Śląskie derby dla ROW-u. Rozwój spada, rybniczanie jeszcze wierzą

11.05.2019

W ostatnim drugoligowym meczu na własnym stadionie, Rozwój Katowice przegrał z ROW-em 1964 Rybnik 2:4 i stracił już jakiekolwiek szanse na utrzymanie. Podopieczni Jacka Trzeciaka, którzy zdobyli wszystkie bramki po stałych fragmentach gry, wciąż mogą uniknąć spadku, a jego strata do bezpiecznej strefy zmalała do dwóch punktów.

Tomasz Błaszczyk/PressFocus

Ostatnie śląskie derby w drugiej lidze miały charakter meczu „na podtrzymanie nadziei”. Przed tą kolejką sytuacja Rozwoju i ROW-u 1964 Rybnik była bowiem już niemal beznadziejna, a ich prawdopodobieństwo spadku wyceniano na odpowiednio 99,5 i 98,6 procent. Po porażkach z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie, obie drużyny musiały już liczyć tylko na cud. Jeżeli już jednak któraś z drużyn chciała przedłużyć swoje szanse i ewentualnie pożegnać się ze szczeblem centralnym z twarzą, z pewnością byli to podopieczni Jacka Trzeciaka.

Kibice, którzy dość licznie pojawili się tego dnia przy Zgody, długo byli świadkami jednostronnego widowiska. Już w pierwszej połowie Bartosz Neugebauer trzykrotnie musiał wyciągnąć piłkę z siatki – strzelanie rozpoczął już w 2. minucie Bartosz Giełażyn, który zamknął strzałem daleki wyrzut z autu. Nie minęło nawet pięć minut, a gola udało się zdobyć drugiemu napastnikowi ROW-u, Przemysławowi Brychlikowi. Zawodnik najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z rzutu rożnego i dzięki celnej główce zdobył swoją piątą bramkę w tym sezonie ligowym. Wynik na 3:0 podwyższył z kolei Jan Janik – najlepszy strzelec drugoligowca wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul Daniela Kaletki na Michale Rostkowskim.

Po pierwszej połowie Rozwój był już właściwie na deskach, dlatego w przerwie trenerzy zespołu gospodarzy postanowili dokonać aż trzech zmian w składzie. Na placu gry pojawił się m.in. Konrad Andrzejczak i to właśnie on mógł zapewnić swojej ekipie powrót do żywych. W 53. minucie skrzydłowy wbiegł z piłką w pole karne i chwilę później oddał strzał z trudnej pozycji – Aleksander Łubik wyczuł jednak intencje piłkarza Rozwoju i popisał się skuteczną interwencją. Niedługo później niewykorzystana okazja zemściła się na gospodarzach, a ROW ponownie zrobił najlepszy możliwy użytek ze stałego fragmentu gry. Z rzutu rożnego piłkę dośrodkował były piłkarz Rozwoju, Robert Tkocz, a w polu karnym najlepiej odnalazł się Michał Bojdys. Defensorowi udało się oddać celny strzał głową, dzięki czemu pokonał on debiutującego w bramce Patryka Szczukę.

Nie mając już nic do stracenia, w końcówce gospodarze rzucili się do ataku i udało im się zniwelować choć część strat. Co ciekawe, dwa gole Rozwoju także padły po stałych fragmentach gry – najpierw w 84. minucie golkiper ROW-u odbił piłkę, dośrodkowaną przez Lazara z rzutu rożnego, ale do futbolówki udało się dopaść Konradowi Andrzejczakowi. Wynik spotkania został z kolei ustalony przez zaledwie 15-letniego Mateusza Chmarka. Młody zawodnik wykorzystał rzut karny i tym samym zdobył ostatniego gola przy Zgody w ramach rozgrywek szczebla centralnego. 

Dzięki wygranej ROW zachował jeszcze część szans na utrzymanie. Przed ostatnią serią gier podopieczni Jacka Trzeciaka tracą do bezpiecznej strefy dwa punkty i by ich marzenia mogły się spełnić, muszą wygrać u siebie ze Zniczem Pruszków, przy okazji licząc na porażkę Olimpii Elbląg w Toruniu oraz brak zwycięstwa Siarki Tarnobrzeg ze Skrą Częstochowa. – Czy ktokolwiek z rozumnych ludzi, śledzących drugą ligę, postawiłby na nasz sukces w Grudziądzu? Chyba nie, a wygraliśmy tam 2:1, będąc w dużej części meczu stroną dominującą. Czy ktoś przewidziałby, że nie będziemy w stanie powalczyć z Olimpią Elbląg? Wszyscy myśleli, że będzie to łamanie kości, a nie do końca daliśmy radę. Do końca trzeba jednak wierzyć – dopóki tylko piłka w grze. Futbol dlatego jest tak piękny, bo nieprzewidywalny. Musimy wierzyć. Niestety, nie wszystko jest już w naszych rękach i nogach – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener ROW-u, Jacek Trzeciak.

Rozwój Katowice z kolei opuszcza szczebel centralny po siedmiu latach, a w ostatniej kolejce powalczy już tylko o to, by nie zakończyć drugoligowych zmagań na samym dnie tabeli. -  Jesteśmy w takim miejscu, że zostały podjęte takie, a nie inne decyzje. Chcieliśmy sprawdzić tę młodzież, która grać będzie w kolejnym sezonie. Jesteśmy przekonani, że będziemy walczyć i tanio skóry nie sprzedamy. Trzeba skupić się już na przyszłości, jak to wszystko poukładać, by w najbliższych latach częściej przeżywać miłe chwile – przyznał rozgoryczony członek sztabu szkoleniowego Rozwoju, Tomasz Wróbel. 

Rozwój Katowice – ROW 1964 Rybnik 2:4 (0:3)
0:1 – Bartosz Giełażyn 2’ 
0:2 – Przemysław Brychlik 6’
0:3 – Jan Janik 29’ (k.)
0:4 – Michał Bojdys 59’
1:4 – Konrad Andrzejczak 84’
2:4 – Mateusz Chmarek 90+2’ (k.)

Rozwój: Neugebauer (46’ Szczuka) – Kaletka, Olszewski, Gałecki, Kamiński – Paszek, Baranowicz, Lazar, Musiolik (46’ Andrzejczak) – Woźniak (46’ Gancarczyk), Gembicki (61’ Chmarek). Trenerzy: Marek Koniarek i Tomasz Wróbel
ROW 1964: Łubik – Janik, Krotofil, Bojdys, Szkatuła – Tkocz (63’ Dzierbicki), Jary, Wasiluk (41’ Zawadzki), Rostkowski (56’ Koch) – Brychlik, Giełażyn (69’ Kuczera). Trener: Jacek Trzeciak

Sędzia: Sebastian Załęski (Ostrołęka)
Żółte kartki: Baranowicz, Chmarek (Rozwój) - Jary (ROW)

Widzów: 505

źródło: własne/rozwoj.info.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również