Śląskie firmy walczą o byt w elicie juniorów. „Takie wyniki nie mogą dziwić”

05.04.2019

Reorganizacja rozgrywek, z dwóch grup stworzenie jednej. Rozgrywki Centralnej Ligi Juniorów w najstarszej kategorii mogą się w tym sezonie podobać i emocjonować kibiców. Fanom na Śląsku pozostaje jedynie zadawać sobie pytanie: czy utrzymają się Górnik Zabrze i Ruch Chorzów.

 

Łukasz Laskowski/Press Focus

Heroiczna walka może nie pomóc… Dwa najbardziej utytułowane śląskie kluby reprezentują nasz region w Centralnej Lidze Juniorów U-18, oba jednak są poważnie zagrożone degradacją. Zarówno Ruch Chorzów, jak i Górnik Zabrze będą zapewne do samego końca martwiły się o ligowy byt.

Popularni Niebiescy w ubiegłym sezonie z wielkim rozmachem wchodzili do najstarszej kategorii CLJ. Ze względu jednak na obniżenie wieku granicznego, który może rywalizować w CLJ, ale także na fakt, że najlepsi zawodnicy zaczęli „wchodzić” do drużyny seniorów, z ekipy, która jak burza przemknęła prze zmagania wojewódzkie niewiele zostało. – To jest zupełnie inna drużyna. Mamy swoje ambicje, powalczymy o jak najlepszy wynik, ale jednak trzeba pamiętać o tych zmianach i roszadach, które mocno wpłynęły na naszą drużynę – mówił na początku sezonu trener Ireneusz Psykała, jakby przeczuwając jak może ten sezon dla chorzowian wyglądać.

Ruch obecnie zajmuje w CLJ piętnaste, przedostatnie miejsce. Tylko cztery zwycięstwa, pięć remisów i aż dwanaście porażek. Aż 54 stracone bramki, najwięcej w ligowej stawce, na wyjeździe cały czas chorzowianie czekają na pierwsze ligowe zwycięstwo. Gorzej w ligowej hierarchii od Ruchu wygląda jedynie Elana Toruń. Ale jest to symptomatyczne, że na samym ligowym dole są beniaminkowie – w strefie spadkowej jest ich trzech, jedynie Escola Varsovia plasuje się w środku stawki.

To właśnie z ta ekipą i z Ruchem wiązano największe nadzieje. W przeciwieństwie do Niebieskich ekipa ze stolicy gra jednak w podobnym składzie. – W tym sezonie bardzo wydatnie widać, że awansować jest jeszcze łatwiej niż się utrzymać w CLJ. Tak zawsze było, a teraz jest to jeszcze wyraźniejsze. Bo jednak z dwóch grup powstała jedna. Grają w niej najlepsze ekipy, czasem nawet siódma czy ósma drużyna z jednej grupy musiała na wskutek reorganizacji pożegnać się z rozgrywkami. A beniaminkowie muszą się mierzyć właściwie wyłącznie z najlepszymi. Poziom rozgrywek poszedł wyraźnie do góry. Nas to cieszy, ale jednak beniaminek ma bardzo trudne życie – mówi Marcin Ciliński, trener Zagłębia Lubin, który bardzo uważnie obserwuje zmagania juniorów.

Nie wszystko jednak oczywiście można tłumaczyć „losem beniaminka”. Chorzowianie w kilku spotkaniach bardzo głupio tracili punkty – jak chociażby w jesiennych meczach z Jagiellonią Białystok, Legią Warszawa, czy Arką Gdynia. Najdłużej pamiętany będzie chyba jednak niedawny mecz z GKS-em Bełchatów, gdzie  po niespełna 30 minutach "Niebiescy" prowadzili 2:0, a w ostatnich trzydziestu minutach przegrali spotkanie 2:3. Dzisiaj do wydostania się ze strefy spadkowej potrzebują siedmiu punktów…

Tym, który jest na ostatnim bezpiecznym miejscu jest Górnik. Zabrzanie mają 24 „oczka” i cały czas balansują na krawędzi. Mają punkt przewagi nad Motorem Lublin, który jest obecnie w strefie spadkowej. W tym roku zabrzanie zanotowali w czterech spotkaniach tylko jedno zwycięstwo, w ostatniej kolejce nad Elaną Toruń. Czeka ich trudna walka o ligowy byt. A najtrudniejsze mecze przed Górnikiem. Z dziesięciu meczów jakie Górnik ma do rozegrania, jedno spotkanie ma bowiem zaległe, aż w ośmiu przypadkach rywalami będą drużyny walczące o medale bądź też plasujące się znacznie wyżej w tabeli.

Problemem w obu śląskich klubach, ale nie tyczy się to wyłącznie zabrzan czy Ruchu, jest też jakość w zespołach i brak indywidualności. – Popatrzmy na wybijające się postacie w tych zespołach albo na najlepszych strzelców. W Śląsku Wrocław czwarty najlepszy strzelec ma więcej trafień niż zawodnik, który zdobył najwięcej goli dla Ruchu. Tu jest problem. Ci piłkarze mają trafiać do pierwszej drużyny, o to chodzi w Centralnej Lidze Juniorów. Ale czy faktycznie trafią? – pyta retorycznie jeden z byłych ligowców uważnie obserwujący zmagania w CLJ, zajmujący się szkoleniem młodzieży.

Dzisiaj najwięcej bramek dla Ruchu ma Daniel Iwanek – 5. Jednego gola więcej ma Jan Borek z Górnika Zabrze. Gorzej pod tym względem prezentuje się jedynie Elana Toruń. Że to jednak nie musi być regułą pokazuje przykład Wisły Kraków, której skuteczność tkwi w defensywie. – Niestety, młodzi zawodnicy uciekają z regionu. Nie ma ich ani w Ruchu, ani w Górniku, jeżeli spojrzymy na to szerzej niż tylko pierwsza drużyna. Co kto lepszy wybije się i wyjeżdża w Polskę. Kiedyś my przyciągaliśmy, dzisiaj od nas wyciągają. Więc takie, a nie inne wyniki nie mogą dziwić – dodaje na koniec były ligowy zawodnik.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również