Im bliżej zimy, tym coraz niższa frekwencja na naszych stadionach. Na uwagę zasłużył mecz Legii Warszawa z Górnikiem Zabrze, na którym... obyło się bez wulgaryzmów.
Raz na sto lat... to i Górnik z Legią się nie "pozdrowią"
Na śląskich stadionach najwyższa frekwencja była w Gliwicach, gdzie Piast mierzył się z Wisłą Kraków. W ostatnich tygodniach przyzwyczailiśmy się do ciągłych spadków widzów na naszych obiektach, więc nikogo specjalnie nie dziwi, że zaledwie 4101 osób wystarczyło, by zdobyć miano najlepiej wypełnionej areny w regionie. Niewiele mniej - bo 3987 - kibiców oglądało powrót na trenerską ławkę Ruchu Chorzów Marka Wleciałowskiego.
Niska frekwencja na meczu GKS-u Tychy z Chojniczanką Chojnice (3138) spowodowała, że tyszanie spadli w naszym rankingu na piąte miejsce. Podbeskidzie Bielsko-Biała mogło wyprzedzić GKS Katowice, ale pojedynek z Chrobrym Głogów obejrzało tylko 2164 osób, co spowodowało kolejny spadek średniej "Górali". Najmniej widzów było tradycyjnie przy Zgody, na pojedynku Rozwoju Katowice z Resovią - 364.
Więcej kibiców - bo blisko pół tysiąca - wybrało się wspierać Górnik Zabrze w Warszawie. Najciekawszym faktem z tego spotkania nie jest jednak liczba, a... brak obustronnej "wymiany uprzejmości". Ta wyjątkowa sytuacja miała związek ze zbliżającą się setną rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości. Z okazji święta miejscowi fani przygotowali oprawę, przez którą mecz został przerwany na kilkanaście minut z powodu zadymienia boiska.
Całą Polskę przejechać musieli kibice GKS-u Katowice, którzy w sile 259 osób wybrali się do Bytowa. Niespełna 200 osób pojechało za GKS-em Jastrzębie do Nowego Sącza, ale większość z nich miała problem z wejściem na sektor. Z tego powodu ci, którzy już na nim byli, solidarnie opuścili trybunę. Do Pruszkowa wybrało się kilkudziesięciu fanów ROW-u Rybnik.
5. GKS Tychy - 4472 - 76 024 (17)