Takimi meczami wywalcza się utrzymanie. Rozwój z bardzo cenną wygraną

22.04.2018
Rozwój Katowice przeżywał spore męczarnie w dzisiejszym starciu z MKS-em Kluczbork. Ostatecznie zawodnicy ze stadionu przy ulicy Zgody pokonali swojego bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie 2:1 i odnieśli piąte zwycięstwo z rzędu na własnym boisku. W 27. kolejce cenne 3 punkty zdobyły również pozostałe śląskie ekipy.
Rozwój Katowice
Po dwóch meczach bez zwycięstwa i strzelonej bramki, Rozwój Katowice zamierzał wrócić na zwycięską ścieżkę i ograć swojego bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie. Zadanie miało być jednak dosyć trudne, bowiem MKS Kluczbork jest w tej rundzie bardzo nieprzewidywalny, a znakomite mecze (jak np. z Radomiakiem) przeplata z bardzo słabymi (porażka 1:4 z Garbarnią). W Katowicach gościom długo szło jak po grudzie, gdyż notowali sporo strat, a Rozwój ich zwyczajnie zdominował. Na przerwę gospodarze schodzili prowadząc „tylko” 2:1, gdyż stworzyli sobie oni na tyle dużo sytuacji, że ich prowadzenie mogło być znacznie okazalsze. Obie bramki dla katowiczan zostały zdobyte po zamieszaniu w polu karnym, w którym najlepiej odnaleźli się Adam Żak i Michał Szeliga. Goście byli w stanie odpowiedzieć jedynie trafieniem z rzutu karnego, skutecznie wykorzystanego przez Kamila Nitkiewicza.
 
W drugiej połowie ataki Rozwoju ustały, a dominację nad boiskowymi wydarzeniami chcieli przejąć goście z Kluczborka. Choć MKS momentami atakował starał się atakować pozycyjnie, na ich dogodną okazję trzeba było zaczekać aż do doliczonego czasu gry. Bartosz Golik zachował się jednak znakomicie w bramce, gdyż odbił piłkę po mocnym strzale Kojdera z główki. 
 
Choć gra Rozwoju w drugiej części gry w ogóle się nie kleiła, a jego zawodnicy zaczęli mocno odczuwać trudy gry co 3 dni, ostatecznie katowiczanie dowieźli cenne zwycięstwo do końca. Podopieczni trenerów Majsnera i Bosowskiego mogą być jednak bardzo usatysfakcjonowani, bowiem pokonali swojego bezpośredniego rywala w walce o ligowy byt i ponownie odskoczyli „czerwonej” strefie. 
 
Rozwój Katowice – MKS Kluczbork 2:1 (2:1)
1:0 – Adam Żak 11’
2:0 – Michał Szeliga 29’
2:1 – Kamil Nitkiewicz 35’ (k.)
 
Składy:
Rozwój: Golik – Mońka, Szeliga, Gałecki (86’ Kunka), Czekaj, Łączek – Tabiś (69’ Marchewka), Wróbel (90+5’ Barwiński), Płonka, Kowalski (77’ Kuliński) – Żak. Trenerzy: Michał Majsner i Rafał Bosowski
MKS: Grejber – Orłowicz, Brodziński, Klepczyński, Nitkiewicz – Bodziony, Deja – Zaradny (74’ Nykiel), Jonkisz (57’ Niemczyk), Baraniak (56’ Górkiewicz) – Antkowiak (56’ Kojder). Trener: Jan Furlepa
 
Sędzia: Szymon Lizak (Poznań)
Żółte kartki: Płonka (Rozwój) – Klepczyński, Nitkiewicz, Deja (MKS)
 
Widzów: 623
 
 
Przed sobotnim meczem w Rybniku śmiało można było obstawiać, że gospodarze ograją swojego rywala z Bełchatowa. Podopieczni trenerów Koniarka i Buchały na wiosnę naprzemiennie wygrywają albo przegrywają i po środowej porażce w Puławach, dziś przyszła pora na ich zwycięstwo. O podtrzymanie tej nietypowej passy postanowił zadbać Przemysław Brychlik, który zdobył jedynego gola w tym spotkaniu.
 
Napastnik już po raz szósty wpisał się na listę strzelców oraz zapewnił swojej ekipie już siódme domowe zwycięstwo w tym sezonie. Więcej wygranych u siebie zanotowały jedynie drużyny, znajdujące się w samym czubie tabeli, czyli GKS Jastrzębie i Warta Poznań. 
 
Dzięki zwycięstwu ROW awansował na 10. pozycję w tabeli, a jego przewaga nad strefą spadkową wynosi na ten moment 7 punktów. 
 
ROW 1964 Rybnik – PGE GKS Bełchatów 1:0 (1:0)
1:0 – Przemysław Brychlik 41’
 
Składy:
ROW: Rosa – Krotofil (80’ Kujawa), Jary, Gojny, Dudzik (60’ Kalisz) - Wasiluk, Spratek - Musiolik, Muszalik (46’ Siwek), Tkocz – Brychlik (90’ Polok). Trenerzy: Marek Koniarek i Roland Buchała
PGE GKS: Lenarcik - Sierczyński, Kendzia, Magiera, Ryszka – Bartosiak (66’ Chwastek), Rachwał, Janasik (66’ Bociek), Flaszka (81’ Pietroń), Thiakane - Giel. Trener: Artur Derbin
 
Sędzia: Maciej Pelka (Piła)
Żółte kartki: Wasiluk, Dudzik, Siwek, Brychlik (ROW) – Flaszka (PGE GKS)
 
Widzów: 581
 
 
W przeciwieństwie do piłkarzy ROW-u Rybnik, beniaminkowi z Jastrzębia-Zdroju udało się odnieść zwycięstwo w Puławach. W postawie podopiecznych trenera Skrobacza można jednak doszukać się paru analogii do wspomnianych wcześniej rybniczan. GKS, podobnie jak ich koledzy zza między, odnieśli minimalne jednobramkowe zwycięstwo, a wynik ustalili już w pierwszej połowie spotkania. 
 
Decydującą bramkę w pojedynku na Lubelszczyźnie zdobył Kamil Szymura, który wykorzystał wrzutkę Farida Alego z rzutu rożnego i pięknym strzałem głową pokonał Madejskiego. Zwycięstwo jastrzębianom nie przyszło jednak tak łatwo, bowiem puławianie często próbowali swoich sił w ofensywie, a najbardziej aktywny w zespole gospodarzy był Sylwester Patejuk. Piłkarzom Wisły brakowało jednak pomysłu na skuteczne rozegranie akcji, a linia defensywna GKS-u spisywała się wręcz bezbłędnie. 
 
Beniaminek może być bardzo zadowolony z zaistniałej sytuacji, bowiem nie tylko odniósł zwycięstwo na trudnym terenie, ale ponownie odskoczył swoim rywalom w walce o awans. Warta Poznań i Radomiak Radom straciły bowiem punkty w tej kolejce i na ten moment GKS ma aż 11 punktów przewagi nad wiceliderem. 
 
Wisła Puławy – GKS 1962 Jastrzębie 0:1 (0:1)
0:1 – Kamil Szymura 19’
 
Składy:
Wisła: Madejski - Żemło, Poznański, Pielach - Smektała, Popiołek (87’ Brzeski), Łytwyniuk (72’ Szczotka), Zulciak (55’ Sedlewski), Patejuk, Sulkowski - Hirsz (64’ Ploj). Trener: Bogdan Bławacki
GKS: Drazik - Mazurkiewicz, Pacholski, Szymura, Kulawiak - Semeniuk, Gancarczyk (70’ Ruda), Tront, Jadach (88’ Salmikivi), Ali (85’ Weis) - Szczepan (90’ Dzida). Trener: Jarosław Skrobacz
 
Sędzia: Paweł Kukla (Kraków)
Żółte kartki: Żemło, Łytwyniuk, Sulkowski, Popiołek (Wisła) – Szczepan, Jadach, Semeniuk (GKS)
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również