Wyjazdowa niemoc trwa

30.08.2019

Górnik Zabrze wciąż czeka na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Tym razem podopieczni trenera Marcina Brosza dali się pokonać Arce Gdynia, która na ligową victorię czekała od początku rozgrywek.

Norbert Barczyk/PressFocus

Początek należał do podopiecznych trenera Marcina Brosza. W 5. minucie Igor Angulo dostał piłkę od Davida Kopacza i oddał sprytny strzał w kierunku bramki Pavelsa Steinborsa. Były golkiper zabrzan nie dał się jednak zaskoczyć, wybijając piłkę nad poprzeczkę. Goście częściej byli przy piłce, choć nie przekładało się to na bramkowe okazje. Tymczasem po kwadransie coraz odważniej zaczęła poczynać sobie Arka. Mecz zrobił się wyrównany, a oba zespoły miały po dwie okazje ku temu, by otworzyć wynik meczu. Pojedynek między Maciejem Jankowskim a Angulo zakończył się jednak bezbramkowo. Ten pierwszy najpierw, w 35. minucie po tym jak lewą stroną pola karnego przedarł się Davit Skhirtladze, nie znalazł sposobu na świetnie interweniującego Martina Chudego. Kilka minut później - tym razem po dośrodkowaniu z prawej strony boiska - przestrzelił o centymetry uderzając piłkę bez przyjęcia. Celnie uderzał za to Angulo, ale najpierw Steinbors dwukrotnie bardzo pewnie bronił próby króla strzelców poprzedniego sezonu Ekstraklasy.

Źle zaczęła się dla zabrzan druga odsłona. Obrońcy zabrzan mieli duże problemy z upilnowaniem Shkirtladze. W 53. minucie jego uderzenie zza pola karnego końcami palców bronił jeszcze Chudy, ale 3 minuty później po kolejnej próbie Gruzina Słowak skapitulował. Shkirtladze po dokładnym dograniu od Adama Marciniaka pięknie złożył się do strzału, dając prowadzenie Arkowcom. 

Górnik po zmianie stron rozczarowywał. Próby doprowadzenia do remisu były mizerne, kłopoty z tyłu zdawały się tymczasem coraz wyraźniejsze. Rezultat mógł podwyższyć Skhirtladze, tym razem jednak uderzenie po zagraniu Marciniaka wyszło mu zdecydowanie gorzej niż w przypadku akcji bramkowej. Na kwadrans przed końcem Gruzin kolejny raz wpadł w pole karne przyjezdnych, ale jego zagrania wzdłuż bramki nie udało się przeciąć żadnemu z kolegów. Podopieczni Marcina Brosza okazje do zdobycia gola stworzyli sobie dopiero w końcowej fazie meczu. W 80, minucie  po rzucie rożnym źle trafił w piłkę stojący 5 metrów od bramki Steinborsa Przemysław Wiśniewski. Cztery minuty później Jesus Jimenez dośrodkował, piłka otarła się o włosy Igora Angulo, ale do samego końca czujny był Pavels Steinbors, łapiąc futbolówkę w ręce.

W końcówce kropkę nad "i" powinni postawić gdynianie. Najpierw z dystansu huknął wracający do Gdyni Marko Vejinović, ale na posterunku był Martin Chudy. Stuprocentową okazję na gola miał w doliczonym czasie Michał Nalepa, który zabrał piłkę Pawłowi Bochniewiczowi, pobiegł w kierunku bramki Górnika, ale przegrał pojedynek z golkiperem zabrzan. Dla Arki wygrana z Górnikiem była pierwszym, ligowym zwycięstwem w tym roku. Górnicy póki co są tymczasem królami tylko własnego "podwórka". Z czterech wyjazdów w tym sezonie przywieźli raptem punkt.

Arka Gdynia - Górnik Zabrze 1:0 (0:0)

1:0 - Davit Skhirtladze 55'

Arka: Steinbors - Zbozień, Maghoma, Helstrup, Marciniak (85' Danch) - Antonik (69' Młyński), Vejinović, Busaladzić, Nalepa, Jankowski (79' Budziński) - Skhirtladze. Trener: Jacek Zieliński.

Górnik: Chudy - Sekulić, Wiśniewski, Bochniewicz, Janża - Kopacz (46' Bainović), Matras (59' Baidoo), Ściślak (72' Matuszek), Wolsztyński, Jimenez - Angulo. Trener: Marcin Brosz.

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Żółte kartki: Busuladzić (Arka), WIśniewski (Górnik)
Widzów: 6 321

Przeczytaj również