Ruch walkę o bezpośredni awans zaczyna od nowa. Beniaminek stanął na drodze

24.04.2022

Po meczu w Rzeszowie ze Stalą trener Ruchu, Jarosław Skrobacz mówił na konferencji prasowej, że wygrana nad liderem może niewiele znaczyć, jeżeli za tym nie pójdą kolejne zwycięstwa. Chyba sam szkoleniowiec nie spodziewał się, że te słowa do niego tak szybko wrócą.

Marcin Bulanda/PressFocus

Ruch w sobotę przegrał bowiem na własnym terenie z Radunią Stężyca 0:1, rozgrywając chyba najsłabszy mecz w tym roku i mocno tym samym ograniczył swoje szanse na bezpośredni awans do pierwszej ligi. Do końca sezonu bowiem coraz bliżej, a strata do Chojniczanki po weekendzie wzrosła do pięciu punktów. Rozczarowanie w Chorzowie tym większe, że Ruch wiosną prezentuje się naprawdę dobrze.

Niebiescy przed meczem z innym beniaminkiem mieli prawo myśleć o trzech punktach, tym bardziej, że rywalem była Radunia Stężyca, która co prawda w ostatnich tygodniach odzyskała jesienny wigor, ale jednak w tym roku spisuje się znacznie poniżej oczekiwań. - Na pewno rozbudziliśmy duże nadzieje, zarówno w sobie, jak i w kibicach. Graliśmy ostatnio naprawdę bardzo dobrze, punktowaliśmy regularnie. Teraz przydarzył się gorszy mecz, który jest odbierany jako duża porażka – mówi kapitan Ruchu, Tomasz Foszmańczyk, przyznając, że Radunia w Chorzowie postawiła twarde warunki. - Dobrze się przygotowała na mecz z nami. Od początku nie kleiła nam się gra i goście to wykorzystywali – dodaje.

- Wiedzieliśmy, że może być ciężko, po bardzo dobrym meczu ciężko jest to powtórzyć – mówił z kolei trener Ruchu Chorzów, Jarosław Skrobacz. - To nie był nasz dzień, mieliśmy problemy z tym co potrafimy najlepiej robić, z reakcją po stracie piłki. Próbowaliśmy coś ratować, liczyłem, że zmiany coś wniosą. Trudno jednak o to było, stąd porażka. Nie możemy ubolewać, nastroje mamy minorowe, straciliśmy szansę doskoku do Chojniczanki – dodaje.

Oczywiście, można wszystko sprowadzić do nieobecności Michała Mokrzyckiego, który musiał pauzować za żółte kartki, ale nikt tak przy Cichej nie chce na to patrzeć. „Mokry” jest prawdziwym mózgiem Ruchu, który potrafi rozruszać ofensywę w trudnych momentach, ale także wesprzeć kolegów z defensywy. - My wszyscy zagraliśmy po prostu źle. Nie wiem czy gdyby był „Mokry”, to by coś to zmieniło. Po ostatnim meczu chyba niewłaściwie zareagowaliśmy. Może było za dużo pochwał po ostatnim występie, a teraz trafiliśmy na zespół mocno zdeterminowany – mówi trener Skrobacz.

Radunia natomiast po tej wygranej ponownie włączyła się do walki o baraże. I kto wie, może jeszcze z Ruchem w tym sezonie zagra, właśnie w barażach na stadionie przy ulicy Cichej. - Piękna sprawa tu zagrać. Dla nas jako kopciuszka, to super sprawa wygrać w Chorzowie. Pierwsza połowę mieliśmy pod kontrolą, mieliśmy jeszcze kilka sytuacji, wygraliśmy chyba zasłużenie – mówił po spotkaniu trener Raduni, Sebastian Letniowski. - Chcemy, jeżeli będzie szansa na to, znaleźć się w pierwszej szóstce, jesteśmy na to przygotowani. Może szóste miejsce poprzez baraże znowu da awans – śmieje się trener gości.

Ruch natomiast chciałby baraży uniknąć. Nie będzie to łatwe zadanie, ale jeszcze jest realne. Już w środę drugoligowcy zagrają kolejną serię spotkań, tak więc szybko przychodzi okazja do rehabilitacji. Zadanie nie będzie jednak łatwe, bo Niebieskich czeka wyjazd do Puław. - Czasu mamy mało, a inni dostali punkty bez gry oraz dodatkową przerwę, co na ligowym finiszu nie jest bez znaczenia – trener Ruchu nawiązuje do Chojniczanki, która w weekend nie zagrała meczu z GKS-em Bełchatów. - Ale trudno, my patrzymy na siebie. Podnosimy głowy do góry i walczymy dalej – dodaje trener Ruchu. Niebiescy obecnie tracą do zespołu z Chojnic pięć punktów. Chojniczanka w środę zagra u siebie z rezerwami Lecha Poznań. Patrząc na miejsca pozostałych przeciwników, to właśnie najbliższy rywal ekipy z północy Polski jawi się jako ten najtrudniejszy. - Sytuacja jest już trudna lub bardzo trudna, trzeba zapomnieć i skoncentrować się na środzie i skupić na swojej bardzo dobrej dyspozycji. Ja nie chciałbym grać baraży, wierzę, że zrobimy wszystko, by na to drugie miejsce jeszcze wskoczyć – dodaje na koniec Skrobacz.

autor: TD

Przeczytaj również