Szanse na baraże zniwelowane do minimum. Tyszanie bez punktów w Olsztynie

18.07.2020

Bardzo słaba postawa w pojedynku ze Stomilem Olsztyn i poniesiona wyjazdowa porażka 1:2 spowodowały, że piłkarze GKS-u Tychy niemal do zera zniwelowali swoje szanse na zakwalifikowanie się do baraży o Ekstraklasę. Jedyną bramkę dla gości, którzy przez niemal całą drugą połowę musieli radzić sobie w dziesiątkę, zdobył Łukasz Grzeszczyk. 

Łukasz Sobala/PressFocus

Przed wyjazdowym spotkaniem na trudnym terenie w Olsztynie, podopieczni Tomasza Horwata i Jarosława Zadylaka mieli jeszcze pewne możliwości na to, że zakończą sezon 2019/2020 w czołowej szóstce. Według przeprowadzonych wyliczeń przez portal 90minut.pl przed 32. kolejką, tyszanie mieli niecałe 19 procent szans na baraże - by zatem dopomóc szczęściu i zrealizować założony cel, konieczne było zdobycie kompletu punktów przez GKS oraz korzystne wyniki na pozostałych stadionach. Pierwsza połowa meczu ze Stomilem, który przed rozpoczęciem tej serii gier nie był jeszcze pewny utrzymania na pierwszoligowym froncie, mocno zweryfikowała jednak plany przyjezdnych. Drużyna z Tychów niemal całkowicie oddała pole gry swojemu rywalowi, a przez 45 minut nie zmusiła Michała Leszczyńskiego do pojęcia jakiejkolwiek trudnej interwencji. 

Olsztynianie z kolei mogli przynajmniej trzykrotnie zmusić Konrada Jałochę do kapitulacji, ale sporą indolencją strzelecką wykazał się chociażby pomocnik gospodarzy, Sam van Huffel. 22-letni Holender, mający na swoim koncie grę w młodzieżowych drużynach ADO Den Haag, zdecydowanie powinien zakończyć pierwszą połowę z dubletem na koncie, ale nie zdołał on wykorzystać dogodnych sytuacji z 16. i 22. minuty. Najpierw zawodnik nie zwieńczył swojej efektownej solowej akcji celnym strzałem, a niedługo później zaliczył on fatalne pudło i przegrał rywalizację z Jałochą w sytuacji sam na sam. 

Podopieczni Adama Majewskiego nie zasłużyli jednak na to, by schodzić na przerwę z zerowym dorobkiem po stronie zdobytych goli i w 42. minucie w końcu uśmiechnęło się do nich szczęście. Po świetnej szarży Juricha Caroliny lewą stroną boiska, pochodzący z Curacao piłkarz zgrał piłkę do środka pola. Tam na podanie czekał już 21-letni Jakub Tecław, który dopełnił formalności i pokonał bramkarza GKS-u płaskim strzałem.

Kibice „Trójkolorowych” mieli zatem nadzieję, że w przypadku ich ulubieńców powtórzy się scenariusz z ostatniego meczu z Wartą, gdy włączyli oni zdecydowanie wyższy bieg dopiero po zmianie stron. Tym razem jednak goście cały czas prezentowali się tak, jakby wspominana skrzynia była czas zablokowana i nikt nie ma pomysłu, jak naprawić powstałą usterkę. Sytuacji GKS-u nie ułatwiło również zachowanie fatalnie dysponowanego Dario Kristo, który niemal na samym początku drugiej połowy obejrzał drugą żółtą kartkę i przedwcześnie opuścił plac gry. Od tego momentu Stomil spokojnie kontrolował przebieg całej rywalizacji i cały czas był bliski podwyższenia swojego skromnego prowadzenia. Gospodarzom długo brakowało jednak odpowiedniego wykończenia lub dokładnego ostatniego podania, a gdyby olsztynianie wykorzystali choć część swoich okazji, przyjezdni zakończyliby sobotnią rywalizację z kompromitującym wynikiem.

Ostatecznie Stomilowi udało się dopiąć swego dopiero w ostatnim kwadransie, a gola na 2:0 zdobył jego najlepszy strzelec, Szymon Sobczak. Doświadczony skrzydłowy najlepiej wykorzystał ogromne zamieszanie pod bramką Konrada Jałochy, a swoim trafieniem niemal przypieczętował pozostanie olsztynian w 1. Lidze na przyszły sezon. Jeszcze w końcówce część niewykorzystanych sytuacji zemściła się na drużynie Adama Majewskiego, gdy tyszanie w 89. minucie złapali kontakt po bramce Łukasza Grzeszczyka. Kapitan po wpadnięciu w pole karne minął bramkarza Michała Leszczyńskiego i umieścił piłkę w siatce po strzale w ostrego kąta. Warto wspomnieć, że uderzenie ofensywnego pomocnika było jedynym celnym strzałem gości przez 90 minut sobotniej rywalizacji.

Mecz przy Piłsudskiego zakończył się zasłużonym zwycięstwem Stomilu, który tym samym odskoczył od strefy spadkowej na odległość czterech punktów oraz zbliżył się do GKS-u na odległość jednego oczka. Tyszanie z kolei pozostaną na dziewiątym miejscu i już jutro mogą stracić nawet matematyczne szanse na uzyskanie miejsca w barażach. Wszystko będzie jednak zależeć od wyników, uzyskanych przez Bruk-Bet Termalikę Nieciecza oraz Puszczę Niepołomice. 

Stomil Olsztyn - GKS Tychy 2:1 (1:0)

1:0 - Jakub Tecław 42’

2:0 - Szymon Sobczak 83’

2:1 - Łukasz Grzeszczyk 89’ 

Składy:

Stomil: Leszczyński - Carolina, Szota, Biedrzycki, Bondarenko, Bucholc (63’ Kuban) - van Huffel (85’ Loshi), Hajda (70’ Lech), Tecław, Hinokio - Sobczak. Trener: Adam Majewski

GKS: Jałocha - Mańka (19’ Szeliga), Sołowiej, Kristo, Połap - Szumilas, Biegański (74’ Moneta), Grzeszczyk, Daniel, K. Piątek (46’ Steblecki) - Lewicki. Trenerzy: Tomasz Horwat i Jarosław Zadylak

Sędzia: Sylwester Rasmus (Toruń)

Żółte kartki: Bucholc, Carolina (Stomil) - Kristo (GKS)

Czerwona kartka: Kristo (51’, GKS, za dwie żółte)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również