Tak blisko... Adamczyk robił co mógł, ale tyszanie wciąż bez wyjazdowej wygranej

13.10.2018

Zabrakło tylko kilku minut, by GKS Tychy odniósł pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Tyszanie prowadzili już 2:0, ale wracają z Suwałk tylko z jednym punktem

Rafał Rusek\PressFocus

Pomimo słabszych wyników trener Ryszard Tarasiewicz nie ma zamiaru przeprowadzać zbyt wielu zmian w wyjściowym składzie Trójkolorowych. Dziś na boisko w Suwałkach wybiegła niemal dokładnie taka sama jedenastka, jak w spotkaniu z Sandecją.

 

Jednak różnica w przeciwieństwie do poprzedniego meczu, tyszanie nie zaprzestali ataków po pierwszej nieudanej próbie zaskoczenia rywala. W 3 minucie po świetnej akcji lewą strona Abramowicza z piłką minimalnie minął się Piątek, który powinien wpakować piłkę do siatki. Chwilę później po dośrodkowaniu Grzeszczyka obrońcy wydawało się, że nieprawidłowo powstrzymywali Vojtusa, ale gwizdek arbitra milczał. Goście jednak nie poddawali się i w 8 minucie dopięli swego. Bardzo ładną akcję Trójkolorowych celnym uderzeniem wykończył Adamczyk, który wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Po straconej bramce gospodarze ruszyli do odrabiania strat, co sprawiło, że na boisko zrobiło się bardzo dużo miejsca, dzięki czemu oglądaliśmy sporo sytuacji pod jedną i drugą bramką. Widać było, że tyszanie lepiej operują piłką, ale brakowało zdecydowania pod bramką rywali. Nie pierwszy raz kibice GKS-u mogą narzekać na kiepską dyspozycję Vojtusa. Na szczęście w dobrej dyspozycji strzeleckiej był dziś Adamczyk, który w 44 minucie zdobył drugiego gola. młody skrzydłowy zdecydował się na uderzenie zza pola karnego, a piłka po odbiciu od poprzeczki wpadła do siatki. Tyszanie w tym momencie prowadzili już 2:0 i kto wie jak zakończyłoby się to spotkanie, gdyby nie chwila dekoncentracji tuż przed gwizdkiem kończącym pierwsza połowę, gdy kontaktowego gola zdobył Kamil Sabiło.

 

W drugiej części gry tyszanie grali już bardziej rozważnie w defensywie. Gospodarze mieli problem, by przedostać się pod pole karne Jałochy, a gry już im się to udawało, to dobrze interweniował tyski golkiper. W 63 minucie Trójkolorowi ponownie mogli wyjść na dwubramkowe prowadzenie, gdy niepewnie na przedpolu interweniował Węglarz, ale strzał głową Mańki poszybował tuż nad poprzeczką. Im bliżej było końca spotkania, tym większa była determinacja Wigier, by doprowadzić do wyrównania. W 76 minucie w sytuacji sam na sam znalazł się Robert Bartczak, ale uderzenie pomocnika gospodarzy minęło słupek bramki Jałochy. Wydawało się, że tyszanie przetrwali największy napór ekipy z Suwałk, ale w 85 minucie szybką akcję drużyny Kamila Sochy uderzeniem głową wykończył Karol Mackiewicz, który doprowadził do wyrównania.

 

Tym samym tyszanie po raz kolejny w tym sezonie nie są w stanie wygrać meczu wyjazdowego. Ewidentnie widać w ekipie Tarasiewicza brak skutecznego i przebojowego napastnika, który niekonwencjonalnym zagraniem byłby w stanie zaskoczyć defensywę rywali. Może to czas, by szansę gry w dłuższym wymiarze czasu otrzymał Staniucha, który imponował skutecznością w okresie przygotowawczym?

 

Wigry Suwałki - GKS Tychy 2:2 (1:2)

 

0:1 Adamczyk, 8 min.

0:2 Adamczyk, 44 min

1:2 Sabiło, 45 min.

2:2 Mackiewicz, 85 min.

 

Wigry: Węglarz - Karbowy, Sabiłło, Mackiewicz, Olszewski (46' Straus), Najemski, Bartczak, Piekarski, Karankiewicz, Kwaśniewski (62' Olszewski), Pawłowski (83' Stasiak)

GKS: Jałocha - Grzybek, Biernat, Tanżyna, Abramowicz - Piątek, Daniel, Bogusławski (58' Mańka), Grzeszczyk, Adamczyk - Vojtus (69' Steblecki)

 

Żółte kartki: Pawłowski, Karankiewicz - Vojtus, Grzybek, Abramowicz, Piątek

 

 

źródło: SportŚląski.pl
autor: Michał Piwoński

Przeczytaj również