Przy Edukacji nie doszło do cudu. W Tychach pora na baraże

13.06.2021

Piłkarze GKS-u Tychy ostatecznie nie zdołali wywalczyć bezpośredniego awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. W ostatniej kolejce Fortuna 1. Ligi, podczas której wszystkie mecze odbyły się o tej samej porze, podopieczni Artura Derbina zaledwie zremisowali 1:1 na własnym stadionie w "meczu przyjaźni" z ŁKS-em. Dodatkowo zarówno Radomiak Radom, jak i Termalica Bruk-Bet Nieciecza nie zanotowały w swoich spotkaniach porażek, w efekcie czego to wspomniane zespoły mogły świętować promocję do PKO Ekstraklasy. 

Tomasz Kudala/PressFocus

Przed ostatnią kolejką Fortuna 1. Ligi, urastające zadanie przed zawodnikami GKS-u Tychy urastało do miana naprawdę poważnego wyzwania. Oczywiście, podopieczni Artura Derbina nie pozostawali bez szans w walce o bezpośredni awans (a ponadto doceniali już samą możliwość walki do końca), ale by ich marzenia mogły się ziścić już we wczesne niedzielne popołudnie, musiało dojść do kilku zdarzeń. Poza wygraną tyszan w „meczu przyjaźni” z wciąż liczącym na 4. miejsce w strefie barażowej ŁKS-em, zespołowi z Edukacji pozostawało trzymanie kciuków za porażkę u siebie Radomiaka bądź Bruk-Betu Termaliki. 

Drobnym haczykiem w tym przypadku był jednak fakt, że zarówno liderujący stawce radomianie, jak i popularne „Słoniki” mierzyli się z przeciwnikami, będącymi już pewnym swego i nie walczącymi już właściwie o nic. Pierwszy z wymienionych zespołów zresztą postanowił nie pozastawiać niczego przypadkowi, aplikując dwa gole Koronie Kielce jeszcze w pierwszej połowie. Dość szybko zatem w Radomiu mogła rozpocząć się prawdziwa feta, bo zespół z województwa mazowieckiego zapewnił sobie powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej po 36 latach przerwy.

Oczy tyskich kibiców musiały być zatem zwrócone nie tylko na murawę stadionu przy Edukacji, ale także na kameralny obiekt w Niecieczy. – Cuda w sporcie się zdarzają, ale pod warunkiem, że się w wierzy w to co się robi – przyznawał na przedmeczowym briefingu prasowym trener Artur Derbin, kilkukrotnie podkreślając konieczność najpierw wykonania swojej pracy. I to założenie gospodarzom udawało się realizować właściwie do doliczonego czasu gry. 

Zanim jednak przejdziemy do końcowych minut niedzielnego spotkania, warto odnotować, że spotkanie w Tychach toczyło się w dość szybkim tempie, a bramka dla drużyny gospodarzy padła po szybko oraz efektownie przeprowadzonym kontrataku. Gola dla GKS-u zdobył niezawodny w ostatnich tygodniach Sebastian Steblecki, który niejako wszedł w buty zawieszonego Łukasza Grzeszczyka i będąc już w polu karnym ŁKS-u, zdołał pokonać Arkadiusza Malarza płaskim strzałem przy prawym słupku. 

Zamiast jednak ruszyć za ciosem i całkiem zamknąć losy niedzielnej rywalizacji, tyszanie po strzeleniu gola na 1:0 oddali pole gry rywalom i niejako pozwolili im rozwinąć skrzydła. Efektem tego były m.in. groźne ofensywne próby Brazylijczyka Ricardinho oraz Adriana Klimczaka, którego mocne uderzenie zza pola karnego zatrzymało się na poprzeczce. Wynik się jednak nie zmieniał, ale podobnego stwierdzenia należało również użyć wobec meczu w Niecieczy. Termalica wciąż bowiem bezbramkowo remisowała z bardzo słabo dysponowanym na wyjazdach Stomilem Olsztyn. W takiej sytuacji oba zespoły co prawda zrównałyby się punktami w I-ligowej tabeli, ale z racji lepszego bilansu bezpośrednich spotkań, awans do najwyższej klasy rozgrywkowej wywalczyliby niecieczanie.

I tak też się stało, bo raz, że „Słoniki” utrzymały remis 0:0 do końcowego gwizdka, a na dodatek GKS wypuścił jednobramkowe zwycięstwo z rąk w 92. minucie. Za sprawą strzału zza pola karnego, po którym piłka otarła się o ręce interweniującego Jałochy i wpadła do bramki, na listę strzelców wpisał się Ricardinho. Sprawa bezpośredniego awansu została zatem całkowicie rozstrzygnięta, natomiast podopieczni Artura Derbina wciąż jeszcze mają o co grać.

W końcu już w najbliższą środę (o godzinie 18) tyszanie ugoszczą u siebie Górnika Łęczna w półfinale baraży. W drugiej parze, złożonej z czwartego oraz piątego zespołu po fazie zasadniczej Fortuna 1. Ligi, Arka Gdynia zmierzy się u siebie z ŁKS-em.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również