Postawił kolegom pożegnalne piwo i rozstał się z GKS-em Tychy

02.07.2009
- Gdzie bym nie grał, to muszę czuć poparcie wszystkich osób z klubu. Ostatnio w GKS-ie nie do końca tak było. Szukam zatem nowego wyzwania - mówi Marcin Ziaja, który jest już wolnym zawodnikiem.
Nie zawsze po drodze ze zdrowiem - tak w skrócie można opisać to, co przez ostatnie miesiące stało się na niwie sportowej udziałem Marcina Ziaji. Kontuzja prawego kolana okazała się na tyle poważną przeszkodą, że 28-latek nie zdołał w barwach GKS-u w pełni rozwinąć skrzydeł. I już nie zdąży. Zdecydował się bowiem rozstać z II-ligowcem.

Wolnym zawodnikiem jest od wczoraj, kiedy to wygasła jego umowa z Tychami. - Odchodzę za obopólnym porozumieniem. Po rozmowie z prezesem Jachymem nabrałem do niego jeszcze większego szacunku. Wszystko przebiegło w kulturalnej atmosferze. Na pewno tego mostu nie palę - podkreśla Ziaja, który na zakończenie... uraczył kolegów pożegnalnym piwem.

Skąd jednak chęć zmiany otoczenia? - Gdzie bym nie grał, to będę dawał z siebie 120 procent. Ale muszę czuć, że mam poparcie wszystkich osób z klubu. Ostatnio w Tychach nie do końca tak było. A myślę, że w innym zespole jestem w stanie zrobić jeszcze sporo dobrego. Chcę zatem podjąć nowe wyzwanie - zaznacza były piłkarz Górnika Zabrze i Polonii Bytom.

Szybko pojawiły się pierwsze propozycje. - Istnieje opcja, że zostanę w II lidze. Sęk w tym, że musiałbym się wówczas liczyć z dojazdami, a wtedy niejako ucierpiałaby żona i dzieci: 2-letni synek i 4-miesięczna córeczka. W tej sytuacji ciekawie wygląda pewna oferta z niższej ligi - przyznaje ofensywny pomocnik. Zanosi się na to, że nadal będzie biegał po śląskich boiskach.
autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również