Chętni na obejrzenie kolejnego konkursu lotów narciarskich w Bad Mitterndorf musieli się dziś obejść smakiem. Po raz pierwszy w tym sezonie zawody Pucharu Świata zostały odwołane z powodu niesprzyjających warunków, przez co Polacy nie mogli się odkuć za wczorajsze niepowodzenia.
Ten pierwszy raz. Dziś na Kulm nie polatali
Sobotnie zawody indywidualne były dla Stefana Horngachera i jego podopiecznych najgorsze, od kiedy Austriak objął naszą reprezentację. Ostatni raz sytuacja, że żaden z naszych zawodników nie znalazł się w czołowej „10” zawodów, miała miejsce w Planicy w 2016 roku, kiedy swoją przygodę z kadrą kończył Łukasz Kruczek. Wówczas najlepszy z Polaków, Maciej Kot, zajął zaledwie piętnastą pozycję. Lokatę wyżej uplasował się wczoraj Stefan Hula - jedyny nasz skoczek, który mógł być zadowolony po rywalizacji na skoczni Kulm. Utrzymujący równą formę zawodnik pobił nawet w serii próbnej swój rekord życiowy. Obecnie wynosi on 218 metrów.
Bezkonkurencyjni w sobotnim konkursie okazali się Norwedzy, bowiem aż trzech podopiecznych Alexandra Stoeckla znalazło się w czołowej czwórce. Czwarte miejsce zajął Robert Johansson, na drugim stopniu podium stanął Daniel-Andre Tande (który oddał tego dnia najdłuższy skok - 240,5 metra), natomiast najlepszy okazał się Andreas Stjernen, dla którego była to pierwsza wygrana w karierze. Pomiędzy wspomnianą trójką Norwegów uplasował się Simon Ammann, który ostatni raz na pucharowym podium stanął 10 marca 2015 roku. Wówczas Szwajcar zajął trzecie miejsce w konkursie w Kuopio, przegrywając jedynie z Severinem Freundem i Andersem Bardalem. Jak dawno to było niech potwierdzi fakt, że Norweg zdążył już zakończyć karierę, natomiast Niemiec nabawił się dwóch poważnych urazów, które wykluczyły go już ze startów na prawie rok.