Słabi na początku, jeszcze słabsi na końcu. Tyszanie polegli w Bytowie

08.09.2018
GKS Tychy tradycyjnie kiepsko rozpoczął spotkanie, ale tym razem Trójkolorowi nie poprawili swojej gry w drugiej połowie i wysoko przegrali na boisku Bytovii.
Łukasz Sobala/PressFocus
Do tego, ze tyszanie kiepsko "wchodzą" w mecz zdążyliśmy się już przyzwyczaić, ale spodziewaliśmy się, że poczynione zostaną starania, by to poprawić, a tymczasem dziś było zdecydowanie gorzej niż w poprzednich spotkaniach.

Gospodarze od pierwszych minut panowali nad boiskowymi wydarzeniami. Bytovia częściej utrzymywała się przy piłce i bez większych problemów przedostawała się w okolice pola karnego Trójkolorowych. W 12 minucie mogło, a nawet powinno być 1:0, ale Jałocha w świetnym stylu obronił mocne uderzenie Letniowskiego. GKS w ataku nie miał do zaoferowania niewiele więcej ponad strzały z dystansu, które jednak nie mogły wyrządzić Bytovii żadnej krzywdy. Tymczasem zawodnicy z Bytowa byli coraz groźniejsi w swoich atakach i wreszcie w 30 minucie udokumentowali swoją przewagę. W 30 minucie Jaroch znalazł się w sytuacji sam na sam z Jałochą i pewnym strzałem pokonał tyskiego bramkarza. Gdy większość kibiców oczekiwało już gwizdka kończącego pierwszą połowę tyszanie dość niespodziewanie mogli doprowadzić do wyrównania. Grzeszczyk świetnie dośrodkował do Vojtusa, ale ten w doskonałe sytuacji uderzył minimalnie obok słupka. 

To co nie udało się Słowakowi w końcówce pierwszej części gry, udało się Grzybkowi w 54 minucie. 22-letni tyszanin świetnie wykończył akcję tyskiego zespołu i doprowadził do wyrównania. Goście z remisu nie cieszyli się jednak zbyt długo. Już 7 minut później Bytovia ponownie była na prowadzeniu, gdy Filip Burkhardt "zamknął" akcję swojego zespołu i precyzyjnym uderzeniem pokonał Jałochę. Im dłużej trwało to spotkanie, tym większe problemy miał...arbiter, który zupełnie nie potrafił sobie poradzić z agresywną gra obydwu zespołów. Sędzia Łukasz Bednarek z Koszalina rozdawał kartki na lewo i prawo, ale przynosiło to skutek odwrotny do oczekiwanego. W końcu w 80 minucie za kolejny faul wyrzucił z boiska Keona Daniela i szanse GKS-u na wywiezienie choćby punkty z Bytowa zmalały praktycznie do 0. Tym bardziej, że gospodarze już po 5 minutach od czerwonej kartki zawodnika z Trynidadu zdobyli swoją trzecią bramkę. Letniowski wpadł w pole karne Jałochy i płaskim strzałem wyprowadził swój zespół na dwubramkowe prowadzenie. W doliczonym czasie gry ładnym i precyzyjnym uderzeniem popisał się Procyszyn ustalając wynik spotkania na 4:1.

Bytovia Bytów - GKS Tychy 4:1 (1:0)

1:0 Jaroch, 30 min.
1:1 Grzybek, 54 min.
2:1 Burkhardt, 61 min.
3:1 Letniowski 85 min.
4:1 Prosyczyn, 93 min.

Bytovia: Witan – Dampc, Witkowski, Wróbel, Burkhardt, (84' Burzyński), Duda, Jakóbowski (88' Hebel), Letniowski, Wilczyński, Jaroch, Kuzimski (81' Procyszyn)

GKS: Jałocha – Biernat, Kowalczyk, Tanżyna, Abramowicz, Grzybek, Daniel, Grzeszczyk, Steblecki (46' Monterde), K. Piątek (41' Adamczyk), Vojtus

Żółte kartki: Wróbel, Letniowski, Wilczyński - Daniel, Grzeszczyk, Adamczyk
Czerwona kartka: Daniel, 80 min. (druga żółta)
Sędzia: Łukasz Bednarek (Koszalin)

 
źródło: SportSlaski.pl
autor: Michał Piwoński

Przeczytaj również