W Tychach czas na mecz sezonu. GKS chce zbliżyć się do lidera

21.05.2021

Już tylko godziny pozostały do rozpoczęcia hitowo zapowiadającego się meczu na szczycie Fortuna 1. Ligi. Wicelider z Tychów we wczesne sobotnie popołudnie będzie podejmował lidera, czyli zespół Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Gospodarze w przypadku wygranej będą tracić do popularnych "Słoników" już tylko dwa punkty. - Ten mecz na poziomie ekstraklasy smakowałby jeszcze lepiej – mówią zgodnie w obu drużynach.

Łukasz Sobala/PressFocus

By jednak ten plan udało się zrealizować, obie ekipy na straty punktów nie mogą sobie pozwolić, a to już jest najlepszą reklamą sobotniego meczu. GKS Tychy swoje możliwości tej wiosny pokazał właśnie w meczach z bezpośrednimi rywalami w walce o awans. Tyszanie w tym roku pokonali zarówno Radomiak Radom, jak i Arkę Gdynia, ŁKS Łódź, czy Górnik Łęczna. Przed nimi jednak teraz chyba najtrudniejsze starcie, z liderem. Pierwszy mecz obu tych drużyn zakończył się bezbramkowym remisem, a pierwszoplanową postacią w tyskiej ekipie był wówczas bramkarz Konrad Jałocha. 

Ewentualna wygrana przybliży gospodarzy do bezpośredniego awansu. Druga strona medalu jest jednak taka, że przy porażce tyszanie na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek wypadną poza czołową dwójkę i mocno skomplikują sobie życie. Trzeba bowiem pamiętać, że na finiszu zespół trenera Artura Derbina ma bardzo trudny rozkład jazdy (wyjazdowe mecze z Widzewem Łódź i Odrą Opole oraz pojedynek na własnym terenie z ŁKS-em Łódź). 

Dzisiaj jednak w Tychach doceniają, to co w tej rundzie zostało wypracowane. "Trójkolorowi" po rundzie jesiennej zajmowali bowiem dopiero siódme miejsce. – Walczymy o pierwszą szóstkę – mówili w klubie w przerwie zimowej. Dzisiaj lokata dająca grę w barażach byłaby przyjmowana nawet z lekkim niedosytem. Tyszanie są bowiem w tym roku najlepiej punktującą drużyną na zapleczu PKO Ekstraklasy. W czternastu meczach zdobyli aż 29 oczek. Przegrali trzy mecze, ale wszystkie na wyjazdach. Cztery ostatnie spotkania wygrali, w ostatnich dniach pokonując aspirujące do baraży jedenastki z Łęcznej i Legnicy. U siebie w tym roku tylko w jednym meczu stracili punkty, w pojedynku z GKS Bełchatów (0:0). 

Tyszanie przed sobotnim hitem mają jednak swoje problemy. Przede wszystkim personalne, w pierwszej linii. Właściwie żaden z napastników GKS-u nie będzie mógł zagrać w tym meczu. Szymon Lewicki w sobotę będzie pauzował za cztery żółte kartki, Damian Nowak natomiast cały czas nie jest jeszcze zdolny do gry. W odwodzie jest co prawda 21-letni Dawid Kasprzyk, ale on imponuje formą jedynie w rezerwach. W pierwszej drużynie w tym roku zagrał zaledwie kilkanaście minut w derbowym spotkaniu z GKS-em Jastrzębie. Być może jednak tyszanie zagrają w tym meczu bez nominalnej „dziewiątki”. 

Lider z Niecieczy w tym roku doznał tylko dwóch porażek, a w całym sezonie tylko jednej na wyjeździe. W trzech ostatnich spotkaniach stracił tylko jedną bramkę, ale wygrał w tym czasie jedynie z Radomiakiem. Dobra gra defensywna to również duża zasługa Mateusza Grzybka. 25-letni defensor pochodzi z Tychów i przez lata reprezentował barwy GKS-u, teraz natomiast stanie po drugiej stronie barykady. - To spotkanie jest dla mnie szczególne. Jestem z Tychów i cały czas mocno utożsamiam się z GKS-em. Tym razem zrobię wszystko, żeby trzy punkty pojechały do Niecieczy. Przed i po meczu jesteśmy kolegami. Liczę, że GKS awansuje do Ekstraklasy, ale z drugiego miejsca – uśmiecha się defensor, który jutro wystąpi na tyskim stadionie w roli gościa. - Ten mecz na poziomie ekstraklasy smakowałby jeszcze lepiej – dodaje na koniec. 

autor: TD

Przeczytaj również