W Rybniku wychodzą z dołka. "Nie dopuszczam do siebie czarnych myśli"

10.04.2019

Kibice ROW-u 1964 Rybnik mają obecnie spore powody do optymizmu. Podopieczni Jacka Trzeciaka nie zanotowali bowiem porażki w sześciu ostatnich spotkaniach, dzięki czemu udało im się wydostać ze strefy spadkowej. Zawodnicy klubu, który wiosną zdołał odebrać punkty dwóm czołowym ekipom ligi, mierzą już jednak coraz wyżej i wierzą w dobre zakończenie sezonu.

Michał Gołda/PressFocus

Piąte miejsce w tabeli za 2019 rok, jedna wiosenna porażka oraz odebranie punktów Radomiakowi i Widzewowi – mimo tego, że sytuacja piłkarzy ROW-u 1964 Rybnik wciąż jest trudna, to w ostatnich tygodniach podopieczni Jacka Trzeciaka zobaczyli „światełko w tunelu”. - Od początku tej rundy gramy lepiej i w każdym meczu, bez względu na rywala, gramy o trzy punkty. Tych zwycięstw może nie mamy zbyt wiele, ale zanotowaliśmy mało porażek i często dopisujemy coś do naszego dorobku. To może z pewnością cieszyć – powiedział w rozmowie z naszym portalem napastnik ROW-u, Przemysław Brychlik

Królowie remisów
Piłkarzy z Rybnika w obecnych rozgrywkach charakteryzuje dość częsta skłonność do remisowania swoich spotkań. Dość powiedzieć, że z 27 rozegranych do tej pory meczów, aż trzynaście z nich zakończyło się podziałem punktów. Na szczeblu centralnym podobny dorobek posiada jedynie pierwszoligowa Bytovia Bytów, mająca już 14 remisów na swoim koncie. W słowniku piłkarskiej polszczyzny obecne jest stwierdzenie, że jak nie możesz wygrać meczu to go zremisuj. Mówiąc pół żartem pół serio, to piłkarze ROW-u chyba za bardzo wzięli sobie to powiedzenie do serca. Aż w sześciu z trzynastu zremisowanych meczach, to oni jako pierwsi obejmowali prowadzenie. - Szkoda, że w kilku przypadkach nie udawało nam się dowieźć zwycięstw do ostatniego gwizdka. Nie wiem do końca, co mogło być przyczyną tego stanu rzeczy – być może pech, ale limit szczęścia i pecha zawsze równa się zero i w naszym przypadku może już być tylko lepiej. Widać, że zespół jest charakterny i nie poddaje się nawet przy dwubramkowej stracie –  mówi zawodnik drugoligowca. 

Ważne jednak, że rybniczanom w końcu udało się wyjść ze strefy spadkowej. Podopieczni Jacka Trzeciaka wrócili na bezpieczną pozycję po raz pierwszy od... 20 października i piętnastej ligowej kolejki. W Rybniku jednak o osiadaniu na laurach absolutnie nie ma mowy. - Żeby odniesiony remis na Radomiaku miał jakiekolwiek znaczenie, musimy zdobyć komplet punktów w najbliższym meczu ze Skrą Częstochowa. Chcemy jak najdalej oddalić się od strefy spadkowej i mam nadzieję, że to faktycznie nam się uda – przyznaje Brychlik.

Kluczowe jest wyjście z dołka
Co było jednak powodem sytuacji, że rybniczanie tak długo znajdowali się na niemal samym dnie tabeli? - Pewnie na to wpłynęło wiele czynników. Ale głównym powodem mogła być ta niekonsekwencja w naszych działaniach, gdy np. traciliśmy cenne punkty w końcówkach meczów. Tak było m.in. z Rozwojem Katowice - wówczas dominowaliśmy przez całe spotkanie, a nie tylko nie strzeliliśmy gola, ale na dodatek nadzialiśmy się w końcówce na dwie kontry. Takie mecze powodują właśnie, że drużyna osiada psychicznie i my także wkopaliśmy się w taki dołek. Teraz już jednak udaje nam się wygrzebywać z tego marazmu i oby ta dobra tendencja się utrzymywała.

Już w tą sobotę piłkarze ROW-u będą mieli kolejną okazję do podtrzymania swojej serii meczów bez porażki (na ten moment wynosi ona 6 spotkań). Najbliższym rywalem drużyny trenera Trzeciaka będzie Skra Częstochowa, której ostatnia postawa jest znakomitą historią „ku pokrzepieniu serc”. Choć beniaminek rozpoczął rozgrywki w fatalnym stylu i po sześciu meczach nie miał na swoim koncie choćby punktu, obecnie znajduje się w tabeli na bardzo wysokim siódmym miejscu, a rybniczan wyprzedza aż o 10 „oczek”. - Mam w tej drużynie kilku znajomych i muszę z nimi pogadać po meczu, jak udało im się osiągnąć taki wynik. Mówię tak oczywiście żartobliwie, ale myślę, że my też znaleźliśmy podobną drogę do wyjścia z tego dołka - mówi zawodnik czternastego klubu w drugoligowej tabeli. 

Podobnie jak wyżej wymieniona ekipa Skry, ROW był w stanie wiosną napsuć sporo krwi faworyzowanym ekipom. W 2019 roku podopieczni Jacka Trzeciaka wywieźli po punkcie z Łodzi i Radomia, potwierdzając przy okazji, jak bardzo drugoligowe zmagania są nieprzewidywalne. - Druga liga to takie rozgrywki, gdzie faktycznie każdy z każdym może wygrać. Jeśli jednak miałbym pokusić się o porównanie obu zespołów, to Radomiak zrobił na mnie nieco większe wrażenie. Jest to naprawdę dobry zespół i uważam, że mieliśmy naprawdę sporo szczęścia, wywożąc punkt z Radomia. Gra w Łodzi była jednak również niezapomnianym przeżyciem, do którego być może dojdzie jeszcze raz, jeśli Widzewowi nie uda się awansować. Takie drużyny powinny jednak nawet grać w Ekstraklasie, biorąc pod uwagę panującą tam niepowtarzalną atmosferę – przyznaje ofensywny piłkarz ROW-u. 

Problemy ze skutecznością zażegnane?
Choć Przemysław Brychlik nie wpisał się na listę strzelców w spotkaniach z Widzewem i Radomiakiem, początek rundy i tak może zapisać do dość udanych. Napastnik zdobył bowiem gola w dwóch meczach z rzędu (z Pogonią i Siarką), przez co podwoił on swój bramkowy dorobek z jesieni. Czy dzięki tym trafieniom 29-latek poczuł westchnienie ulgi? - Na pewno, bo w tamtej rundzie czekałem na bramkę bardzo długo. Teraz na szczęście zaliczyłem znacznie lepsze otwarcie, ale też nie chce osiadać na laurach i zamierzam jeszcze poprawić swój dorobek. Był taki moment, że byłem jedynym napastnikiem w kadrze, ale obejmował on jedynie dwa, trzy mecze w minionej rundzie. Teraz do klubu doszedł Bartek (Giełażyn – przyp. red.) i jest to naprawdę zdolny, dobry zawodnik. Od dwóch kolejek trener decyduje się zestawiać nas wspólnie w jedenastce i oby nasza współpraca układała się coraz lepiej – powiedział zadowolony napastnik.

Najprawdopodobniej współpraca obu zawodników będzie kontynuowana także w przyszłym sezonie. Kilka miesięcy temu Brychlik przedłużył bowiem umowę z drugoligowcem do 30 czerwca 2020 roku. - Większość z naszych zawodników ma tak skonstruowane kontrakty, że w przypadku spadku ulegają one zakończeniu. Ale ja nawet nie dopuszczam do siebie czarnych myśli. Wierzę w dobre zakończenie sezonu i w to, że w kolejnych rozgrywkach dalej będę reprezentował klub z Rybnika – zakończył Brychlik, licząc na przedłużenie dobrej passy swojej drużyny. 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również