ROW żegna się z drugą ligą. "Utopiliśmy się przy brzegu"

20.05.2019

Piłkarze ROW-u 1964 w efektowny sposób zakończyli drugoligowy sezon, ale trzybramkowa wygrana nad Zniczem nie wystarczyła im do pozostania na szczeblu centralnym. Podopieczni Jacka Trzeciaka dołączyli zatem do Rozwoju Katowice i Ruchu Chorzów, których los został przypieczętowany w minionej kolejce. 

Rafał Rusek/PressFocus

Przed ostatnią kolejką sytuacja ROW-u 1964 Rybnik była trudna, ale nie beznadziejna. By podopieczni Jacka Trzeciaka mogli utrzymać się na szczeblu centralnym, musieli nie tylko odnieść zwycięstwo z mającym już pewną sytuacje Zniczem Pruszków, ale także liczyć na korzystne wyniki spotkań w Toruniu i Tarnobrzegu. - Obojętne co się stanie, bo sytuacja może ułożyć się diametralnie różnie. Chcemy pożegnać się ze swoją publicznością zwycięstwem i mam nadzieję, że wszyscy po zakończeniu meczu będziemy w dobrych nastrojach – tak na łamach naszej strony wypowiadał się kapitan zespołu ROW-u, Jan Janik.

Rybniczanie, nie myśląc o wynikach równolegle rozgrywanych spotkań, od początku swojego meczu wzięli się do roboty. Gospodarze narzucili swojemu rywalowi wysoki pressing, a swoją dominacje na placu gry potwierdzili golem w 22. minucie. ROW wyszedł na prowadzenie za sprawą akcji dwóch byłych zawodników Polonii Bytom – po wrzutce Przemysława Szkatuły z lewej strony boiska, najlepiej w polu karnym odnalazł się Bartosz Giełażyn i pokonał Gradeckiego strzałem głową. Na tym jednak 24-latek nie zamknął swojego bramkowego dorobku.

Po zmianie stron gospodarze nie cofnęli się i w przeciwieństwie do wielu spotkań w tym sezonie, nie zadowolili się jednobramkowym prowadzeniem. W 52. minucie swojego drugiego gola w meczu, a czwartego w 2019 roku zdobył Giełażyn, wykańczając strzałem składną akcję Jarego z Brychlikiem. Wynik niedzielnego pojedynku został z kolei ustalony przez Roberta Tkocza. Doświadczony pomocnik odnalazł się tuż przed polem karnym Znicza i mocnym wolejem zmusił młodego bramkarza z Pruszkowa do kapitulacji. Można powiedzieć, że w tym meczu rybniczanom wychodziło niemal wszystko. Goście nie byli w stanie wykorzystać nawet rzutu karnego, podyktowanego za faul Marka Krotofila w szesnastce. Aleksander Łubik wykazał się dobrym refleksem i udało mu się sparować uderzenie kapitana przyjezdnych, Marcina Bochenka. 

ROW odniósł w tym sezonie dopiero czwartą wygraną na swoim stadionie – wcześniej rybniczanie zdołali wygrać przy Gliwickiej jedynie z Resovią, Błękitnymi Stargard i Ruchem Chorzów. Biorąc pod uwagę także mecze wyjazdowe, podopieczni Jacka Trzeciaka odnieśli wczoraj najwyższe zwycięstwo w całym sezonie. Efektowna wygrana nie wystarczyła im jednak do pozostania na szczeblu centralnym – Skrze Częstochowa nie udało się bowiem urwać punktów Siarce, natomiast dzięki bramce w ostatniej akcji spotkania, Olimpia Elbląg odniosła sensacyjne zwycięstwo nad Elaną w Toruniu.  

Tym samym zespół z Rybnika dołączył do Rozwoju Katowice i Ruchu Chorzów i został trzecim przedstawicielem naszego województwa, który żegna się z drugoligowymi rozgrywkami. ROW wraca na czwarty poziom rozgrywkowy po ośmiu latach przerwy. - Przez całą rundę robiliśmy duże postępy i można ją uznać za w miarę udaną. Natomiast to co się stało można skwitować jednym zdaniem – przepłynęliśmy całe jezioro, a przy brzegu utopiliśmy się. Dużym naszym problemem była gra szczególnie u siebie i tutaj nie potrafiliśmy pokazać swojej wyższości. Dlatego dzisiaj nie możemy się cieszyć z utrzymania. Bardzo mi przykro z tego powodu. Nie wiem jeszcze, jaka będzie moja przyszłość. W poniedziałek spotykamy się z prezesem i wtedy zostaną podjęte dalsze decyzje – przyznawał po meczu rozgoryczony trener rybnickiej ekipy, Jacek Trzeciak. 

Zespół ze stadionu przy Gliwickiej ostatecznie zakończył ligowe zmagania na 16. pozycji, wyprzedzając jedynie... Rozwój i Ruch. Wspomniane wcześniej ekipy zakończyły sezon w całkowicie odmiennych nastrojach. Katowiczanie wygrali wyjazdowe spotkanie z Resovią, dzięki czemu rzutem na taśmę wyprzedzili w tabeli rywali z Chorzowa, którzy z kolei zanotowali jednobramkową porażkę z Pogonią Siedlce.  

ROW 1964 Rybnik – Znicz Pruszków 3:0 (1:0)
1:0 – Bartosz Giełażyn 22'
2:0 – Bartosz Giełażyn 52'
3:0 – Robert Tkocz 65'

Składy:
ROW:
Łubik – Janik, Krotofil, Bojdys, Szkatuła – Tkocz (81' Kuczera), Jary (69' Zawadzki), Wasiluk (74' Dzierbicki), Rostkowski (46' Koch) – Giełażyn, Brychlik. Trener: Jacek Trzeciak
Znicz: Gradecki - Zagórski, Bochenek, Domżalski, Rackiewicz - Pyrka, Faliszewski, Kocot, Kinast, Szymański - Czarnowski. Trener: Andrzej Prawda

Sędzia: Marek Śliwa (Kielce)
Żółte kartki: Wasiluk (ROW)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również