Seria zwycięstw podtrzymana. Tyszanie meldują się w strefie barażowej

16.09.2021

Trwa zwycięska seria zawodników tyskiego GKS-u. Po bramce Tomasa Malca w czwartkowej rywalizacji z Chrobrym Głogów, uprzednio odwołanej z powodu powołań do narodowych reprezentacji, podopieczni Artura Derbina odnieśli czwartą wygraną z rzędu i wygląda na to, że wymazali z pamięci bardzo nieudany start pierwszoligowego sezonu. 

Łukasz Sobala/PressFocus

Uczciwie trzeba powiedzieć, że pierwsze mecze nowego sezonu w Fortuna 1. Lidze, piłkarzom GKS-u Tychy absolutnie nie poszły po ich myśli. Dość powiedzieć, że trzeci zespół poprzednich rozgrywek, uznawany przy okazji za faworytów minionych baraży, po czterech kolejkach miał na swoim koncie tylko dwa zdobyte punkty oraz zaledwie jednego strzelonego gola. Podopieczni Artura Derbina znaleźli się w dodatku niebezpiecznie blisko strefy spadkowej, a obserwując ich grę można było mieć wrażenie, że nieudany finisz minionej kampanii odcisnął na nich naprawdę spore piętno. 

Analizując jednak ostatnie tygodnie, trzeba dojść do wniosku, że „Trójkolorowi” odcięli grubą kreską złe wejście w sezon i do zaległego spotkania w ramach siódmej serii gier Fortuna 1. Ligi, przystępowali jako zespół znajdujący się bardzo blisko oczekiwanej strefy barażowej. Przed czwartkowym pojedynkiem z sąsiadem z ligowej tabeli - Chrobrym Głogów, GKS mógł się pochwalić serią trzech zwycięstw z rzędu i zapewne zamierzał powtórzyć casus sprzed dokładnie 11 miesięcy, gdy udało mu się ograć u siebie rywala z województwa dolnośląskiego aż 4:0.

- Dokładnie wszystko przeanalizowaliśmy i doszliśmy do wniosku, że trochę zmodyfikujemy naszą grę oraz wymienimy kilku zawodników. Nasza forma unormowała się. Potrzebowaliśmy do tego spokoju. Już na Podbeskidziu pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. W Bielsku-Białej wreszcie zaczęliśmy stwarzać sytuacje, bo mieliśmy ich więcej niż w pierwszych trzech pojedynkach. Przyszła seria zwycięstw, wracamy na właściwą drogę, łapiemy pewność siebie - przyznał trener Artur Derbin, cytowany przez oficjalną stronę Fortuna 1. Ligi. 

Stawką wieczornej rywalizacji przy Edukacji było zatem miejsce w czołowej szóstce, jednak przed meczem z głogowianami… ciężko było zakładać potencjalny przebieg bezpośredniej rywalizacji. Chrobry jest bowiem drużyną wyjątkowo nieprzewidywalną, gdyż w ciagu ostatnich tygodni:

  • zremisował w Polkowicach z Górnikiem, mimo gry w dziewiątkę przez całą drugą połowę,
  • rozgromił katowicki GKS aż 4:0, choć musiał sobie radzić bez Oliviera Praznovskiego czy kapitana Michała Ilkowa-Gołąba,
  • przegrał u siebie w ostatnim meczu z częstochowską Skrą, która jest już coraz bardziej pogodzona z tym, że cały sezon będzie musiała rozegrać na wyjeździe.

Przewidzenie zatem wyniku tysko-głogowskiej rywalizacji trzeba było uznać za wręcz karkołomne zadanie, ale cel przy Edukacji był prosty i klarowny: utrzymanie się na zwycięskiej ścieżce. - Na początku sezonu wszyscy patrzyli się na nas ze zdziwieniem, bo nikt nie spodziewał się po zespole tak słabego startu. Teraz wracamy na swoje tory i liczymy na to, że utrzymamy dobry kurs. Dla Chrobrego nasz teren jest dość trudny, więc oby tak pozostało dalej. Zespół ten ma jednak sporo ciekawych postaci w składzie, więc spotkanie na pewno będzie ciekawe - tak mecz zapowiadał asystent trenera Artura Derbina, Kacper Jędrychowski. 

Czy przewidywania członka sztabu szkoleniowego GKS-u znalazły potwierdzenia w praktyce? No, z tym można by było znacząco polemizować - szczególnie wobec suchych statystyk pierwszej połowy, gdy zespoły łącznie oddali zaledwie jeden celny strzał. Inicjatywa na murawie rozkładała się jednak właściwie po równo - początek zdecydowanie należał do gospodarzy, którzy starali się narzucić rywalowi swój styl gry, ale z biegiem czasu i głogowianie zaczęli łapać rytm. W obu przypadkach nie przyniosło to właściwie żadnych ofensywnych konkretów, a taki obraz gry przeniósł się także na drugą część spotkania.

I o ile w meczu sprzed kilku dni z Arką Gdynia podopieczni Artura Derbina rozstrzygnęli losy rywalizacji właściwie na jej samym początku, tak w czwartkowy wieczór zdobyli oni jedyną bramkę niemal w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry. Stało się to za sprawą rosłego napastnika Tomasa Malca - słowackiego obieżyświata, który tym samym zdobył swoją drugą bramkę na pierwszoligowych boiskach. 

Wynik 1:0 nie uległ już zmianie do końcowego gwizdka sędziego Łukasza Kuźmy i na tym podsumowanie czwartkowej rywalizacji najlepiej byłoby zakończyć. W końcu tempo spotkania, oględnie mówiąc, było bardzo senne, a kibice częściej byli świadkami wymian piłki w środku pola, szarpanej gry czy prób wyczekania umiejętnie ustawionego rywala, niż soli futbolu w postaci choćby większej ilości strzałów na bramkę przeciwnika.

Zwycięzców nie należy jednak sądzić - tym bardziej, że GKS cały czas imponuje regularnością w kontekście zdobywanych punktów. Po czwartkowym meczu tyszanie mają już bowiem na swoim koncie czwarte zwycięstwo z rzędu, w efekcie którego awansowali oni na wysokie piąte miejsce. Prawdziwym testem bojowym dla I-ligowca będzie spotkanie, do którego dojdzie już w najbliższą niedzielę. Na stadion przy Edukacji przyjedzie bowiem rozpędzony Widzew Łódź - aktualny wicelider tabeli, zbierający przy okazji naprawdę sporo pochwał za swoją ofensywną grę.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również