiutantów na prawej stronie: obrońca Robert Gumny oraz skrzydłowy Przemysław Płacheta. - Taki był zamysł tego zgrupowania, by ci młodzi piłkarze mogli tu przyjechać i dostać szansę, nie tylko potrenowania, ale też gry, gdy mamy ostatnie spotkanie towarzyskie - mówił Jerzy Brzęczek niedługo przed środową rywalizacją.

Na murawie chorzowskiego stadionu można było spodziewać się wyrównanej rywalizacji, co zresztą zapowiadał selekcjoner naszego rywala, Andrij Szewczenko. - Czeka nas niewątpliwie zacięty oraz ciekawy mecz - mówił przed spotkaniu były legendarny napastnik Milanu czy Chelsea. Jego podopieczni postanowili nie czekać długo na rozwój wypadków i w pierwszych 10 minutach stworzyli sobie dwie świetne okazje do objęcia prowadzenia. Najpierw Skorupskiego do podjęcia interwencji zmusił Oleksandr Zinczenko, ale bramkarz zdołał sparować piłkę przed siebie po uderzeniu z dystansu zawodnika Manchesteru City.

Chwilę później goście stanęli przed jeszcze dogodniejszą okazją, gdy Paweł Bochniewicz sfaulował w polu karnym Andrija Jarmołenkę, a ukraiński skrzydłowy sam postanowił wymierzyć sprawiedliwość z 11 metrów. Polski bramkarz nie wyczuł co prawda intencji strzelającego, ale miał o tyle szczęścia, że futbolówka po tym uderzeniu odbiła się od prawego słupka. W kolejnych minutach obraz gry wcale nie ulegał zmianie. To przyjezdni sprawiali znacznie lepsze wrażenie, imponując większą kulturą gry i stawianym wysokim pressingiem, ale także częstszą grą w ataku pozycyjnym. Z kolei w naszych poczynaniach zdecydowanie brakowało zrozumienia w eksperymentalnie ustawionej linii defensywnej, jakiegokolwiek przyspieszenia czy też szybszego wychodzenia na pozycje, ale również po prostu pomysłu na zaskoczenie lepiej dysponowanej obrony rywala.

Gdy zgromadzonym przed telewizorami kibicom mogło się wydawać, że to Ukraińcy będą bliżsi otwarcia wyniku, w 40. minucie doszło do bardzo kuriozalnej sytuacji. W pozornie niegroźnym momencie Andrij Łunin wyszedł z bramki w stylu Manuela Neuera w okolice 35 metra, ale nie zdołał oddalić zagrożenia i nie wybił dokładnie piłki. Z poważnego błędu golkipera skorzystał Piotr Zieliński, który przejął bezpańską futbolówkę, zagrał ją do Krzysztofa Piątka, a napastnik Herthy Berlin dalekim strzałem umieścił ją w pustej bramce. Na przerwę piłkarze trenera Brzęczka schodzili zatem z korzystnym wynikiem, ale nie będzie kontrowersyjnym stwierdzenie, że rezultat 1:0 w ogóle nie oddawał przebiegu dotychczasowej rywalizacji. 

Biało-czerwoni mogli zatem mówić o sporym szczęściu, choć akurat w 48. minucie nam ono nie dopisało, bowiem w naszym polu karnym doszło do dotknięcia piłki łokciem przez jednego z ukraińskich defensorów. Sędzia Schuettengruber nie podyktował jednak w tej sytuacji rzutu karnego. Poza tą stykową sytuacją, obraz gry specjalnie nie ulegał zmianie. To Ukraińcy wciąż dyktowali tempo, spokojniej rozgrywali piłkę i to oni tworzyli sobie znacznie groźniejsze okazje bramkowe. Łukasz Skorupski musiał podjąć interwencję chociażby w 52. minucie, gdy z najwyższym trudem sparował nad poprzeczką uderzenie Wiktora Tsygankowa zza pola karnego.

Zamiast jednak odrobić powstałe straty, dziesięć minut później bramkarz Ukrainy musiał ponownie wyciągnąć piłkę z siatki. Gola na 2:0 zdobył wprowadzony kilkanaście sekund wcześniej Jakub Moder, który umiejętnie wykorzystał zamieszanie w szesnastce i dobił oddany przez siebie strzał z najbliższej odległości. Tym samym najdrożej sprzedany piłkarz w historii naszej Ekstraklasy zdobył swoją debiutancką bramkę w biało-czerwonych barwach. Od tego momentu Polacy skupili się przede wszystkim na spokojnej obronie korzystnego wyniku. Co prawda optyczną przewagę dalej posiadali podopieczni trenera Szewczenki, ale z ich długiego rozgrywania piłki na naszej połowie niezbyt wiele wynikało. Może poza sytuacją z 76. minuty, gdy ponownie przed szansą na pokonanie Skorupskiego stanął Tsygankow, ale pomocnik w sytuacji sam na sam posłał piłkę obok słupka. 

Ostatecznie środowy mecz zakończył się dwubramkową wygraną Polaków, którzy dzięki temu w dobrych nastrojach przystąpią do decydujących pojedynków w Lidze Narodów.  

Polska - Ukraina 2:0 (1:0)

1:0 - Krzysztof Piątek 40’

2:0 - Jakub Moder 62’

Składy: 

Polska: Skorupski - Rybus (79’ Reca), Bochniewicz, Walukiewicz, Gumny (78’ Bereszyński) - Zieliński (46’ Jóźwiak), Góralski (62’ Linetty), Klich, Płacheta (83’ Szymański) - Piątek, Milik (62’ Moder). Trener: Jerzy Brzęczek

Ukraina: Łunin - Mychajliczenko, Matwijenko, Krywcow, Konopla (63’ Bondar) - Zinczenko (56’ Charatin), Makarenko, Kowalenko (76’ Sydorczuk) - Zubkow (46’ Tsygankow), Jaremczuk (46’ Moraes), Jarmołenko (46’ Marlos). Trener: Andrij Szewczenko 

Sędzia: Manuel Schuettengruber (Austria)

Żółte kartki: Góralski (Polska) - Charatin (Ukraina)

Widzów: bez publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również