Tychy - BKS 3-2. Problem trenerów. Konieczne były zmiany powrotne

20.02.2010
Zarówno w Tychach, jak i Bielsku-Białej, zamiast spokojnie przygotowywać się do wiosny, zmagają się przede wszystkim z kontuzjami. - Miałem czterech piłkarzy na zmianę - kręci głową Marek Mandla.
Szkoleniowiec BKS-u cieszył się po spotkaniu z tyszanami, że jego zespół ma możliwość sprawdzenia swoich umiejętności w meczu z solidnym II-ligowcem. - GKS to przeciwnik o ustalonej klasie, ma wielu zawodników z przeszłością ligową. Tymczasem wcale nie byliśmy tylko tłem w tym sparingu. Dwukrotnie obejmowaliśmy prowadzenie - zwraca uwagę Mandla.

- A my, goniąc dwa razy wynik, pokazaliśmy, że mamy charakter - uśmiecha się na to trener Mirosław Smyła. Duża w tym zasługa Nowaka, który najpierw doprowadził do remisu, a później dał tyszanom zwycięstwo. Wszystko wskazuje na to, że napastnik Podbeskidzia Bielsko-Biała zwiąże się z II-ligowcem. Obecnie wciąż ma status "testowanego", choć do transferu brakuje już tylko porozumienia klubów.

W BKS-ie taką samą sytuację ma Ozimina. - Chcemy jego temat "dograć" na dniach - mówi szkoleniowiec Stali. Ale z usług napastnika Pniówka Pawłowice skorzystać dziś nie mógł. - Chorzy są jeszcze Góral, Maciejewski i Suchowski. Wyszło na to, że miałem czterech zmienników do gry w polu. Konieczne był zmiany powrotne - tłumaczy Mandla. Na murawie dwukrotnie zameldowali się Wawrzyniak i Witor. - Mamy kadrę taką, a nie inną. Jak wszyscy wyzdrowieją, będzie lepiej - dodaje.

"Szpital" mają również w Tychach. Z powodu urazów nie zagrali Furczyk, Kruczek, Kruk, Mańka, Skrobacz, Suchański oraz Wania. Korzystając niejako z okazji, GKS sprawdził dwóch kandydatów do gry. Mateusz Sawicki z Promienia Opalenica Smyły nie przekonał, natomiast Bartoszowi Zygule z Gwarka Zabrze trener II-ligowca będzie się jeszcze przyglądał.
źródło: HAJ / gkstychy.info

Przeczytaj również