W ostatnim meczu, rozegranym w tym roku na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej, reprezentacja Polski do lat 20 pokonała rówieśników z Ukrainy 2:1. Bramki dla drużyny trenera Jacka Magiery zdobyli Dominik Steczyk oraz Oleg Veremienko, który skierował piłkę do własnej siatki.
Udany powrót kadry do Bielska. Młodzieżówka zamknęła rok wygraną
Po blisko ośmiu miesiącach przerwy, młodzieżowa reprezentacja Polski powróciła na Stadion Miejski. W porównaniu do ostatniego pojedynku z Anglikami, który nasza kadra przegrała 0:1, dzisiejsze spotkanie miało jednak tylko charakter towarzyski, a na trybunach pojawiło się również dużo mniej kibiców. Powodem tego mogła być pora meczu oraz aura, która, parafrazując klasyka, nie zachęcała do gry w piłkę.
Mecz z Ukrainą był jednak niezwykle istotny w kontekście przygotowań do zbliżających się Mistrzostw Świata. Przed imprezą, która już w maju rozpocznie się w naszym kraju, kadrowicze spotkają już ze sobą już tylko raz. Dzisiejszy pojedynek można było zatem uznać na jedną z prób generalnych i wielce prawdopodobne, że zawodnicy z obecnego składu będą stanowić trzon kadry na zbliżającym się turnieju. Co ciekawe, wśród powołanych można było znaleźć kilku przedstawicieli naszego regionu – dziś w „11” pojawili się Adrian Łyszczarz i Tymoteusz Puchacz z katowickiej GieKSy, a na ławce rezerwowych usiedli Kacper Kostorz z Podbeskidzia oraz pochodzący z Rybnika Bartosz Slisz.
Kibicom oraz zawodnikom zależało na tym, by zakończyć zwycięstwem dość nieudany okres w wykonaniu naszych reprezentacji. Dość powiedzieć, że w tym roku kadra U-20 rozegrała siedem meczów (wszystkie w ramach Elite League) i odniosła tylko jedną wygraną. O przełamanie tej niekorzystnej passy miało być trudno, bo rywal z Ukrainy bez większych problemów zakwalifikowała do przyszłorocznych MŚ w Polsce, a na Mistrzostwach Europy do lat 19, które ostatnio odbyły się w Finlandii, doszła aż do półfinału.
Podopieczni Oleksandra Petrakova rozpoczęli mecz z naprawdę dużym animuszem, a bardzo aktywni w ofensywie byli przede wszystkim Serhii Buletsa i Vladyslav Supriaga. Szczególnie blisko zdobycia bramki był drugi z wymienionych zawodników, jednak jego strzał z bliskiej odległości został wybroniony przez Miłosza Mleczkę. Polacy długo czekali na swoją akcję, ale już w swojej drugiej próbie (w pierwszej sytuacji Adrian Łyszczarz oddał potężny strzał z lewej strony boiska, ale trafił w Kucheruka) zdołali otworzyć wynik. W 19. minucie znakomitym przejęciem piłki popisał się Bednarczyk, następnie gracz Bayeru Leverkusen wgrał futbolówkę w pole karne, a tam sfaulowany został David Kopacz. Sędzia Piotr Lasyk nie miał zatem innego wyjścia, jak podyktować rzut karny – do ustawionej piłki podszedł Dominik Steczyk i pewnym strzałem zapewnił nam prowadzenie.
Niedługo jednak Polacy mogli się z niego cieszyć – po strzeleniu gola zawodnicy trenera Magiery cofnęli się do defensywy i nie wyglądali jak drużyna, która chce dobić przeciwnika. Ukraińcy starali się to skrzętnie wykorzystać, a ostrzeżeniem dla nas były dwie indywidualne akcje, zakończone niecelnymi strzałami. W 28. minucie goście dopięli jednak swego, a autorem wyrównującego trafienia został Denys Popov. Kapitan zespołu najwyżej wyskoczył do dośrodkowania w pole karne, wprawiając tym samym w ekstazę sporą ilość ukraińskich kibiców.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie – Ukraińcy częściej operowali piłką, byli nieco aktywniejsi w ofensywie i tworzyli nieco groźniejsze okazje. Jedna z nich mogła przynieść bramkę w 53. minucie - Kaschuk oddał mocny strzał z rzutu wolnego, a Miłosza Mleczkę uratowała poprzeczka. Wspomniany Kaschuk miał tego dnia wyjątkowy apetyt na gola – do końca meczu gracz młodzieżowej drużyny Szachtara Donieck starał się dwukrotnie zaskoczyć polskiego bramkarza, ale w decydującym momencie brakowało mu skuteczności.
Z biegiem czasu gra Polaków wyglądała zdecydowanie lepiej. Sygnały do ataku dawał przede wszystkim Tymoteusz Puchacz – gracz GieKSy prezentował się naprawdę dobrze i niewiele brakowało, by w 66. minucie wyprowadził naszą drużynę na prowadzenie. Wówczas lewy defensor otrzymał znakomite podanie od Sobocińskiego i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem – techniczne uderzenie zawodnika nie przyniosło jednak wymiernego efektu.
Polsce udało się jednak zdobyć zwycięskiego gola, ale jego autorem został...Oleg Veremienko. Zawodnik gości przeciął dobre zagranie wprowadzonego Kacpra Kostorza i wpychając piłkę do własnej bramki, ustalił wynik rywalizacji na 2:1.
Polska U-20 – Ukraina U-20 2:1 (1:1)
1:0 – Dominik Steczyk 19' (k.)
1:1 – Denys Popov 28'
2:1 – Oleg Veremienko (s.) 70'
Składy:
Polska: Mleczko (66' Niemczycki) – Bednarczyk (33' Repka), Sobociński, Szota, Puchacz – Kopacz (89' Strózik), Stanilewicz, Chrzanowski (66' Kostorz), Zylla (89' Makowski), Łyszczarz (66' Slisz) – Steczyk (80' Moder). Trener: Jacek Magiera
Ukraina: Kucheruk (46' Riznyk) – Safronov, Popov, Veremiienko, Chekh (63' Dryshliuk), Korniienko, Buletsa, Supriaga, Bieliaev, Snurnitsyn (63' Sukhar), Kaschuk. Trener: Oleksandr Petrakov
Sędzia: Piotr Lasyk
Żółte kartki: Chrzanowski, Sobociński, Śpisz (Polska) - Safronow, Dryszluk (Ukraina)
Widzów: 4428