Ręce w roli głównej. Jastrzębie straciło punkt w końcówce

03.06.2020

GKS Jastrzębie nie zaliczy do udanych powrotu na pierwszoligowe boiska. W pierwszym oficjalnym spotkaniu po blisko trzymiesięcznej przerwie, piłkarze Jarosława Skrobacza przegrali u siebie z Wartą Poznań 1:2, tracąc decydującego gola w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Jedyną bramkę dla zespołu gospodarzy zdobył Petr Galuska, choć przy jego debiutanckim trafieniu w Polsce nie obyło się bez pewnych kontrowersji. 

Rafał Rusek/PressFocus

Piłkarze GKS-u Jastrzębie przystępowali do wznowionych rozgrywek 1. Ligi jako drużyna z miejsca barażowego, która ponownie będzie chciała sprawić psikusa wielu majętniejszym rywalom. Podopieczni Jarosława Skrobacza z pewnością żałowali przymusowego przerwania boiskowych zmagań, gdyż w dwóch pierwszych wiosennych meczach zdobyli oni cztery punkty, między innymi dzięki fantastycznie odwróconej rywalizacji z Radomiakiem Radom (od 0:2 do 3:2). Teraz formę jastrzębian, tak jak i pozostałych drużyn z zaplecza, uznawano jednak za wielką niewiadomą, ale możliwości GKS-u miał już zweryfikować pierwszy ligowy mecz po przerwie. Na stadion przy Harcerskiej przyjechała bowiem rewelacja całych rozgrywek, Warta Poznań, która co prawda wypadła z „zielonej strefy” po wygranej Stali, ale do liderujących obecnie mielczan traci zaledwie punkt. 

Wobec wszystkich zaistniałych okoliczności, ciężko było którąkolwiek z drużyn uznać za faworyta środowego pojedynku - tym bardziej, że w ostatnim bezpośrednim meczu obu zespołów doszło do podziału punktów. Mimo że przygotowania do spotkania można było określić mianem dość specyficznych, trener Jarosław Skrobacz zapewnił, że zna dobre oraz złe strony rywala i nie spodziewa z jego strony drastycznej obniżki dyspozycji.

Zawodnicy gospodarzy od pierwszego gwizdka starali się zabrać do roboty, czego dowodem było ich dłuższe utrzymywanie się przy piłce, próby zaskoczenia przeciwników akcjami oskrzydlającymi czy też często wywalczane stałe fragmenty gry. Pierwszą dogodną okazję do zdobycia gola stworzył sobie w 7. minucie aktywny Farid Ali, który po szybkiej wymianie futbolówki odnalazł się w okolicach linii pola karnego. Strzał Ukraińca po ziemi minął jednak bramkę Adriana Lisa o kilkanaście centymetrów. Pierwszy kwadrans przebiegał pod dyktando podopiecznych Jarosława Skrobacza, natomiast Warta długo wyglądała jak zespół, schowany za „podwójną gardą” i cierpliwie czekający na dogodną okazję. Poznaniaków w walce o trzy punkty nie mógł wspomóc Jakub Kiełb, który zaliczył wręcz fatalne wejście w mecz. W 2. minucie lewy obrońca odnalazł się w polu karnym po szybkiej kontrze, jednak nie zdołał on oddać strzału, gdyż upadł na murawę po przepychance z jednym z zawodników GKS-u. Kiełb przypłacił tą walkę kontuzją, ale sędzia Kornel Paszkiewicz nie dopatrzył się w tamtej sytuacji żadnego przewinienia.

Gdy wydawało się, że piłkarze z Jastrzębia mają mecz pod kontrolą, nadeszła 18. minuta. Wówczas Damian Tront zatrzymał ręką dośrodkowanie Roberta Janickiego w pole karne, a arbiter bez wahania wskazał na jedenasty metr. Do ustawionej piłki podszedł Mateusz Kupczak i choć doświadczony Mariusz Pawełek wyczuł jego intencje, piłka po jego strzale ostatecznie znalazła się w bramce. Dla urodzonego w Żywcu pomocnika, mającego w swoim CV występy w Podbeskidziu Bielsko-Biała oraz GKS-ie Tychy, jest to już dziewiąta bramka w obecnych rozgrywkach. 

Po zdobytej bramce obraz gry zmienił się o 180 stopni – to Warta zaczęła częściej przebywać na połowie rywala, kontrolowała grę w środku pola, natomiast GKS miał problem z skonstruowaniem godnej okazji bramkowej i przedostaniem się pod pole karne Adriana Lisa. Jastrzębianie szukali swoich szans m.in. po długich podaniach, ale wymierny skutek przyniosła dopiero akcja, przeprowadzona w 41. minucie lewą stroną boiska. Kamil Jadach zagrał mocną piłkę w pole karne i właściwie nastrzelił dobrze ustawionego Petra Galuskę. Czeski zawodnik, debiutujący w wyjściowym składzie drużyny gospodarzy, co prawda skierował piłkę do siatki z bliskiej odległości, jednak przy tej bramce nie zabrakło kontrowersji. Piłkarze Warty niemal od razu zasygnalizowali zagranie ręką napastnika, jednak Kornel Paszkiewicz ostatecznie zaliczył trafienie uznając, że 23-latek trzymał rękę przy ciele. Ostatecznie wynik 1:1 utrzymał się do końca pierwszej połowy, choć w jej ostatniej akcji doszło do sporego zamieszania w polu karnym „GieKSy”, a zespół trenera Skrobacza od utraty gola uratowała poprzeczka.

Druga połowa stała na znacznie niższym poziomie niż pierwsza część gry, a obie drużyny długo prezentowały się tak, jakby odpowiadał im wywalczony remis. Kibice przed telewizorami obserwowali dużo walki w środku pola oraz dominującą niedokładność w podejmowanych akcjach. Nieco groźniejszą drużyną w ofensywnych poczynaniach byli gospodarze, a w 62. minucie udało im się nawet skierować futbolówkę do siatki. Gol Kamila Adamka nie został jednak uznany z powodu odgwizdanego spalonego. GKS próbował jeszcze szczęścia po dwóch rzutach wolnych, wykonywanych z niedalekiej odległości od pola karnego. Uderzenie Damiana Tronta zostało wypiąstkowane przez golkipera Warty, natomiast chwilę później Farid Ali posłał piłkę tuż obok spojenia bramki. W ostatnim kwadransie w ofensywie pokazał się jeszcze wspomniany wcześniej Tront, ale jego strzał z dystansu został sparowany przez bramkarza nad poprzeczką.

W końcówce meczu oba zespoły skupiały się przede wszystkim na pilnowaniu tyłów i nie podejmowały nadmiernego ryzyka, by jeszcze powalczyć o komplet punktów. Gdy mecz przy Harcerskiej był już bardzo bliski zakończenia, poznaniacy przeprowadzili zabójczy atak i zdobyli złotego gola. W 93. minucie rezerwowy Mateusz Szczepaniak przeprowadził świetną akcję prawą stroną boiska i po wymanewrowaniu dwóch obrońców, zdecydował się na wrzutkę w pole karne. W szesnastce zdecydowanie najlepiej odnalazł się Michał Jakóbowski, który popisał się celnym szczupakiem i zapewnił swojej drużynie bardzo ważny komplet punktów. 

Tym samym podopieczni Jarosława Skrobacza, którzy z przebiegu całej rywalizacji zasłużyli na zdobycie choćby jednego punktu, ponieśli pierwszą porażkę w 2020 roku. Pewnym pocieszeniem dla jastrzębian może być fakt, że  nawet jeżeli Olimpia Grudziądz pokona u siebie Podbeskidzie Bielsko-Biała, to GKS nie wypadnie ze strefy barażowej. 

GKS Jastrzębie - Warta Poznań 1:2 (1:1)

0:1 - Mateusz Kupczak 19’ (k.)

1:1 - Petr Galuska 41’

1:2 - Michał Jakóbowski 90+3’

Składy:

GKS: Pawełek - Gojny, Szymura, Jaroszek (61’ Bojdys), Kulawiak - Ali, Jadach (68’ Mydlarz), Norkowski, Tront, Galuska (81’ Szczepan) - Adamek. Trener: Jarosław Skrobacz

Warta: Lis - Kiełb (5’ Stępiński), Boczek, Kieliba, Grobelny - Jakóbowski, Trałka, Janicki (84’ Laskowski), Kupczak, Apolinarski - Jaroch (72’ Szczepaniak). Trener: Piotr Tworek

Sędzia: Kornel Paszkiewicz (Wrocław)

Żółte kartki: Norkowski, Gojny (GKS) - Boczek, Kieliba, Grobelny (Warta)

Widzów: bez publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również