Raków pisze historę. Tylko ten stadion... " Czas się na nim zatrzymał, trochę wstyd"

08.05.2019

Do zakończenia sezonu w pierwszej lidze pozostały jeszcze tylko dwie kolejki. Wiadomo, że na zapleczu ekstraklasy liczba drużyn z województwa śląskiego raczej się nie zmieni, chociaż los GKS Katowice jest jeszcze mocno niepewny. W przyszłym sezonie w pierwszej lidze będzie grać jednak Zagłębie Sosnowiec, „żegna” się natomiast z tą klasą rozgrywkową Raków Częstochowa.

Marcin Bulanda/PressFocus

Na takie pożegnanie w Częstochowie czekano aż 25 lat. W 1994 roku jedyny raz Raków świętował awans do piłkarskiej elity. Wtedy wśród najlepszych utrzymał się przez cztery lata. - To był jednak zupełnie inny świat, teraz inna jest piłka, organizacja, otoczka – wymienia Jan Spychalski, jeden z liderów ówczesnego Rakowa. - Jest jedna rzecz, która za wiele się nie zmieniła – dodaje po chwili. - To nasz stadion. Czas się na nim zatrzymał, trochę wstyd dla środowiska częstochowskiego...

Raków podczas swojej pierwszej przygody z ekstraklasą walczył jak równy z równym z Górnikiem Zabrze, Widzewem Łódź czy też Ruchem Chorzów. W najlepszym, drugim swoim sezonie gry w elicie, zajął ósme miejsce. Pod względem organizacyjnym od najlepszych odbiegał jednak znacząco. - Byliśmy na etatach w hucie Częstochowa. Gdy spotykaliśmy się z kolegami z innych klubów, na przykład na reprezentacjach młodzieżowych, to woleliśmy nie mówić konkretnie o tym ile zarabiamy w Rakowie, bo i tak nie uwierzyłby nam nikt. Powiem delikatnie, nie były to bajońskie sumy – opowiada Piotr Bański, który był określany jako jeden z lepszych zawodników w ówczesnej ekipie Rakowa. - Na pewno jako zespół było nas stać na więcej. Czy ja mogłem wycisnąć więcej ze sportowej przygody? Pewnie tak, ale wtedy jednak realia były inne, transferów było zdecydowanie mniej.

Raków w latach 90-tych zasłynął z wielu piłkarzy, którzy z czasem wyjechali w Polskę. Jacek Magiera, Paweł Skrzypek, Tomasz Kiełbowicz, a później jeszcze chociażby Maciej Gajos. - Teraz te proporcje są trochę inne w Rakowie, a szkoda, bo pewnie młodzieży uzdolnionej w Częstochowie nie brakuje... Najważniejsze jednak, że są wyniki – mówi Spychalski.

Wszyscy byli zawodnicy, jak jeden mąż cieszą się z awansu Rakowa do ekstraklasy. Maja duże oczekiwania, ale zdają sobie sprawę, że o podbiciu ekstraklasy nie może być raczej mowy. – Będzie trudno awansować do grupy mistrzowskiej. Raków pokazał, że potrafi grać, ale jednak oczekiwania będą na starcie duże i rywale również będą podchodzić do naszej drużyny jak do ligowca, raczej nie jak do typowego beniaminka. To nie będzie ułatwiać sprawy – ostrożnie prognozuje Spychalski. - Kilka transferów i może być naprawdę dobrze, wierzę w ten zespół – dodaje z kolei Bański, który cały czas jest w kontakcie z kolegami, z którymi notował historyczny sukces. - Czasami się spotykamy, mamy kontakt, porównujemy obie drużyny. Mamy nadzieję, że się spotkamy na nowym stadionie i będzie okazja cieszyć się z wyników Rakowa – mówi na koniec obecny trener młodzieży w Skrze Częstochowa.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również