Przy Roosevelta walczyli do końca. Górnik wygrywa mecz "o 6 punktów"

14.02.2020

Piłkarze Górnika Zabrze długo powielali błędy z pierwszego meczu i nie potrafili wykorzystać tworzonych przez siebie okazji bramkowych. Ostatecznie podopieczni Marcina Brosza pokazali ofensywną siłę w samej końcówce spotkania i pokonali Arkę Gdynia 2:0. Bramki na wagę cennego zwycięstwa zdobyli Paweł Bochniewicz i Igor Angulo, który powinien zakończyć mecz z co najmniej dwoma zdobytymi golami, ale nie zdołał on m.in. wykorzystać podyktowanego rzutu karnego w pierwszej połowie.

Rafał Rusek/PressFocus

Spotkanie, które inaugurowało 22. kolejkę PKO Ekstraklasy, przed pierwszym gwizdkiem było zapowiadane jako starcie „o 6 punktów”. Przed tą serią gier Górnik zajmował bowiem dwunastą lokatę, natomiast zespół z Gdyni znajdował się w „czerwonej strefie”. Strata podopiecznych Aleksandra Rogicia do zabrzan wynosiła jednak tylko trzy punkty, więc ewentualna porażka którejś z drużyn przy Roosevelta mogłaby mieć spore znaczenie dla kształtu dolnej połowy tabeli.

Głównym celem „Trójkolorowych” na piątkowe spotkanie miały być rewanż na Arce za porażkę w pierwszej rundzie oraz poprawienie szwankującej skuteczności. W końcu zawodnicy trenera Brosza zaliczyli naprawdę solidną inaugurację ligowej wiosny, ale z powodu niewykorzystania szeregu okazji bramkowych wywiózł z Kielc zaledwie jeden punkt. - Był to mecz, który dostarczył wielu emocji, ale nie udało się nam niestety przechylić szali zwycięstwa na naszą korzyść. Teraz jest szansa na rehabilitację przed własną publicznością. Będziemy chcieli zagrać skutecznie z przodu, wykorzystać sytuacje, które sobie stwarzamy, a do tego dołożyć dobrą grę i zero w tyłach. Taki jest nasz skrócony plan na to spotkanie. Zrobimy wszystko, żeby sprostać zadaniu - podkreślił Marcin Brosz w trakcie środowej konferencji prasowej. 

W realizacji tego planu nie mógł pomóc Szymon Matuszek, który musiał pauzować za nadmiar żółtych kartek. Jego miejsce w wyjściowym składzie zajął pozyskany w zimowym okienku transferowym Roman Prochazka. Doświadczony środkowy pomocnik wrócił już bowiem do pełnej dyspozycji po wyleczeniu urazu mięśniowego, którego nabawił się w trakcie sparingowej potyczki z Red Bullem Salzburg. 

Mecz rozpoczął się od śmielszych ataków gospodarzy, a dwie niezłe okazje na otwarcie wyniku miał Igor Angulo. Już w 5. minucie Hiszpan najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z rzutu rożnego i oddał strzał, który odbił się od górnej części poprzeczki. Chwilę później kapitan zabrzan został przyblokowany w polu karnym, gdy próbował wykończyć płaskie dośrodkowanie Borisa Sekulicia z prawej strony boiska. W 16. minucie napastnik miał jednak szansę udowodnić istnienie powiedzeń, że „co się odwlecze, to nie uciecze” oraz „do trzech razy sztuka”. Wówczas obrońca Arki, Christian Maghoma zaliczył bardzo niepewne przyjęcie piłki, co skrzętnie wykorzystał Łukasz Wolsztyński. Zawodnik Górnika szybko odebrał Kongijczykowi futbolówkę, a ten chcąc ratować sytuacje pociągnął napastnika za koszulkę.

Sędzia Szymon Marciniak od razu podyktował rzut karny, do którego zdecydował się podejść wspominany wcześniej Angulo. Hiszpan nie zdołał jednak oddać celnego uderzenia, a piłka przeleciała tuż obok prawego słupka bramki Pavelsa Steinborsa. Poza okazjami ze strony kapitana gospodarzy, bramkarza Arki próbował jeszcze zatrudnić Erik Janza. Słoweński defensor otrzymał dobre wyprowadzające podanie od aktywnego Jesusa Jimeneza, ale jego strzał z ostrego kąta został wybity przez Łotysza poza boisko. 

Niewykorzystana jedenastka była jednak punktem kulminacyjnym całej pierwszej połowy. Od tego momentu obie drużyny miały problem z tworzeniem dogodnych sytuacji bramkowych, a jakiekolwiek zagrożenie w ofensyie wynikało z popełnianych indywidualnych błędów przez obrońców. Gdynianie próbowali zmienić ten stan rzeczy w ostatnim kwadransie i choć zabrzanie byli momentami spychani do defensywy, gościom brakowało jednak odpowiedniej dokładności w momencie ostatniego podania.

Kibice Górnika mieli nadzieję, że w drugiej połowie ich ulubieńcy zdecydowanie poprawią skuteczność i zdecydowanie odważniej ruszą do ofensywy. Tym bardziej, że ostatnie pięć meczów przy Roosevelta były naprawdę obfite w gole (średnio 3,4 strzelonych bramek na jedno spotkanie). Zabrzanie, mogli rozpocząć drugą połowę w naprawdę dobrym stylu, ale za sprokurowanego karnego zrehabilitował się Christian Maghoma, który popisał się ofiarnym wślizgiem i zablokował uderzenie Łukasza Wolsztyńskiego. W późniejszym czasie do głosu próbowali również dojść gdynianie, a w rolę strzelca postanowił wcielić się nominalny boczny obrońca, Damian Zbozień. W 65. minucie zawodnik ten zdecydował się na mocne uderzenie z dystansu, a piłka kilkukrotnie odbiła się od murawy i ostatecznie nieznacznie przeleciała obok lewego słupka.

W kolejnych minutach zabrzanom udało się przycisnąć drużynę przyjezdnych, ale na posterunku wciąż stał dobrze dysponowany Pavels Steinbors. Blisko pokonania Łotysza był m.in. Paweł Bochniewicz, który w 75. minucie wykorzystał zawahanie defensorów Arki i najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z rzutu rożnego, ale nieznacznie przeniósł on piłkę nad poprzeczką.

Podopieczni Marcina Brosza zostawili jednak najlepsze na koniec. Odpowiednią skutecznością w końcu wykazał się Angulo, który w 83. minucie wykorzystał świetne prostopadłe Jimeneza i po wbiegnięciu w pole karne oddał techniczny strzał w stronę dalszego słupka. Dla kapitana Górnika był to 10. gol w obecnych rozgrywkach Ekstraklasy. Wynik rywalizacji został jeszcze poprawiony w doliczonym czasie gry za sprawą Pawła Bochniewicza, który dopadł do dośrodkowanej piłki przez Erika Janzę i choć jego pierwszy strzał został zablokowany przez Steinborsa, to przy dobitce łotewski bramkarz był już całkowicie bezradny.

Ostatecznie Górnik odniósł bardzo ważne zwycięstwo w pierwszym meczu przy Roosevelta w 2020 roku. Tym samym podopieczni Marcina Brosza, choć pozostaną na dwunastym miejscu w tabeli, zdołali odskoczyć strefie spadkowej i powiększyć przewagę nad czternastą Arką do sześciu oczek. 

Górnik Zabrze - Arka Gdynia 2:0 (0:0)

1:0 - Igor Angulo 83’

2:0 - Paweł Bochniewicz 90+1’

Składy:

Górnik: Chudy - Janza, Bochniewicz, Wiśniewski, Sekulić - Jimenez, Manneh (69’ Matras), Prochazka (89’ Koj), Jirka -  Angulo, Wolsztyński (64’ Kopacz). Trener: Marcin Brosz

Arka: Steinbors - Marciniak, Marić, Maghoma, Zbozień - Jankowski (68’ Mihajlović), Deja, Vejinović (88’ Vinicius), Nalepa, Młyński - Serrarens. Trener: Aleksandar Rogić

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

Żółte kartki: Wiśniewski, Sekulić, Angulo (Górnik) - Maghoma, Marciniak (Arka)

Widzów: 9468

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również